Rok 1740
Imperium Osmańskie rozkwita. Sułtan od ponad dwóch lat sprawujący władzę w Państwie Osmańskim, ma tylko jeden cel - być większym i bardziej wpływowym padyszachem niż niegdyś sułtan Sulejman Wspaniały.
Sułtan Ömer Khan, 24. władca Imperium O...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pięknolica, długowłosa sułtanka siedziała na otomanie, wpatrując się w widoki za oknem. Widok ten padał akurat na ogród Starego pałacu, gdzie przyszło jej teraz mieszkać. Słysząc pukanie do drzwi, nawet nie spojrzała w tamtym kierunku. Dłoń trzymana na kolanie, gładziła miękki materiał jej granatowej sukni. Na głowie spoczywała duża złota tiara, a całość dopełniały kolczyki i piękna kolia, którą wiele lat wcześniej dostała od swojego ukochanego.
- Gel (Wejść) - powiedziała.
Drewniane drzwi otworzyły się z cichym trzaskiem, wpuszczając do komnaty gościa, który przybył w odwiedziny do sułtanki. Próg komnaty przekroczyła piękna kobieta odziana w szmaragdową suknię ze złotymi zdobieniami. Jej rude włosy zostały delikatnie pofalowane, a na głowie spoczywała złota korona wysadzana szmaragdami. Całość dopełniały kolia i zwisające z uszu kobiety kolczyki.
- Binnaz.
Sułtanka szybko obróciła głowę, sprawdzając, czy rzeczywiście nie śni. Szybko podniosła się z otomana, dygając przed młodszą kobietą. Następnie uniosła głowę, a rudowłosa uśmiechnęła się zadowolona z zaskoczenia wypisanego na twarzy jednej z faworyt swojego zmarłego brata.
- Dawno się nie widziałyśmy - powiedziała rudowłosa siadając obok miejsca, które chwilę wcześniej zajmowała blondynka. Rozejrzała się po komnacie, a uśmiech nie znikał z jej pięknego lica. - Nie mieszka ci się tu źle, jak widzę.
Rudowłosa sułtanka gestem dłoni pozwoliła drugiej kobiecie usiąść niedaleko siebie. Doskonale pamiętała, jakie wpływy Binnaz posiadała, kiedy jej brat wciąż żył. Nie mogła wprost uwierzyć, że ta sama silna kobieta dała się wygnać do starego pałacu, który znany był z tego, że sułtanki dokonywały tu swojego żywota.
- To na pewno nie jest tak wspaniałe miejsce, jakim jest seraj - powiedziała Kapryśna, a jej twarz zdobiła maska obojętności. Wolała nie pokazywać swoich prawdziwych emocji, tym bardziej nie przy tak sprytnej kobiecie, jaką była Çağrı Sultan. - Jednak daję radę.
Ciotka padyszacha skinęła głową.
- Hatice nie ma, Gülbahar została zamknięta w swojej komnacie, a ty zostałaś wygnana aż tutaj - zatrzymała się na chwilę, zanim kontynuowała. - Szkoda. Miałaś szansę na wspaniałą przyszłość. Twój syn mógł zasiąść na tronie, a ty mogłaś stać się Valide Sultan.
Sułtanka Binnaz skrzywiła się, gdy usłyszała te słowa. Sułtanka Çağrı z pewnością czasem potrafiła sprawić, że człowiek popadał w obłęd.
- Dlaczego mi o tym przypominasz? - fuknęła starsza kobieta, jednak w porę się uspokoiła. Odchrząknęła lekko, uważniej dobierając swoje następne słowa. - Nie rozumiem powodu twojego przybycia tutaj. Z tego co pamiętam, zawsze wolałaś trzymać się z dala od tego miejsca.
Rudowłosa przyznała rację swojej rozmówczyni.
- Mam dla ciebie propozycję - uśmiech zszedł jej z twarzy, sugerując, że jej słowa były poważne. - Amatullah ciągle rośnie w siłę. Ma zbyt duży wpływ na sułtana, jak i na jego decyzje.