IV

14 3 1
                                    

Dni wakacji zleciały szybciej niż sobie to wyobrażałam. Może to dzięki temu, że miałam kogoś, kto próbował zrobić wszystko, żeby każde nasze spotkanie było wyjątkowe. Nawet nie musiał się za bardzo starać, bo chciałam, żeby każdy, nawet najzwyklejszy moment z nim trwał jak najdłużej.

Jednego z ostatnich wieczorów tego błogiego czasu dla uczniów wraz z moim przyjacielem znowu wylegiwaliśmy się na naszym sekretnym molo nad jeziorem. Chociaż jezioro nie należało do najczystszych oraz prawie wszystko było tutaj zarośnięte to czułam się jakbym była na planie przesłodkiego filmu miłosnego dla nastolatków. Dodatkowo na głośniku leżącego koło nas głośnika wylatywały te magiczne i lekkie melodie z piosenek, które za każdym razem wywoływały prawdziwy uśmiech na mojej twarzy. 

— I can feel you in my bones — zaczął śpiewać chłopak w rytm piosenki.

— The wicked ones live forever — dokończyłam.

— Dlaczego tak cudowne piosenki są tak mało znane? Dlaczego tak utalentowani artyści są tak mało znani?

— Może i są, ale dzięki temu ich piosenki są jeszcze bardziej wyjątkowe. Przy okazji stacje radiowe nie będą ich puszczać aż do porzygania.

Na moje słowa chłopak tylko się roześmiał, co wywołało jeszcze większy uśmiech u mnie. Uwielbiam sprawiać ludziom wielką radość. Dawało mi to pewnego rodzaju satysfakcję. Przecież radość jedną z podstawowych emocji jaka istnieje i czy to jej tak wielu ludzi nie szuka? Może to jest kilka zwykłych słów, które mogą przynieść tylko taki chwilowy stan, ale czasem te proste wyrazy nastawią kogoś pozytywnie w całym swoim szaroburym dniu. 

Ja w tym gąszczu różnych czynników wywołujących radość najbardziej chciałabym poczuć zauroczenie, a kto wie może nawet miłość. Mając za sobą tyle wiosenek wciąż tego nie doświadczyłam, a bycie zimną i nieczułą tylko pogłębia coraz bardziej moje pragnienie o to. Te wszystkie moment, w których nastolatki z przereklamowanych filmów miłosnych robią maślane oczka do swoich obiektów westchnień mają pewny urok, za który oddałabym wiele, by przeżyć taką chwilę. 

— Chyba już pora się zbierać — zaczął chłopak, wyrywając mnie z zamyślenia. — Mieliśmy przecież jeszcze dziś obejrzeć ten film, na który tak bardzo czekałaś.

— Racja.

Chociaż mieliśmy tylko wytrzeć nasze mokre stopy i założyć na nie skarpetki oraz buty robiliśmy to dużo dłużej niż normalnie. Przeciągaliśmy te kilka sekund jak się tylko dało. Chyba nie tylko ja czułam pewien niedosyt w tamtym czasie, ale co mogłabym zrobić być się go pozbyć? 

— Wiesz co, może się teraz po prostu przejdziemy do twojego domu, zamiast jechać na tym starym gruchocie?

— Okej! Tylko spójrz w górę.

— A niech to szlaczek... Ale jakby to powiedziała moja babcia z cukru nie jesteśmy, więc jak zacznie padać to chyba nic nam się nie stanie. 

Przez cały czas, kiedy szliśmy atmosfera zmieniła się na jakąś bardziej napiętą. Czułam jakby między nami spowijały się ciemne oraz ciężkie chmury i nie chodziło mi tutaj o takie, z których właśnie kropelki zaczęły spadać na nas. Mając nadzieje, że ten nastrój między nami zmienić się koło mojego domu powiedziałam:

— Na szczęście już niedaleko jesteśmy, może trochę przyśpieszymy? 

— Czekaj! 

— Coś się stało? — Spytałam się, momentalnie odwracając się w stronę chłopaka.

— Poczekaj chwilę... Chyba o czymś zapomniałem i próbuję przez całą drogę sobie przypomnieć czego...

InsideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz