<< Bree >>
Po incydencie, który miał miejsce rano nie odzywałam się do Louisa i Zayn'a. Siedziałam na kanapie i oglądałam telewizję, gdy do salonu wszedł Harry.
- Hej mały aniołku.- Ugh... Tylko nie ty.
- Wiem, że tęskniłaś za mną.
- Nie bardzo.
Harry wyszedł z salonu i poszedł do kuchni, a ja poszłam do "swojego" pokoju.
Położyłam się na łóżku, odwrócona tyłem do drzwi.
Miałam mieszane uczucia co do loczka. Z jednej strony zabił moich rodziców, czekaj oni nie byli moimi rodzicami, jest zły, nieobliczalny, zabił ich bez mrugnięcia okiem, potem mnie porwał, trzymał w piwnicy, wyrządził mi wielką krzywdę,jeden liścik tego nie naprawi. Moje rozmyślania przerwał odgłos otwierających drzwi. Nie odwracałam się, udawałam, że śpię.- Śpisz? - to był Harry.
Nie ruszałam się,zamknęłam oczy i czkałam co jeszcze powie. Nagle poczułam uginający się materac i jego rękę na moim biodrze.
- Wiem, że nie mały aniołku. Pewnie mnie nienawidzisz rozumiem, chociaż nie, nie rozumiem, nie zabiłem twoich prawdziwych rodziców, przeprosiłem za to co ci zrobiłem, a ty dalej mnie nie lubisz.
Nie mogłam go dalej słuchać, on myślał, że wszystko jest w porządku. Miałam już na niego nakrzyczeć, ale ktoś wszedł do pokoju.
- Harry sprawa jest. - to był chyba Zayn.
- Już idę. - odpowiedział i drzwi się zamknęły.
- Wrócę później. - powiedział i poczułam lekkie muśnięcie na policzku.
Usłyszałam otworzenie i zamkniecie drzwi. Byłam oniemiała jego gestem. Miałam pełno myśli w głowie. Z tego wszystkiego, naprawdę zasnęłam.<< Harry >>
Wszedłem do domu i zobaczyłem mojego małego aniołka w salonie.
- Hej mały aniołku.- Ugh... Tylko nie ty.
- Wiem, że tęskniłaś za mną.
- Nie bardzo.
Poszedłem do kuchni, otworzyłem lodówkę i wziąłem butelkę wody, biorąc z niej małego łyka. Wróciłem do salonu, ale jej już nie było, skierowałem się schodami na górę do pokoju "bez" z nadzieją, że tam ją znajdę. Otworzyłem drzwi, mały aniołek leżał odwrócony plecami, jej piękne brązowe włosy były rozrzucone na jej plecach, a ręce miała ułożone pod głową.
- Śpisz? - zapytałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi. Podszedłem i usiałem na łóżku, położyłem rękę na jej biodrze mając nadzieję, że to wywoła jakąś jej reakcję, ale nic nie nastąpiło.
- Wiem, że nie mały aniołku. Pewnie mnie nienawidzisz rozumiem, chociaż nie, nie rozumiem, nie zabiłem twoich prawdziwych rodziców, przeprosiłem za to co ci zrobiłem, a ty dalej mnie nie lubisz. - mówiłem, gdy nagle drzwi się otworzyły.- Harry sprawa jest. - usłyszałem głos Zayn'a.
- Już idę. - odpowiedziałem, a on wyszedł.
- Wrócę później. - powiedziałem i pochyliłem się nad nią i złożyłem pocałunek na jej gładkim policzku. Skierowałem się schodami w kierunku salonu, gdzie siedzieli Louis i Zayn.
- Co jest?
- Nasi rodzice chcą odzyskać Bree, chcą żeby wróciła do nich.- Ona zostaje tutaj ze mną... z nami . Jutro możecie pojechać do nich i spotkać się z nimi. Wrócić możecie za dwa dni. - powiedziałem i wyszedłem do ogrodu zaczerpnąć powietrza. Nikt mi nie zabierze mojego małego aniołka, jest moja i tylko moja.