1

46 5 42
                                    

Zakon Jedi od dawna był w dalekiej galaktyce uważany za coś niesamowitego. Już sam fakt bycia Jedi wzbudzał u dorosłych respekt, a u młodszych ekscytację. Bo hej! To Ci czadowi Rycerze Jedi! Którzy są w stanie pokonać wszystko! Nawet tych strasznych Sithów jak to mówiły legendy. Właśnie, przez długi okres czasu z Sithów- Strasznych i potężnych tyranów powstały legendy by straszyć małe niegrzeczne dzieci.

Mace Windu oparł się o swoje wygodne siedzenie. Był to szanowany członek Rady Jedi. Co prawda lekko nie lubiany przez młodszych ale nadal darzonym dużym szacunkiem. Ten szanowany Mistrz Jedi musiał się teraz zmierzyć z jednym z większych przeciwnikiem, a było ich jednak dużo. Z lenistwem. Po prostu czasami nie miał już siły ruszyć swoich za przeproszeniem czterech liter i lecieć na misję.

Heh... Ironia. Pomyślał Mace. Jego.... Cóż, specyficzny przyjaciel Cin Drallig mówił mu już nie raz że mimo swojego w miarę młodego jeszcze wieku trzyma się gorzej od głowy Zakonu Jedi.

Jeśli już o nim właściwie mowa. Mistrz Yoda- wcześniej wspomniana głowa Zakonu wydzieliła jemu i Plo Koon'owi misję na planecie Ando. Czarnoskóry mężczyzna nie był za bardzo zadowolony. Ando składała się w dużej ilości z oceanów i mórz, a lądy jakie już tam były to lasy deszczowe i bagna.

W końcu, po paru minutach rozmyślania Mace Windu wstał i skierował się leniwie do hangaru. Jego dziwne zachowanie zauważyli i inni członkowie zakonu. Młodziki które zazwyczaj uciekały na jego widok by nie zostać skarconym za "niepotrzebne łażenie po świątyni, a nie trenowanie jak na młodzika przystało." A teraz dzieci stały zdziwione na korytarzach nie wiedząc co z mistrzem się dzieję. Podświadomie Mace wiedział że za niedługo rozejdą się plotki że być może Mistrz Windu jest śmiertelnie chory i zostało mu może z dwa tygodnie życia. Nie zawracając sobie już tym głowy wszedł w końcu do hangaru i ujrzał Plo Koon'a. Mistrza rasy Kel Door. Windu uśmiechnął się łagodnie na jego widok. Cóż, mimo że Mace Windu był uważany za zimnego drania nie do wytrzymania miał swoją mała grupkę eee.... Znajomych? Przyjaciół? Rodziny? O nie nie, do rodziny im za daleko ale na pewno Mace mógł ich uznać za przyjaciół.

- No w końcu! Dłużej nie mogłem czekać! Jeszcze trochę a bym tu korzenie zapuścił!- Plo Koon był... Cóż... Często lubił przesadzać, zresztą nie bez powodu dostał również od Cin'a ksywkę Drama Queen. Ale mimo to czasami zachowywał się jak ojciec. Dosłownie! Razem z Qui-Gonem- również specyficznym członkiem Zakonu nie raz dali popalić Radzie Jedi. Co prawda Koon ostatnimi czasy dość wydoroślał i spoważniał, nie tak jak co niektórzy, ale mimo to stary Mistrz Yoda pamiętał jak dwójka młodych mężczyzn, co chwila namawiała młodziki lub świeżo co upieczonych Padawanów na zrobienie czegoś głupiego lub przynosiła co chwila jakieś dzikie stworzenia.

- No przecież już jestem. - Windu podszedł do Plo Koona. - Jaki mamy cel misji?

- Mamy zbadać zamieszanie na Ando, podobno łowcy nagród nieźle tam narozrabiali, a my zostaliśmy wysłani tam przez Senat. - Koon włączył hologram i zaczął czegoś szukać. - Podobno... Podobno Mistrz Yoda wyczuł tam kogoś... Dziecko, czułe na moc.

- A wiemy jak to dziecko w ogóle wygląda? Chłopiec, dziewczynką? I coś o tych łowcach nagród... Wiemy kim oni są?

Plo Koon pokręcił głową.

- Nie, Senat ma tylko podejrzenie że to może Bossk znowu coś rozrabia, a o dziecku... Nic... Nawet nie wiemy jakiej ono jest rasy.

- No nic, na miejscu zobaczymy jak wygląda sytuacja. - Mówiąc to Mace wszedł na statek, a Plo Koon za nim.

Siadając za stery Koon się chwilę zastanowił nad czymś. Nie uszło to uwadze jego przyjaciela. Mace widział, że Plo ostatnimi czasy jest jakiś...inny, chodź nie mógł stwierdzić przez co.

Jak Być Dobrym Jedi? ~ OC X Obi-Wan KenobiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz