Rozdział IX

101 13 10
                                    

Mimo dużego zmęczenia podróżą, jak i ucieczką przed potworami nie mogła liczyć na odpoczynek. Musiała teraz zadźwigać mężczyznę do sali medycznej, którą zbudowała właśnie z myślą o takiej sytuacji. W końcu przezorny zawsze ubezpieczony. Najgorsze co musiała teraz zrobić to jakoś zejść z nim na dół, a wspólne schodzenie po drabinie będzie trudne, więc położyła go delikatnie na ziemi i gdy sama już zeszła na dół powoli zaczęła ściągać jego ciało na dół przez klapę.

Jak go tak ściągała to w pewnym momencie byli bardzo, ale to bardzo blisko siebie. Wzięła go pod ramie i zaczęła schodzić z nim po schodach. Jej zwierzęta zauważając kogoś z nią, były bardzo zainteresowane postacią różowowłosego mężczyzny, dlatego podchodziłyby go powąchać i zobaczyć z bliska.
-Odejdźcie- odganiała je, bo troszeczkę przeszkadzały jej i blokowały przejście. W końcu jakoś udało jej się dojść do pokoju, który przypominał lecznice. Łóżka z białą pościelą stały pod ścianą były tam cztery, bo jak stwierdziła Kesja, to będzie odpowiednia liczba. 

Koło każdego łóżka stała małą szafeczka z lampą, w której stała świeczka. Przy ścianie naprzeciwko łóżek stały szafki, skrzynie i parę półek, pełnych różnych doniczek lub butelek z różnokolorowymi naparami i wywarami, lub po prostu ziołami, które zebrała w lesie. Podeszła do pierwszego łóżka z kolei i położyła na nim mężczyznę, rozpięła najpierw jego pelerynę, której czerwony materiał był poszarpany w pary miejscach. Wyjęła ją delikatnie spod niego i położyła na ziemi. Wtedy spojrzała na jego twarz.

Dopiero teraz w tym o wiele lepszym świetle miała szansę zauważyć, że na twarzy mężczyzny znajduje się świńska czaszka lub bardziej maska przypominająca takową. Sięgnęła do niej i zdjęła ją delikatnie, odkładając na szafkę.
Z ciekawością przyjrzała się twarzy mężczyzny. Jego rysy twarzy były łagodne, jednak jego podbródek był mocno zaznaczony. Skóra była blada jakby nigdy niedotknięta słońcem. Jego usta były smukłe, ale nie małe a ich kolor kojarzył się dziewczynie z kolorem kwiatów azalii, jak jeszcze dopiero co kwitną i ich róż nie jest aż tak intensywny.

Na twarzy mężczyzny dało się zauważyć parę blizn i zadrapań, które były już starsze, co wskazywało na to, że ta walka z posuchami nie była jego pierwszą walką w życiu. Niebieskowłosa z chęcią patrzyłaby dalej, na jego twarz analizując, kim jest lub jaka jest historia nieznajomego, jednak teraz musiała odstawić to na bok i zająć się jego ranami.
W szybkim tempie rozpięła guziki jego i tak zakrwawionej koszuli. W ten sposób odsłoniła otwartą ranę.  

Zaczynała się ona od prawego boku i należała do dużych. Dziewczyna już wiedziała, że bez szycia się nie obejdzie. Wstała i z szafki wzięła małą wełnianą kuleczkę. Wylała na nią napar z alkoholu i ziół i wróciła do niego. Zaczęła odkażać jego ranę, przy okazji wycierając też trochę krwi z okolicy jego rany. Zużyte watki brudne od krwi rzuciła na ziemię z zamiarem posprzątania ich później. Wstała i odkaziła igłę w alkoholu, biorąc ze sobą też nić. Usiadła koło niego i zaczęła z dokładnością i skupieniem godnym medyka zszywać jego ranę.

Wychodziło jej to dobrze, ponieważ miała już wprawę w szyciu. Gdy skończyła, zawiązała mały supełek i odcięła resztę. Spojrzała na mężczyznę, który dalej spał. Jego stan był stabilny, nie wyglądało na to, że poza tą raną coś złego się dzieje, dlatego kamień spadł jej z serca.
Na spokojnie zebrała watę z ziemi i odłożyła na blat, zamknęła butelkę z alkoholem, który służył jej do odkażania wszystkiego i położyła ją z powrotem na półkę. 

Obejrzała się jeszcze raz na swojego pacjenta. Wyglądał spokojnie, więc bez strachu opuściła pokój i poszła do swojego. Musiała się umyć, bo na rękach miała trochę jego krwi, a piasek z pustyni miała przyklejony do stup. Szła spokojnie korytarzami, aż zniknęła za drzwiami jednego z pokoi.

·°·°·°·°·°·°·°·°·

Gdy tylko obudziła się rano podeszła do biurka. Wczoraj wieczorem była zbyt zmęczona, by napisać list do Juszeri. Cała ta podróż, a potem jeszcze to spotkanie z nieznajomym. Do tego właśnie ze względu na spotkanie nieznajomego musiała napisać ten list.
Liczyła na to, że nastolatka zdobędzie trochę informacji na jego temat. Lepiej dla Kesji by wiedziała kogo gości pod swoim dachem. Może i ma dobre serce i chce pomagać innym i nigdy nie pozwoliłaby mu ot, tak zginąć. Jednak nie pozwoli na to, aby jej dobroć ją zabiła.

Taki mężczyzna jak on jest dość charakterystyczny więc raczej jakieś informacje o nim znajdą. Napisała Juszeri dokładny opis mężczyzny. Związała list i ruszyła szybkim krokiem do wyjścia. Wyszła z bazy i przywołała do siebie jednego z ptaków i podała mu list.
Musiała tym razem wykorzystać kogoś innego, bo jej sokół nie przyleciał jeszcze od Juszeri, co nie było zaskoczeniem, bo w pewnym sensie mieszkał u dziewczyny. Przylatywał tu tylko z listami do niej i wtedy zostawał na sekundę, ale to zdarzało się rzadko.

Pogłaskała ptaka po głowie i pozwoliła mu odlecieć z wiadomością. Patrzyła chwile, jak ptak leci w dal, po czym odwróciła się i weszła przez klapę na dół. Ruszyła z zamiarem odwiedzenia swojego pacjenta i zobaczenia, jak się ma.

·°·°·°·°·°·°·°·°·

Witam was w rozdziale 9. Trochę długo zajęło mi pisanie go
 i nie wiem czy podobnie długo nie zajmie mi
 pisanie 10 ale postaram się jak mogę.

Mam nadzieję, że ten się podoba.
Liczę na wsze opinie, zawsze lubiłam czytać komentarze.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 06, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ogrody Nadziei || Dream SMPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz