Rok 1740
Imperium Osmańskie rozkwita. Sułtan od ponad dwóch lat sprawujący władzę w Państwie Osmańskim, ma tylko jeden cel - być większym i bardziej wpływowym padyszachem niż niegdyś sułtan Sulejman Wspaniały.
Sułtan Ömer Khan, 24. władca Imperium O...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Noc minęła, a na niebie znów zaczęły pojawiać się jasne promienie wschodzącego słońca. Słoneczny maj był ukojeniem dla serca Ayşe Sultan, najstarszej córki Pani słońca. Pięknolica Ayşe nigdy nie zaznała szczęścia i w głębi duszy wiedziała, że już nigdy nie zazna. Będąc córką najpotężniejszej kobiety w państwie, stała się niczym więcej jak przedmiotem w rękach matki do transakcji. Mimo swojego młodego wieku, miała na koncie już jedno małżeństwo, bardzo nieudane. Paşa był jednym z najwierniejszych ludzi sułtanki Güneşhanım i dostąpił zaszczytu stania się jej zięciem, przez co jego pozycja na dworze osmańskim znacznie wzrosła.
Pięknolica młódka przemierzała pałacowy ogród, ciesząc się promykami słońca padającymi na jej młodą twarz. Spojrzenie jej brązowych tęczówek spoczęło na krzewach róż należących do zmarłej matki padyszacha. Od czasu jej śmierci, zajmowali się nimi ogrodnicy. Sułtan chciał, aby właśnie te krzewy przypominały wszystkim o Hatice Haseki Sultan, która była wielką miłością zmarłego już brata brązowowłosej sułtanki.
Pełna życia rozejrzała się po ogrodzie słysząc szelest za plecami. Zmarszczyła lekko czoło, obracając się w tamtym kierunku i idąc w stronę pałacu, gdzie miała choć namiastkę bezpieczeństwa. Nim jednak zdążyła to zrobić, została zaatakowana z tyłu.
Krzyknęła przeraźliwie, jednak minęło to, gdy usłyszała dobrze jej znany głos zza pleców.
- Ciągle reagujesz tak samo - zaśmiał się mężczyzna.
Sułtanka odwróciła się w jego stronę przodem, stając twarzą w twarz z tajemniczym młodzieńcem. Ciemne, niemal czarne włosy opadały na jego czoło, a szeroki uśmiech widoczny był nawet w jego piwnych tęczówkach.
- Jesteś głupi - dźgnęła palcem w klatkę piersiową młodzieńca. - Przestań się ze mnie śmiać!
Pisnęła, a czarnowłosy zaczął śmiać się jeszcze głośniej, czym mógł pewnie zbudzić kilku mieszkańców pałacu, których okna komnat padały właśnie na stronę pałacowego ogrodu.
Wkrótce potem, kiedy już oboje się uspokoili, młodzieniec przyciągnął sułtankę do uścisku. Młódka oplotła go ramionami, wtulając głowę w tors szatyna.
- Tęskniłam za tobą - wyznała cicho wzdychając z ulgą, mocno trzymając się jego koszuli.
- Cieszę się, że już tu jestem - chichot wyrwał się z jego pełnych ust. - Manisa nie jest wcale tak wspaniała jak Stambuł.
Ayşe westchnęła odsuwając się od ciepłego ciała młodzieńca.
- To prowincja koronna - przypomniała mu, a młodzieniec przewrócił oczami układając ręce wzdłuż swojego ciała. - Nie przewracaj na mnie oczami, Selim! To poważna sprawa. Nie możesz zachowywać się jak dziecko, sułtan wyznaczył cię na swojego następcę. Nie któregoś ze swoich synów, nie Korkuta, ciebie.