-Mace?! MACE?! Gdzie ty jesteś?! - krzyczał pędzący w stronę wybuchu Plo Koon. Miał głęboką nadzieję, że przez jego głupotę nic jemu przyjacielowi się nie stało. Przecież... O Mocy, gdy tylko pomyślał, że z jego nie uwagi, kiedy on sobie gadał z swoją drugą połówką to jego przyjaciel mógł już nawet nie żyć!
Nie! Koon! Uspokój się! Jesteś za bardzo przewrażliwiony- Mówił sobie w myślach, ale nie wiele to dało bo przecież taka była prawda.
Dobiegając na miejsce Kel Dor zauważył w pół zawalony budynek oraz pakujących się na statek łowców nagród.
-Mace, gdzie ty jesteś?!- mówił szeptem do komunikatora, ale nikt nie odbierał. -Cholera jasna...
Wszedł po kryjomu na statek łowców z zamiarem odzyskania swojego przyjaciela, bo inaczej go Rada zabije...Oraz Depa.
Xxx
Plo wszedł w końcu do jednej z celi w nadziei że znajdzie tam w końcu swojego przyjaciela. To co poczuł było ...Dziwne. Nie tym to smród czegoś, wręcz coś przeciwnie. Poczuł coś w Mocy, dziwnego. Koon próbował sobie porównać czyjąś sygnaturę w Mocy do tego co teraz odczuł ale nic to nie dało. Wszedł głębiej do celi i zobaczył coś lub kogoś zawiniętego w kocyk. Zawahał się. A co jeśli to może być pułapka? Chociaż... Wtedy Moc by mu nie podpowiadała czegoś. Wyciągnął rękę i zsunął kocyk. Zauważył... Dziecko. Dziewczynkę. Drobna, skulona na dużej pryczy i nie przytomna. Włosy miała różowe, a skórę niebieską z kolorowymi plamkami na skórze. Zauważył po chwili że dziewczynka miała na sobie bardzo cieniutkie ubranka oraz dużo siniaków.
-Kim ty jesteś malutka...? - Wziął ją na ręce i poczuł że jest jeszcze drobniejsza niż mu się wydawało. -Co ci zrobili, maleństwo...? - Mówił cicho do nieprzytomnego dziecka. Nie mógł jej tutaj zostawić, nie z tymi potworami. Po za tym, z daleka było widać że jest z rasy zagrożonej wyginięciem. Na czarnym rynku mogliby z nią zrobić wszystko, a myśl że coś mogło się stać takiej małej istotce nie mogła mu przejść przez głowę. A może to było właśnie te dziecko czułe na moc?
Nie rozmyślając już dłużej wyszedł z celi z nową towarzyszką na rękach. Miał przecież jeszcze jeden cel. Znaleźć Mace'a i stąd spadać.
Xxx
Znalazł go. Nie tylko jego ale, też i jego oprawców. Mace siedział ledwo przytomny, opierając się o ścianę. Widząc jego zadrapania mógł od razu stwierdzić, że walczyli.
Z jednej strony Plo Koon nie był tchórzem i walczył by ale przez to że miał dziecko na rękach jedyne co zrobił to odepchnął Trandoshanina na ścianę i przygniótł go gruzami by ten tak szybko się nie pozbierał.
Wziął Mace'a pod ramię i uciekli szybko do statku.-Jak to się stało?!- Wykrzyczał Koon biegnąć do statku.
-Bomba tam była, nie widziałem jej i jakoś...stało się.
Weszli już na statek, a Plo od razu pobiegł do kokpitu by wylecieć z tej dziury. Naprawdę nie chciał tak już przebywać. Chociaż czuł już zjebkę od Windu przez to że wziął dziecko beż konsultacji z nim. No ale co mógł zrobić. Przecież nie zostawiła by jej samej. Będąc już w przestrzeni kosmicznej wyszedł z kokpitu na resztę statku. Podszedł do Mace'a I usiadł obok niego.
-Jak się czujesz?
-Miewało lepiej ale przynajmniej jestem żywy.- Uśmiechnął się krzywo i poprawił na siedzeniu. -Co to za dziecko?
-Nie wiem...znaczy, gdy cię szukałem byłem i w celach. Tam ją znalazłem.
Windu pokiwał tylko głową.
CZYTASZ
Jak Być Dobrym Jedi? ~ OC X Obi-Wan Kenobi
FanficKolejny shit post na watt, tym razem pewna pani x Obi-wan. Heh. Okłada i tytuł w trakcie pracy bo nie mam pomysłu narazie