Szczur

55 7 3
                                    

*Jimin*

Siedziałem w ciszy patrząc się za okno. Pole za polem powoli zaczynały mi się nudzić.

Zerknąłem na Johna, który miał lekko pogniecioną koszulę rozpiętą na 4 guziki tak, że mogłem zobaczyć jego umięśnione ciało. Rękawy były podwinięte, a żyły na rękach uwydatnione. Przejechał dłonią przez kosmyki włosów, które nie były już idealnie ułożone.

-Znowu sie gapisz- powiedział zerkając na mnie.
Zlałem go.
Nie powinien gadać z gościem co groził mi bronią.

Oj nie tym razem.

-Obraziłeś się na mnie?- zapytał, żeby mnie chyba bardziej wnerwić.- Oj, nie dąsaj się już - zaśmiał się i nagle gwałtownie skręcił. Chwyciłem się za uchwyt nad oknem. Już miałem na niego wrzeszczeć, ale przypomniałem sobie, że nie rozmawiam z nim.
Chłopak zakręcił na jakąś stacje z motelem. Uniosłem brew widząc w jakim stanie jest cały ten ośrodek.

Czy chłopak chce mnie zabić i schować w walizce pod łóżkiem.
Boże jimim uspokój się.

Chłopak zaparkował, a ja spostrzegłem faceta przed stacją siedzącego na krześle i palącego fajkę.
Zerknąłem na Johna, który zaczął wysiadać, jednak się zatrzymał i spojrzał na mnie.- Wysiadasz czy nie?- zapytał, a ja udając, że wcale moje nogi nie zastygły przez wielogodzinną jazdę, wysiadłem z auta. Na dworzu było gorąco, zbyt gorąco. Czułem sie jak na jakiejś prerii. Zdjąłem z siebie marynarkę i przerzuciłem przez rękę. Czerwonowłosy zamknął auto i ruszył w stronę stacji. Chwile stałem nie wiedząc co ze sobą począć po czym z wielkim wyrzutem poszedłem za nim. Gdy dotarłem do chłopaka ten rozmawiał już z mężczyzną.
-Musi mieć pan choć jeden pokój- stwierdził zaczesując włosy do tyłu i wahlując się dłonią.
-Nie prowadzę już tego przeklętego motelu- mruknął starszy mężczyzna i zerknął na mnie.- Po wielu zabójstwach w tej okolicy mój interes upadł i nawet nie mam na czynsz za wodę- dodał- Jeśli chcecie się pieprzyć zróbcie to w innym miejscu- powiedział jakby nigdy nic wyrzucając niedopałek.

A ja otworzyłem z szoki usta.
Mój limit został przekroczony.

Już chciałem naskoczyć na mężczyznę, gdy nagle John odchrząknął i odkrył koszule tym samym odkrywając broń.
Mężczyzna się tylko zaśmiał i chwycił za butelkę wódki.
Opróżnił trochę po czym odłożył na swoje miejsce.
-Jestem zbyt stary i zbyt wiele straciłem, żeby bać się takiej małej spluwki- zaśmiał się obleśnie.
Czerwonowłosy zacisnął usta w kreskę i założył ręce na biodra.
Widać, że jest słaby w dealach.

Prychnąłem i wystąpiłem na przód.
-Posłucha mnie PAN- zaakcentowałem ostanie słowa.-Jedziemy już wiele godzin, a na tym zadupiu kolejna taka stacja jest bóg wie gdzie- ciągnął dalej poprawiając rękawy- Zapłacimy obficie, więc niech pan nie robi z siebie takiego gbura i da nam pokój- zakończyłem swój wywód.
Staruch zakaszlał i obruszył się na krześle. Zaczął się zastanawiać, a ja dumny zerknąłem na Johna, który patrzył wprost na mnie. Odwróciłem szybko wzrok na tego pijaczka, a ten wyjął kolejnego papierosa z paczki.
-Dobrze, ale na jeden dzień i jutro mam was nie chce widzieć- powiedział zapalając fajkę- Już nigdy- dodał wydmuchując dymna wprost na mnie. Zakaszlałem, a ten się zaśmiał szyderczo- Rozgośćcie się i zejdźcie mi z oczu- przegonił nas ręką.
Czerwonowłosy nic nie powiedział tylko wszedł na stację, a ja za nim jak jakiś pies.
Miejsce widać było, że nikt o nie nie dbał. Pełno pajęczyn w kątach, na pułkach ledwo było widać jakikolwiek towar, a sprzęty AGD były chyba sprzed moich narodzin.
-Dobrze ci poszło młody- rzucił nagle John chwytając na butelkę wody.- Bez ciebie bym chyba uschnął z pragnienia- dodał otwierając wodę i ją zerując.
Również chwyciłem w dłoń wodę i upiłem trochę.
Chciałem zostawić ją na później, ponieważ nie wiem ile znajdziemy tutaj wody pitnej.- Głodny- spytał rzucając mi spleśniałe bułki.
Szybko się je upuściłem, a po stacji rozległ się śmiech chłopaka.
Ugryzłem się w język i dalej podążałem za nim rozglądając się dookoła.

I wtedy zobaczyłem je...

Lizaki...

Podbiegłem jak poparzony do stojaka i chwyciłem malinowego lizaka. Zacząłem szukać jakiejkolwiek daty przydatności jednak ktoś zabrał mi go sprzed nosa. John otworzył papierek i wsadził całego lizaka do ust uśmiechając się przy tym.
-Popierdoliło cie!?- wrzasnąłem już w końcu nie wytrzymując.
- 1:0 wygrywam w te twoją gierkę na milczenie- stwierdził i wyciągnął lizaka z ust podając go w moją stronę.- Jak chcesz to go weź- stwierdził puszczając go wprost na ziemię.
Mój refleks jednak go uratował i chwyciłem go w ostatniej chwili.
-Jesteś pojebanym psychopatą- warknąłem wpatrując się w słodycz.
Ciekawe czy chłopak nosi w sobie jakąś zarazę.
-A dziękuję za komplement- ukłonił się nisko i zaczął dalej się rozglądać po sklepie.
Wpatrywałem się intensywnie w tą malinową rozkosz.

Nie wytrzymam bez niego ani chwili dłużej. Wpakowałem lizaka do ust lekko się krzywiąc.

Sama myśl że John uprzednio trzymał go w gardle obrzydza mnie, ale potrzebowałem cukru jak leku na wszystko.
Szczególnie tej malinowej rozkoszy.
-I jak wam idzie chłopcy?- usłyszałem staruszka ze strony drzwi.
Zmierzyłem go wzrokiem. Chudy, pomarszczony i suchy facet, który nie miał nogi? Dopiero wtedy się zorientowałem, że ma jakiś drewniany pal wbitu w noge i chodzi o kulach. Widać, że tutaj nowoczesność jeszcze nie doszła.
Gdzie protezy?
-Możemy prosić o pokój?- zapytał czerwonowłosy stojąc przy kasie.
Staruch ledwo podszedł za blat i zerknął na tablice z kluczami.
-Który jeszcze jest w całości?- zapytał sam siebie.

Tia cały...

Stanąłem na progu pokoju motelowego, którego drzwi John prawie wyrwał z zawiasów.
Łóżko było jedno, ale mój mózg nawet nie chciał o niczym myśleć. Łazienka. Jeśli można było to nazwać łazienką była zgrzybiała. Szafa ledwo stała, a lampy błyskały jak się je włączało. Czerwonowłosy usiadł delikatnie na łóżku, a po chwili się na nim położył.
-Jestem wykończony- mruknął przecierając mokre czoło od potu.- A ty co robisz?- spytał zerkając na mnie. Stałem jak ten jeleń na środku pokoju i gapiłem się na chłopaka.
-A jak myślisz?- burknąłem i ruszyłem do łazienki.
Włączyłem kran po czym przypomniałem sobie, że ma wody. Westchnąłem i przemyłem twarz wodą z butelki.
Zacząłem szukać ręcznika, jednak jak go zobaczyłem zmieniłem zdanie. Wyszedłem z łazienki i zastałem czerwonowłosego śpiącego. Był środek dnia jednak ten padł jak dzieciak. Sam byłem dość zmęczony. Nie przespałem całej nocy. Rozejrzałem się kilka razy po pokoju w poszukiwaniu czegoś na czym mógłbym spać i westchnąłem.
Leżeć z tym psycholem w jednym łóżku...
Ciekawe.
Usiadłem na drugim końcu łóżka starając się, żeby nie skrzypiało po czym położyłem się niczym pal na rogu łóżka.
Byłem cały spięty pamiętając, że ten niespełna umysłu chłopak ma broń, a ja nawet sztyletu nie mam.
Wesychnąłem i przymknąłem oczy.

Obudził mnie dziwny dźwięk obok mnie. Uchyliłem powieki, a nad moją twarzą widniał pistolet.
Chciałem się zerwać z łóżka jednak druga dłoń czerwonowłosego przytrzymała mnie za klatkę piersiową.
-Leż spokojnie- mruknął skupiony- Chyba, że chcesz zostać pogryziony- dodał, a ja spojrzałem w co lub w kogo celował.
Na drugim końcu pokoju zobaczyłem szczura. Większego niż kota. Chwyciłem wystraszony za dłoń chłopaka i mocno ścisnąłem. Jakby to miała być moja jedyna deska ratunku.
-Zabij to- pisnąłem dość niemęsko
-Próbuję, ale mi przeszkadzasz- stwierdził.
Zerknąłem na twarz chłopaka, która również była wystraszona. Jego włosy były rozczochrane po śnie, a oczy bystrze wpatrywały się w gryzonia. Spojrzałem w dół, a wpół rozpięta koszula ukazywała błyszczącą umięśnioną klatkę piersiową i kilka blizk.Nagle rozległ się huk. A czerwonowłosy poderwał się z łóżka i zaczął powoli podchodzić w stronę szczura.
Gdy był na tyle blisko by stwierdzić, że nie żyję odetchnął z ulgą i założył ręce na biodra uginając się w pół.
-Myślałem już, że wystraszyłem go i zwiał skurwisyn- zaśmiał się, a ja usiadłem na łóżku.
-Przecież on by nas zjadł- stwierdziłem, a chłopak się zaśmiał i podszedł do mnie wystawiając dłoń jak do piątki.
Spojrzałem na niego pytająco, a ten wskazał na dłoń.
-Piątka?- spytał
- W twoich snach- mruknąłem i wstałem z łóżka omijając go.

Pierwszy raz widziałem go przerażonego. I to przez szczura. Nie sądziłem, że może nas łączyć strach przed tymi gryzoniami.
Nie sądziłem, że możemy bać się tego samego.

/Hi! Dzisiaj dość nudny rozdział, ale to cisza przed burzą 🤭
Kocham i wielbię❤Jiunaa/

HeartbeatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz