Eren x Mikasa

775 9 10
                                    

- Zeruj, zeruj! - radosny krzyk roznosił się raz po raz po przytulnym pokoju, gdy Jean według otrzymanego wyzwania opróżniał do końca swoją szklaną butelkę. - Do dna!

Rozbawiony Eren przeczesał przydługie włosy palcami, mając nadzieję, że ich natrętne kosmyki przestaną opadać na zarumienioną twarz. Rumieniec spowodowany był oczywiście niczym innym jak alkoholem, który zdążył już wszystkim uczestnikom pokojowej imprezy uderzyć do głowy.

- Słabiutko. - skwitował z ironicznym uśmiechem, rzucając Kirsteinowi rozbawione spojrzenie, gdy ten oderwał usta od butelki, zanosząc się lekkim kaszlem.
- Spierdalaj. - prychnął na niego blondyn i znów zajął się alkoholem.

Eren omiótł wzrokiem pomieszczenie. Nadal był pod wrażeniem, że impreza w ogóle doszła do skutku. Udało im się parę godzin wcześniej zwędzić wysokiej jakości wino z niepilnowanej spiżarni, który oh ironio musieli nadal ukrywać przed kapitanem. Ten jednak wieczorem oznajmił im, że musi opuścić ich na noc, gdyż służbowe sprawy wzywały go do sąsiedniego miasta. Tak więc teraz siedział razem z przyjaciółmi z korpusu w pokoju Connie'go, który był tak uprzejmy i udzielił go z własnej woli, widocznie nie będąc świadomym możliwych konsekwencji.

Brunet posłał pogodne spojrzenia kolejno pijanemu już gospodarzowi imprezy, jego towarzyszce Sashy, następnie Arminowi i siedzącej między nimi dwoma Mikasie.

Zatrzymał wzrok na spokojnej twarzy dziewczyny. Często ukradkiem na nią spoglądał, teraz jednak miał niemal idealną pozycję do skanowania jej każdego centymetra. Oczywiście tak długo póki właścicielka porcelanowej cery nie zauważy jego pełnego podziwu spojrzenia. Siedziała rozluźniona po jego prawej stronie, ze szklaną butelką w bladej dłoni. Szczupłe nogi miała ułożone w taki sposób, że ich kolana delikatnie się stykały. Żadne z nich jednak nie miało zamiaru przerwać tego drobnego kontaktu cielesnego. Powoli oglądał jak jej proste, krótkie włosy układają się na jej głowie, zasłaniając ukradkiem czoło i kark. Perfekcyjne rysy twarzy, ostro zarysowana linia szczęki, pełne wiśniowe usta...

Skarcił się w myślach, natychmiast odwracając wzrok. Nie powinien patrzeć na nią w taki sposób wśród innych ludzi. Z pomocą na oderwanie myśli od siedzącej obok niego dziewczyny przyszedł w końcu Jean, po nieudolnym ukończeniu wyzwania.
- Dobra, teraz moja kolej. - uniósł dłoń w teatralnym geście, skupiając na sobie uwagę towarzystwa. Grali w żałosną młodzieńczą gierkę, lecz sprawiała im ona tyle frajdy, że nikt nie miał zamiaru jej przerywać. Była czymś pomiędzy butelką a prawdą i wyzwaniem. Z glinianego kubeczka losowało się tematykę wyzwania, następnie kręciło butelką, która wskazywała tego, kto ma owe wyzwanie wykonać.

Tak też było tym razem, a gdy dłoń Jean'a wyciągnęła karteczkę z napisem ,,pocałunek" ciche gwizdy rozległy się po pomieszczeniu. Kiedy butelka zataczała koła na środku pokoju, wzrok wszystkich zebranych utkwiony był w jej zielonym szkle, wymierzającym sprawiedliwość.

Serce chłopaka nagle załopotało mocniej.

- Ohh, Erennn! - wykrzyknął Jean w zachwycie, wskazując szyderczo palcem w stronę bruneta. - Kto będzie tym pechowcem?
- Niech wypadnie na mnie! - skwitował Connie, układając usta w dziubek i posyłając Erenowi parę całusów z drugiej strony pokoju. Jeager zaniósł się śmiechem na gest przyjaciela, po czym wystawił w jego stronę środkowi palec.
- Nie przy wszystkich, Connie.

Podczas gdy chłopcy rzucali coraz to nowymi żartami, butelka kręciła się cicho, wybierając osobę, która faktycznie miała stać się tą pechową. Gdy już zwalniała, Eren rzucił jej przelotne spojrzenie i już myślał, że zatrzyma się na Arminie, gdy jednak jej szyjka przesunęła się parę milimetrów. Czarnowłosa dziewczyna, wskazana przez przód butelki uchyliła lekko usta ze zdziwienia.

Anime Ships One Shots [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz