2. Pierwsza "randka"

83 8 1
                                    

POV Shinsou

D.: A pamiętasz naszą pierwszą randkę? -zagadnął nagle.

S.: Tą ustawianą, czy tą prawdziwą? -spytałem nie do końca wiedząc o którą mu chodzi..

D.: Oczywiście, że o tą pierwszą pierwszą. -odparł szybko.

S.: Cóż, ciężko o niej zapomnieć. -przyznałem, co wywołało śmiech u mojego partnera.

*dźwięk harfy i rozmazany ekran*

Nie powiem, że pomysł kolejnego wyjścia z przyjaciółmi Denkiego jakoś specjalnie mnie ucieszył, jednak zdawałem sobie, że jeżeli się nie zgodzę to blondyn będzie mi to wypominał do końca życia i jeden dzień dłużej. Nie mając więc ochoty wysłuchiwać jego późniejszego marudzenia stwierdziłem, że w sumie to wszystko mi jedno i mogę poświęcić trochę czasu na chodzenie z nimi po mieście, tym bardziej, że ostatnim razem w sumie nie było tak źle.

Według naszej umowy pojawiłem się o 20 obok fontanny. Ku mojemu zaskoczeniu Kaminari już tam był.

S.: Cześć, reszty jeszcze nie ma? -spytałem podchodząc do niego.

D.: Hej, nie jeszcze nie przyszli. -odparł.

Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem i usiadłem obok niego na ławce.

D.: Wiesz co, cieszę się, że jednak zgodziłeś się z nami wyjść. -wypalił nagle.

S.: Taa, mam nadzieję, że tego nie pożałuję. -odpowiedziałem, jednocześnie sprawdzając coś w telefonie.

D.: Oczywiście, że nie pożałujesz. -powiedział szybko- Za każdym razem kiedy wychodzimy całą ekipą jest fajnie i coś zawsze się dzieję. Na przykład kiedyś... -chłopak zaczął opowiadać mi jakieś historie z ich poprzednich spotkań,

Musiałem przyznać, że podczas słuchania ich po głowie krążyły mi głównie dwa pytania, pierwsze - "czy aby na pewno ja chcę się w to pakować" i drugie - "jakim kurwa jebanym cudem oni jeszcze żyją". I właśnie na moim rozmyślaniu i na słuchaniu opowieści posiadacza żółtych oczu minęło nam kolejne 20 minut.

S.: Nie wydaje Ci się to dziwne, że reszty jeszcze nie ma? -spytałem nagle, powstrzymując go tym samym przed rozpoczęciem kolejnej historii.

D.: Faktycznie trochę to niepokojące. -przyznał- Poczekaj, napiszę do nich.

Okazało się, że jakimś magicznym cudem wszystkim im nagle coś wypadło i nie mogą przyjść. Nie ukrywam, że ten ogromny zbieg okoliczności (że nagle wypadło im coś w tym samym czasie) wydał mi się dość mocno podejrzany, jedna z drugiej strony każdy z nich miał całkiem dobrą wymówkę, więc nie do końca wiedziałem, co mam o tym sądzić. 

D.: No nic, w takim razie idziemy sami. -powiedział, wstając z ławki.

S.: Czekaj, najpierw powiedz mi gdzie w ogóle zamierzasz pójść. -poprosiłem, nieufnie. 

D.: Jak to gdzie? Oczywiście, że do wesołego miasteczka! -krzyknął radośnie.

Już chciałem coś powiedzieć, jednak nie zdążyłem, ponieważ chłopak złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w tylko sobie znanym kierunku. Byłem praktycznie pewien, że wszelkiego rodzaju protesty z mojej strony zostaną najzwyczajniej w świecie olane, więc po prostu szedłem za nim.

Po niecałych 10 minutach spacerku stanęliśmy przed ogromną bramą z napisem "Wesołe Miasteczko". Mój przyjaciel pociągnął mnie za sobą do kasy.

D.: Poproszę dwa bilety normalne. -poprosił kobietę, która bez słowa podała mu owe bilety.

S.: To gdzie chcesz iść najpierw? -spytałem, kiedy już zapłaciliśmy.

Czy pamiętasz Denki x ShinsouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz