I

22 5 2
                                    

Na horyzoncie widniały coraz większe deszczowe chmury. Tylko westchnęłam i odwróciłam głowę w stronę mojej mamy prowadzącej auto. W radiu po niemożliwych długich dla mnie wiadomościach nareszcie zaczęła lecieć jakaś melodia. Od razu ją poznałam. Chciałam ją podgłośnić, bo leciała ona zdecydowanie za cicho, a ja nienawidzę ciszy. Nie zrobiłam tego tylko westchnęłam. Ta piosenka była zdecydowanie zbyt radosna do panującej w naszej rodzinie sytuacji. Moja mama zapewne, by tego mi nie powiedziała, tylko by skłamała, że boli ją głowa i z powrotem przyciszyła radio lub, o zgrozom by je wyłączyła. Wtedy zostało, by mi tylko podziwianie nudnego widoku nowego miasta, w którym mam spędzić czas przynajmniej do skończenia liceum. Później według wszystkich miałam bez problemu dostać się na jakieś świetne studia i wyjechać, by się uczyć. Nie mogę ich wszystkich zawieść. Nienawidzę być idealną córeczką, ale nie mogę ich zawieść.

Po pewnym długim czasie stania w korkach i szukania właściwej drogi, w końcu byłyśmy przy jakimś ważnym urzędzie. Widząc jaką mamy godzinę i jak trudno było znaleźć nam miejsce na parkingu spytałam się mojej rodzicielki:

- Mogę iść pozwiedzać?

- Co?

- Nie chce mi się załatwiać z tobą jakiś papierkowych spraw. Sama znajdę tę szkołę.

- Jest jeszcze dużo czasu, więc jadę jeszcze coś kupić.

- Wiem, dlatego nie będę się spieszyć. Zobaczę co jest w pobliżu, czy coś.

- Na pewno dasz radę ją znaleźć?

- Na pewno - odpowiedziałam już trochę zirytowana.

- No dobra, tylko uważaj na siebie.

- Dobrze. Zobaczymy się przed szkołom.

Patrząc na mapę w telefonie postanowiłam wydłużyć sobie drogę idąc przez starówkę. Niestety szybko zawróciłam, gdy zobaczyłam ile osób w moim wieku wychodzi z pewnego liceum. Chciałam się do niego przenieść, bo znajduję się w nim kółko teatralne, które odnosi wielkie sukcesy tak jak jego członkowie w dziedzinie aktorstwa, jednak moja mama odrzuciła ten pomysł przez niski poziom edukacji w tej placówce.

Takim oto sposobem znalazłam się ponad dwie godziny wcześniej w miejscu, gdzie miała stać moja nowa szkoła, jednak nie mogłam jej za nic w świecie znaleźć. Rozglądałam się we wszystkie strony, zastanawiając się jak to możliwe, by szkoła z tak dobrą opinią znajdowała się w takiej dzielnicy. Wszędzie były szare, brudne i przede wszystkim zimne bloki. Na domiar złego małe kropelki zaczęły spadać z nieba. Nie potrzeba było dużo czasu, by stały się coraz większe i padały coraz szybciej.

Smutne piosenki, które leciały w kabelkach moich słuchawek miały wtedy niepowtarzalny klimat. Łzy zaczynały mi powoli napływać do oczu, a ja tylko zagryzłam wargi i nie pozwalałam im wypłynąć. Tak jak zawsze. Nie chciałam tam płakać. Nikt od kilku lat nie widział mnie płaczącą. Zawsze robiła to kiedy byłam sama i po cichu. Nigdy głośno nie szlochałam. Nie chciałam, by ktoś się o mnie martwił. Przecież wszyscy wokoło mają tyle problemów, po co im dokładać nowy. Nawet jeśli by tak się stało przerażało mnie, jedno pytanie, które wtedy się by mi zadało:

- Dlaczego płaczesz?

Nie wiem. Nie rozumiem tych wszystkich uczuć i emocji. Są one za bardzo skomplikowane. Nie mam pojęcia jak naprawdę wygląda złość, smutek czy radość. Czasami czuję się taka pusta w środku przez to. Jakbym była tylko zimną skorupą, niczym więcej. Czy nie mogę się nauczyć jak tak naprawdę się czuję w środku?

Ludzie przechodzili obok mnie patrząc się jak na wariatkę. Nie przeszkadzało mi to kompletnie. Od zawsze lubiłam się wyróżniać. Teraz jednak moje długie stanie w miejscu nie miało tego na celu. Próbowałam przegonić te wszystkie czarne myśli, by móc w końcu znaleźć tę idiotyczną szkołę i pokazać się mamie bez zaczerwienionych oczu od płaczu, jak zawsze zimna i nieczuła, czego tak bardzo nienawidzę.

InsideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz