Malinowy...

70 7 0
                                    

*Jimin*

Otworzyłem szeroko oczy i wstałem do siadu, jednak po chwili pożałowałem, czując ból w całym ciele. Jęknąłem i ponownie opadłem na łóżko. Przymrużyłem lekko oczy przyglądajác się sufitowi. Byłem strasznie skołowany, a obce pomieszczenie nie pomagało mi w zebraniu myśli.

-Już wstałeś?- usłyszałem, a po chwili nade mną stanął czerwonowłosy z kubkiem kawy.

-To znowu ty- rzuciłem, a ten przerzucił oczami i odstawił kubek na szafce obok mnie.

-Pomoge ci usiąść- odparł i wsunął delikatnie ręce za moje plecy. 

Uniosłem się przy pomocy chłopaka i usiadłem oparty o ramę łóżka.

-Nie musiałeś mi pomóc- odparłem, a ten podał mi wodę i tabletkę przeciwbólową.

-Wystarczy ,,dziękuję" -powiedział z chamskim uśmieszkiem.

Odebrałem od niego lek i od razu go wziąłem popijając wodą z plastikowego kubeczka.

Koleś mieszka w Gangnam, a nie ma kasy na szklanki…

Pfff...

Chłopak usiadł na fotelu obok i chwycił ponownie swoją kawę.

-Jesteś odważy - przyznał biorąc łyk napoju - Nikt jeszcze mnie nie okradł ani nie powalił mojego o ochroniarza- ciągnął dalej- Szczególnie z takim ciałkiem- wskazał na mnie palcem i już chciałem go wyzwać, ale coś zwróciło moją uwagę. Spojrzałem na moją nagą klatkę piersiową po czym szybko zerknąłem pod kołdrę i aż z zaskoczenia dostałem czkawki. Zakryłem się bardziej okryciem i spojrzałem zszokowany na chłopaka, który tylko się zaśmiał.

-Spokojnie, to nie ja cię rozebrałem - odparł - Ale mój przyjaciel już tak- dodał.

-Jak.Tylko.Wstanę.To.ci.pokaże- wydukałem poprzez czkawke.

-Twoje auto stoi na parkingu- chłopak rzucił we mnie kluczyki, których nie złapałem- Ogarnij się i spadaj.- wstał z fotela i ruszył do drzwi -Mam dużo na głowie- powiedział odwrócony plecami do mnie. -Do zobaczenia młody- spojrzał ukradkiem i wyszedł z pokoju.

Chwyciłem wodę i wypiłem ją całą dzięki czemu zniwelowałem czkawkę. Zgniotłem ją i rzuciłem w drzwi.

-Jak ja cię nienawidzę- prychnąłem i zauważyłem ciuchy na drugim końcu pokoju. 

Owinąłem się w kołdrę i doczłapałem obolały do nich. Ubrałem się w zakurzone i trochę przybrudzone krwią ubrania. Spojrzałem na siebie w lustrze i się załamałem.

Wyglądałem jakby przejechał po mnie walec. Miałem spuchniętą oraz podrapaną twarz i co najgorszę rozwalony łuk brwiowy. Dotknąłem szwów na brwi i jęknąłem zrezygnowany.

-Ten idiota mnie naznaczył- rzuciłem.

Chwyciłem za kurtkę i zabrałem ze sobą kluczyki od auta. Gdy otworzyłem drzwi od pokoju za nimi zauważyłem ochroniarza, którego znokautowałem. Chwyciłem za framugę drzwi udając odważnego, ponieważ w chwilowym stanie nie chciałem dostać kolejnego lania.

-Zaprowadzę cię do auta- odparł i chwycił mnie za ramię na co wręcz pisnąłem z bólu.

Zrzuciłem jego ramię i zmierzyłem go wzrokiem.

-Gdzie te łapy- warknąłem,a ten tylko splunął obok mnie.

Ruszyliśmy korytarzem, a później schodami w dół. Na piętrze sali wszyscy ludzie z gangu Johna. Oczywiście byli zajęci swoimi zajęciami jednak co chwile zerkali na mnie co wręcz przerażało, ponieważ większość z nich była ostro po 30 i miała z 180 cm. Nawet kobiety.

HeartbeatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz