R20

432 37 9
                                    

„Co się dzieje, chłopaki? Ach, wiem, że nie kazałeś mi wysłać filmu, ale nie jestem kimś, kto przestrzega zasad”. Przybrał szyderczą, chłodną minę, ale to zostało przerwane, gdy ktoś inny się odezwał.

W tle wideo słychać było niski głos.

- Co? Czy właśnie... powiedziałeś to sobie?

"Nie-łał, nie, robię film."

Kuroo przesunął telefon na bok i na ekranie pojawiła się niewyraźna Kenma. Siedział po turecku, w koszuli, która była o dwa rozmiary za duża, i kapeluszu, który wyglądał, jakby został nałożony na głowę bez jego zgody. Jego głowa była opuszczona, a jego palce szybko przesuwały się po przyciskach urządzenia do gier, które trzymał w dłoniach. W pewnym momencie wyciągnął rękę, by zdjąć czapkę z głowy i bezcelowo rzucił ją siłą na ziemię.

– Przywitaj się, Kenmo.

"Czekaj, co? Nie słyszałem, co powiedziałeś..." Kenma spojrzał w górę i został przywitany przednią kamerą. Szybko wstał z łóżka i odszedł. "Nie nagrywaj mnie."

- Przynajmniej przywitaj się – zawołał Kuroo.

"Cześć." Bezcielesny głos dobiegł spoza ekranu.

„I to jest Kenma dla ciebie…” Kuroo jęknął, gdy ułożył się na łóżku, a potem się uśmiechnął. „Ale odkładając go na bok… Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku. Um…” Podrapał się w policzek, tuż pod okiem. "Tęsknię za wami. Szczególnie tęsknię za tobą, Bokuto. Um... Trzymaj się, dobrze? Akaashi, nie daj mu kłopotów, albo ty i ja będziemy się kurwa kłócić."

Bokuto uśmiechnął się szeroko na te słowa. Roześmiałby się, gdyby mógł.

Uśmiech pojawił się również na ustach Akaashiego, ale szybko zniknął.

„Cóż, myślę, że na razie to tyle. Chciałabym, żeby Kenma też się pożegnał, ale…” Odwrócił głowę, żeby się rozejrzeć, „Wyszedł… pokój…? Tak, wyszedł z pokoju. Po prostu pożegnam się z nim! Do zobaczenia, Bokuto. Trzymaj się chłodno. I pamiętaj, że jesteś najlepszy. Uniósł rękę w „znaku pokoju”, a wideo skończyło się wraz z nim na ekranie.

Akaashi westchnął. Pomyślał, że nagranie minęło zbyt szybko, ale w rzeczywistości trwało niecałe trzydzieści sekund.

"Dla faceta, który nazywa się Kuroo, jest z pewnością kolorowy." Akaashi usiadł i położył telefon na blacie.

Bokuto skinął głową i ponownie spojrzał na Akaashiego.

"Byliście najlepszymi przyjaciółmi, co...?"

Bokuto jeszcze raz skinął głową. Z trudem podniósł rękę i powoli zakręcił palcem wskazującym w kółko z boku głowy.

Akaashi prychnął cicho i odchylił się na krześle.

"Czy on jest szalony?"

Uśmiech na ustach Bokuto urósł tylko trochę, co oznaczało, że odpowiedział tak na pytanie Akaashiego.

To właśnie takie chwile sprawiły, że Akaashi zdał sobie sprawę, jak wielką niewinną duszą był Bokuto. Od czasu do czasu przychodziło mu do głowy, że Bokuto ma dopiero dwadzieścia lat i ten fakt tylko obciążałby Akaashiego jeszcze bardziej niż zwykle. Bolała go myśl, że Bokuto ledwie doświadczył radości życia młodego dorosłego, zanim zawładnęła nim ta wyniszczająca choroba. To było frustrujące, denerwujące i ogólnie zasmucające, ale Akaashi nie mógł tego pokazać. Nie przed Bokuto.

In Another Life / BokuakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz