- Loki! Loki! – słychać było z oddali głosy dziewczynki.
- Nie dogonisz mnie! – krzyczał mały, ciemnowłosy chłopiec.
- Loki! Zaczekaj na mnie, mówiłam ci, że to ma być sprawiedliwy wyścig!
- Co ja poradzę, już taki jestem – machnął ręką zatrzymując się i czekając aż dziewczynka do niego dobiegnie. – Ałć! – zasygnalizował ból po tym jak jasnowłosa uderzyła go w ramię. – Za co?
- Należało ci się – odparła z udawanym obrażeniem.
- Dobra, przepraszam – powiedział. – Następnym razem nie będę – skrzyżował palce za plecami.
- Ej, widziałam to! – krzyknęła blondynka rzucając się na chłopaka i przewracając się razem z nim na ziemię.
- Nie znasz się na żartach? – Spytał z wysiłkiem, próbując wygramolić się spod dziewczynki, lecz nie udało mu się to.
- Nie – bąknęła z rozbawieniem czochrając czarną czuprynę chłopaka, a następnie wstając z niego. Powolnym krokiem podeszła do krawędzi ich wspólnego, ulubionego miejsca jakim był klif z widokiem na słońce zachodzące nad Asgardem. Usiadła na pobliskim kamieniu i wpatrywała się w ten malowniczy pejzaż.
Loki nie myśląc wiele wstał, otrzepując się z kurzu i dosiadł się do dziewczynki.
- Wiesz.. – zaczął. – Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, właściwie jedyną jaką mam.
- A co z Thorem, Sif i innymi?
- Oni nie są dla mnie przyjaciółmi, nawet mnie nie lubią – westchnął. – Poza tym ja za nimi też nie przepadam, a w szczególności za moim bratem. Ciągle się popisuje, dokucza mi. Zresztą sama to wiesz...
- Trudno się nie zgodzić – odparła ze smutkiem patrząc na chłopca – Dobrze, że mamy siebie.
Loki pokiwał znacząco głową i przeniósł wzrok na swoje ręce.
- Chciałbym ci coś obiecać Almaro – zwrócił ciekawość dziewczynki. – Nigdy, przenigdy cię nie opuszczę i nikomu cię nie oddam aż po nasz kres.
- Na pewno znowu kłamiesz – zachichotała patrząc w bok.
- Nie kłamię, nie mógł bym tego robić w tak ważnych dla mnie i dla ciebie kwestiach – odrzekł zgodnie z prawdą na co jasnowłosa się zarumieniła.
- W takim razie również obiecuję ci, że cię nie opuszczę Loki oraz nikomu nie oddam do końca naszych dni! – przysięgła przytulając młodego bożka.
***
Loki momentalnie wybudził się zlany zimnym potem. Tępo bicia jego serca drastycznie się podniosło, jednak z każdą kolejną chwilą powracało do normy.
To był tylko sen. Lecz ukazywał element z jego przeszłości, który ranił jego serce. Przypominał mu on o dalszej historii powiązanej z młodą dziewczynką, o której tak bardzo chciał zapomnieć i już nigdy do niej nie wracać.
Podniósł się z leżyska do pozycji siedzącej, rozglądając się po pomieszczeniu aby upewnić się, że w pobliżu nie było blondynki. Był sam, no chyba żeby brać pod uwagę słodko śpiącego, czarnego zwierza. Świadomość o dotychczasowym bólu górnej partii ciała odeszła w niepamięć, gdyby nie to, że właśnie przeczesał dłonią włosy, natrafiając na sporą wypukłość. Loki cicho stęknął. Ból nie był tak mocny jak poprzednio i na szczęście tylko chwilowy, jednak przysparzał utrapienie.
CZYTASZ
Kłamca pośród prawdy || Loki Laufeyson
FanfictionNastąpił kres wojny o dobro wszystkich gałęzi czasu. Nadszedł czas na spokój. Niegdysiejszy bóg kłamstw, teraz bóg czasu, sprawuje pieczę nad wszystkimi jego odłamami, poświęcając przy tym własne szczęście i skazując się na wieczną samotność. Lecz d...