Rozdział 35

271 13 1
                                    

Gwałtownie wstałam. Buzowało we mnie. Jak można być taką idiotką?! Wiem co to za tabletka. Kiedyś dostałam taką tabletkę. Osoba która mi ją dała już nie żyje.

- Czyżbyś po tej tabletce wszystko czuł ale nie mogłeś na przykład zgiąć ręki? - zapytałam żeby się upewnić.

Wzięłam do ręki telefon i dałam znać Andre, Markovi i jeszcze paru osobom.

- Tak... - powiedział powoli.

Dziewczyny już grzebały w szafie by znaleźć maski i wygodne kombinezony na akcje. Ja rzuciłam telefon na stolik i podeszłam do blondyna mocno go przytulając.

- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam... - mówiłam wtulona w jego koszule póki nie zamknął mi ust pocałunkiem.

- Myszko, nic się nie stało. - powiedział gdy się idę mnie odkleił.

Po tym przebrałyśmy się we trzy w kombinezony. Zrobiłam sobie wygodnego koka który nie będzie my przeszkadzał. Czekałam na znak od kogoś kto zauważył gdzieś Kagami.

- A wy co? - zapytał w pewnym momencie Plag.

- Dowiesz się w swoim czasie. - powiedziała Tikki.

- Kiedy będziesz musiał im pomóc z ciałem. - zażartował Fel.

Dałam mu kuksańca. Powiedzieliśmy im nasze plany, a oni chcieli iść z nami. Na początku nie chcieliśmy ich w to mieszać, ale Plag zagroził że jak ich zostawimy to zje wszystkie makaroniki więc ich wzięliśmy.

Pojechaliśmy busem mojego ojca, a kierował Nino. Reszta siedziała z tyłu, łącznie ze mną. Mieliśmy naszykowane bronię, a na twarzy czarne maski. Zasłaniały na pół górnej twarzy.

Ja założyłam soczewki imitujące zielone oczy kota. Po tym policja mnie rozpoznawała i wiedziała żeby się nie mieszać. Kiedyś ktoś z policji próbował nas powstrzymać ale go zabiłam.

Po za tym ojciec Sabriny też jest w policji. Od niedawna także należy do mafii więc wie gdzie i o której nie być. W pewnym momencie auto się zatrzymało, a my usłyszeliśmy znak że mamy wyjść.

Wyszłam jako pierwsza, a ludzie zaczęli uciekać i się chować. Lubiłam kiedy mnie zauważają. Jako Marinette byłam nieznaczącą dziewczyną, która czasami projektuje z Gabrielem Agrestem.

- Też was lubię. - powiedziałam donośnie.

Wtedy zaczęli wychodzić moi przyjaciele. Zauważyłam że Kagami wbiega w jakąś uliczkę. Dałam im znaki po cichu zaczęliśmy tamtędy biec. Widziałam że na samym końcu tych wszystkich zakrętów jest ślepa uliczka.

Wyciągnęliśmy bronię i zaczęliśmy za nią biec. Na samym końcu kiedy Adrien już prawie strzelił zatrzymałam go.

- Szefowo... Co się stało? - zapytała Tikki.

- Tam jest dziecko. - powiedziałam. - Hej. Jak masz na imię? - powiedziałam podchodząc do dziecka. - Trzymajcie Kagami na muszce. Słuchaj, ja jestem szefowa ale możesz mi też mówić Kocica. A jak mam mówić na ciebie.

- Jestem Sara.

- No widzisz. Gdzie Twoi rodzice?

-Zgubiłam się.

- Znajdziemy twoich rodziców. Pójdziesz z moją przyjaciółką? - zapytałam wskazując na Tikki która wyciągnęła ręce.

- Niee... - powiedziała przytulając się do mnie. - Ja chce z tobą...

- Eehhhh... No dobra - powiedziałam biorąc ją na ręce.- To zrobimy tak pójdę z tobą do naszego auta. Na chwilkę cie zostawię. Jak mama cie zabaczy i zawoła to idź z nią, a jak nie to zostań. Ja zaraz wrócę. - powiedziałam ją kładąc ja na ziemi przy aucie.

Przyjmiesz mnie do mafii, Marinette? /miraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz