- Przepraszam, ale dalej nie wiem jak masz na imię... - Powiedział chłopak kiedy jediśmy pizzę, którą zamówiłam. Odłożyłam od siebie kawałek.
Postanowiłam zachowywać się normalnie. No i co, że chłopak jest jakimś stworem nie z tego świata. Nie takie rzeczy się w życiu przechodziło.
No dobra, to jest trochę ponad wszystkie możliwości, ale rozmawiamy tu już dość długo, a on naprawdę jest sympatyczny. Myślę, że jednak to nie jest taki zły pomysł.
- Violet. Po prostu Violet. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. On odpowiedział mi tym samym.
- Violet... Ładnie. Pasuje do ciebie. - oparł się plecami o kanapę i zamknął na chwilę oczy. Chyba cieszył się spokojem.
- Dziękuję bardzo. Lucas?
- Słucham?
- Mogę ci mówić ,,Luke"? - Zapytałam, ponieważ zauważyłam, że chłopak jest odrobinę staromodny. Może to by było dla niego dziwne?
- Em tak, oczywiście. Przyjaciele czasami tak do mnie mówią. - Na jego słowa otworzyłam szeroko oczy i wyprostowałam się zainteresowana. Teraz usiadłam tak, by ciągle patrzeć w jego stronę.
- Masz tam przyjaciół?
- Nie, na ogół rozmawiam ze skrzydlatymi świniami. Violet, przecież nie jestem znowu tak bardzo inny. - Na początku słychać było sarkazm. Uśmiechnęłam się lekko, a chłopak chcąc, nie chcąc w końcu odwzajemnił uśmiech.
- Rozumiem. Przepraszam. A oni też są tacy...
- Tak, też. Ale polubiłabyś ich. To naprawdę świetni faceci.
- A ile ich jest?
- Trzech, ale czasami zachowują się jakby ich było conajmniej dwudziestu. A tylko Calum ma umiejętność sprawiania, że nie jest tylko jeden Calum ale dwóch, trzech, dziesięciu... Nawet nie wiem dokładnie jak to się nazywa, ale on to potrafi. - Oh, czyli faktycznie jego przyjaciele, nie są też normalnymi ludźmi. No bo, kto normalny umie się tak szybko mnożyć?
- Calum?
- Tak. I jeszcze Ashton i Michael. Ten ostatni był tu na ziemi dwa lata temu, poznał farby do włosów w różnych kolorach i teraz łazi z kolorowymi włosami. Powiedział, że tutaj ludzie tak mają, i że on chce być jak ludzie. - I właśnie w tym miejscu ogarnęło mnie współczucie. Nie wiem czy mają tam źle czy nie, ale chyba naprawdę chcą żyć jak inni.
- Dlaczego nie uciekli z tobą?
- Bo oni nie mają problemu z mieszkaniem w zaświatach. Nie mają problemu z tym kim albo czym są, ani gdzie są. Tolerują to. Ale mi się to od początku nie podobało. - I znowu dowiaduję się czegoś interesującego.
Chłopak teraz przygryzł wargę, a ja dalej patrzyłam na niego. Uciekł, po to by zamieszkać tutaj. By żyć jak normalny człowiek.
- Czyli jesteś typem buntownika?
- Buntownik? Może. - Powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Potem spokojnie zmienił swoje miejsce tak, by siedział przodem do mnie. Splótł swoje palce razem i patrzył na mnie, zapewnie czekając aż powiem coś jeszcze.
- Wydajesz się być troszeczkę staromodny. - Przyznałam, przypominając sobie wcześniejsze wydarzenia.
- Staromodny? Próbuję ubierać się normalnie. - Zmarszczył brwi i zmierzył się wzrokiem, a ja pokręciłam przecząco głową.
- Nie, nie chodzi o ubiór, tylko o twoje zachowanie i czasami nawet o mowę. Ile ty masz wogóle lat?
- Lat? Niedawno skończyłem 190 - powiedział dumny, a mi opadła szczęka. No tak, teraz już wiem, dlaczego czasami zachowuje się tak staromodnie.
Jakim cudem? Przecież on nie wygląda jakby był taki stary. Do tego kto normalny tyle żyje? Oh, no tak, zaświaty i te sprawy.
- Co? - Wykrztusiłam całkowicie zaskoczona, a on od razu zaczął wyjaśniać sytuację.
- No wiesz u nas to normalne. Jestem niesmiertelny. Już się nawet nie starzeję. Wiem, że to nie ładnie pytać kobietę o wiek, ale ile ty masz lat? - Spytał, kładąc nacisk na słowie ,,ty". Zarumieniłam się, no bo w porównaniu do jego wieku, jestem dla niego jeszcze bachorem.
- Niedawno skonczyłam 18...
- No, a ja mam tak jakby 19! Czyli między nami rok różnicy, urocza - tak, albo 101 lat różnicy.
Czekaj, czy on właśnie nazwał mnie ,,urocza"? Moje rumieńce na policzkach na pewno są teraz strasznie widoczne. To było naprawdę... miłe. Chyba coraz bardziej go lubię.
- Wszystko dobrze? Czy to nie objawy temperatury? Masz lekko różowe policzki... - Zapytał, a ja zaśmiałam się. Niektóre rzeczy są dla niego obce. Albo bo jest taki stary, albo go to wcześniej nie interesowało.
- Nie, to są rumieńce. No wiesz, takie coś kiedy ktoś się zawstydzi... Nigdy tak nie miałeś?
- Chyba nie miałem. Ale teraz rozumiem, dlaczego niektórzy tak mają. Czekaj, czy ty zawstydziłaś się z mojego powodu? - Spytał, a ja jeszcze bardziej oblałam się rumieńcem. Czułam jak policzki dosłownie mi się palą.
- Znaczy, no bo...
- Psia kość, teraz jeszcze bardziej. Wygląda to naprawdę słodko... - Powiedział i dotknął ręką mojego policzka, uśmiechając się.
O jezu. To strasznie czuły gest. Oczywiście on pewnie o tym nie wie, no bo jak. Muszę go jeszcze trochę podszkolić w gestach no i w mowie. No bo teraz już nikt chyba nie mówi ,,psia kość".
Wystarczy, że puszczę mu parę filmów, a one wszystkiego go nauczą.
- Dobrze, Luke musimy iść spać, późno już. Jutro muszę ci jeszcze dużo rzeczy pokazać i powiedzieć. - Oznajmiłam i wstałam z kanapy, a on zrobił to samo.
- Łazienki są dwie, na dole i na górze. Możesz skorzystać z tej tutaj... A jeżeli chodzi o miejsce do spania to, umm co powiesz na pokój gościnny? - Zapytałam, a on przytaknął głową. Po chwili jednak zmarszczył brwi.
- Nie mogę spać z tobą? - matko najświętsza. Ten chłopak jest zupełnie zielony jeżeli chodzi o relacje damsko-męskie. A ja kolejny raz rumienię się.
- Znaczy, no bo to nie wypada tak. - poznałam go dopiero 5 godzin temu. To nie jest dużo. Jeszcze do końca mu nie ufam.
- Rozumiem. To ja idę się odświeżyć, potem pokażesz mi ten pokój, dobrze? Oh i jeżeli chodzi o jakieś inne ubrania to jutro pójdziesz ze mną na zakupy? - Zapytał jeszcze, jak miałam iść do góry.
Ma pieniądze? Skąd?
- Ale wiesz, że trzeba płacić?
- Tak. Mówiłem ci wcześniej, że kiedyś tu byłem. No i ojciec był. No i jak tu z nim byłem to zostawiliśmy sporo waszych pieniędzy w takim czymś co się nazywa ,,bank", tak? Już umiem to nawet obsługiwać i wiem co i jak. - Oznajmił, a ja posłałam mu ciepły uśmiech.
- Dobrze, pójdę z tobą. A teraz idź pod ten prysznic - powiedziałam i zaśmiałam się. Jeszcze poinformowałam go co i jak, czego może użyć i co gdzie jest i zaczęłam wchodzić po schodach na górę, zostawiając go.
Ale znowu go usłyszałam.
- Violet, czekaj! - Odwróciłam się do niego, a on uśmiechnął się. Patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi teraz oczami, pokazującymi wdzięczność.
- Dziękuję - na jego słowa również się uśmiechnęłam i odpowiedziałam ciche ,,nie ma za co".
Chyba nie będzie tak źle.
***
Hej ludzie. I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że zostawicie coś po sobie.Do następnego! :)
![](https://img.wattpad.com/cover/32424195-288-k379764.jpg)
CZYTASZ
Monster // Luke Hemmings (ZAWIESZONE)
FanficLuke jest inny. Ma uczucia. Nigdy nie chciał być taki jak jego ojciec, nie chciał cierpienia i zła. Nie chciał być potomkiem władcy ciemności. Ale czy zawsze dostaje się to, czego się chce? Pewnej nocy chłopak wymyka się z zaświatów, chcąc uciec od...