Coś cenniejszego

81 7 1
                                    

*ROZDZIAŁ NIEPOPRAWIONY*
*Jimin*

Nachyliłem się nad stołem bilardowym i wpakowałem sobie w policzek lizaka. Przymrużyłem jedno oko i delikatnie uderzyłem białą bilę, która odbiła się od bandy uderzając przy tym bilę z numerem 6, która wpadła do dziury. 
-Jimin coś za dobrze idzie ci dzisiaj- zaśmiał się V opierając się o kij.
Obszedłem stół dookoła i ponownie się nad nim nachyliłem.
-Jeszcze raz nazwiesz mnie po imieniu, a mój kij znajdzie się na twojej głowie- rzuciłem i wykonałem odbicie.
-Jesteśmy tu tylko we dwójkę stary odpuść- stwierdził.
-To nie znaczy, że możesz używać mojego prawdziwego imienia V- odparłem podkreślając jego pseudonim.
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się z trzaskiem, a w nich stanął jeden z chłopaków z gangu.
-Szefie, szefie twoje auto…!- felix stanął zdyszany przy drzwiach, a ja po usłyszeniu tylko słowa ,,Auto" wystrzeliłem z pokoju, jak poparzony i zbiegłem na parking, który znajdował się 5 pięter pod nami.

Gdy tylko się na nim znalazłem z daleka dostrzegłem tego całego Johna. Odetchnąłem z ulgą, gdy zobaczyłem, że moje ukochane auto jest całe, a chłopak tylko stoi i się o nie opiera. Poprawiłem skórzaną kurtkę i ruszyłem w stronę chłopaka, który milczał.
Podszedłem do niego i odepchnąłem od pojazdu.
-Nie dotykaj mojego auta rowerzysto- warknąłem, a ten się zaśmiał.
-Luzuj młody- rzucił otrzepując z ubrania niewidomy kurz- Widać, że hormony dalej buzują- dodał. 
Zacisnąłem pięści i znowu ruszyłem w jego stronę stanowyczym krokiem.
-Ty młody ja tu przyszedłem pogadać- uniósł ręce w geście kapitulacji. 
- Przestań mnie tak nazywać- oburzyłem się.
-Jeśli jesteś królem dzielnic to pokaż mi to- powiedział olewając moją uwagę.
-Nie muszę ci nic pokazywać- rzuciłem oschle.
-To wielka szkoda, bo zawsze chciałem zobaczyć jak wielki król dzielnic jeździ- westchnął przeczesując czerwone włosy.- No ale jak boi się ośmieszyć to już nic nie zrobię- wzruszył ramionami, a ja rozgryzłem lizaka w ustach.
-Wsiadaj- odparłem kierując się do auta.
-Chwilka, chwilka co powiedziałeś?- spytał z chamskim uśmieszkiem.
-Pokaże ci, że nie można ze mną zadzierać- spojrzałem się na niego przeszywająco, a ten zaśmiał się pod nosem.
-Nie mogę się doczekać- odparł poważnym tonem i ruszył do mojego pojazdu.
Usiadłem na miejscu kierowcy i nie czekając na niego odpaliłem auto. Chłopak usiadł na miejscu obok i rozejrzał się po wnętrzu auta.
-Ładny wystrój- stwierdził i chwycił za pas zapinając go -Lepiej go założe wariacie- stwierdził.
Również zapiąłem pas i ze schowka wyjąłem kolejnego lizaka, którego odpakowałem i włożyłem do ust.
-To takie jakieś uzależnienie?- spytał wskazując na słodycz.

Nie odpowiedział nic i tylko ruszyłem z piskiem opon z parkingu. Na zegarku widniała godzina 3 rano co ułatwiało mi mój plan wgniecenia Johna w fotel. Ulice były puste, a światła już dawno wyłączone pozwalały mi na wchodzenie w skrzyżowaniu przy 100km/h. Pocisnąłem gaz i przyspieszyłem do 200 km/h. Zerknąłem kątem oka na czerwonowłosego, który znudzony oglądał wnętrze auta otwierając wszystkie możliwe schowki.
Chwyciłem mocniej kierownice i przerzuciłem lizaka w ustach językiem. Gdy tylko znalazłem dogodny zakręt wcisnąłem sprzęgło i zaciągnąłem ręczny. Samochód ładnie wszedł w drift i gdy tylko wyrównałem znowu przyspieszyłem.
-Brawo wszedłeś w zakręt na prawie 150 - skomentował bez uczucia.
Docisnąłem gaz i skierowałem się do portu.
Chłopak co chwilę komentował moją jazdę co niemiłosiernie mnie irytowało, gdy dojechaliśmy na płytę portu. Rozpędziłem się i zarzuciłem sprzęgło. Auto zaczęło wirować, a chłopak w sumie ani się ruszył. To mnie już totalnie zirytowało gwałtownie zatrzymałem auto w miejscu i skierowałem wzrok na chłopaka, który uniósł jedną brew do góry.
-To tyle?- zapytał unoszác ręce.
-Podwiązłem cię, a teraz wynoś się- rzuciłem, a ten się zaśmiał. -Co cię tak bawi?- spytałem, a ten spojrzał mi prosto w oczy z poważną miną.
-Już wychodzę- odparł i odpiął pas -A chwila…- chwycił za klamkę, ale się zatrzymał - To nie to co chciałem- odparł i skierował się ponownie  do mnie. -Chciałem coś innego…- szepnął i zmniejszył nagle między nami odległość.
Chłopak ułożył jedną dłoń obok mojego uda, a drugą na nie.

Otworzyłem szerzej oczy zastygając na nagły ruch chłopaka.

-Coś cenniejszego…- wyszeptał zbliżając swoją twarz do mojej szyi. Poczułem jego ciepły oddech na niej co odebrało mi już całkowicie rozum. W aucie zrobiło się potwornie duszno i ciepło pomimo włączonej klimatyzacji. Mój nos rozkoszował się pięknym słodkim malinowych zapachem chłopaka, a ciało powoli odprężało się tym samym całkowicie oddając się czerwonowłosemu.
-Coś co tylko ja mogę posiadać …- jego ciepły oddech zaczął przechodzić po mojej szczęce w kierunku ust, a dłoń sunęła coraz wyżej uda wywołując przyjemny dreszcz na karku. Mój oddech stał się cięższy, a głos chłopaka dźwięczał mi w uszach. Wszystko się zaczęło zlewać i sam zapomniałem po co tu jestem. Czułem się jakby chłopak naćpał mnie czymś co było bardzo możliwe.
Chłopak zatrzymał usta przed moimi i lekko się uśmiechnął.

-Chyba już dawno z nikim nie byłeś- stwierdził.
-Tak- wyszeptałem bezmyślnie.
-To nic, ponieważ ja tu jestem i…- wsłuchiwałem się w słowa chłopaka, gdy nagle poczułem jak ten mnie odpycha, a wtedy moje plecy zderzyły się z zimnym asfaltem. Szybko wróciłem do siebie i stanąłem na równe nogi. John w tym czasie zdążył zamknąć drzwi. Chwyciłem nerwowo za klamkę i zacząłem ciągnąć jednak te zamknął samochód.
-Otwieraj gnido!- wrzasnąłem uderzając dłonią w szybę.

Ten wzruszył ramionami i zaczął ustawiać lusterko.

Podczas gdy ja zostałem otumaniony jego zaloty ten zdążył odpiąć mój pas i otworzyć drzwi. Nie Do Wiary jak ja mogłem się na to nabrać. Widać, że ten bajerant miał wprawę.
-Jak nie otworzysz to cię zniszczę!- wrzasnąłem dalej pukając w szybę.
Chłopak wskazał na ucho i pokręcił głową. Uderzyłem mocniej w szybę jednak się opanowałem, ponieważ nie chciałem zniszczyć swojego auta. Nagle usłyszałem warkot silnika, a czerwonowłosy pomachał mi dłonią.
-Tylko spróbuj!- wrzasnąłem waląc w szybę.
Ten się uśmiechnął do mnie i ruszył auto. Bez namysłu pobiegłem za nim. Chłopka na początku jechał na tyle wolno, że mogłem go dogonić jednak po chwili przyspieszył, a ja stanąłem zdyszany na płycie portowej.
Chwyciłem się na włosy i wrzasnąłem rozwścieczony.

-ZABIJE CIĘ!-Krzyknąłem obserwując jak moje auto odjeżdża.

/Witam! Troche jikookowych momentów już w 2 rozdziale szok🤭 Mam nadzieje, że styl opowiadania wam się podoba
Kocham i wielbie❤Jiunaa/

HeartbeatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz