III

9 3 0
                                    

Na małym, betonowym boisku do piłki nożnej przed szkołą podstawową zdecydowanie brakowało cienia. Idealnie do tego sprawdziłyby się ogromne drzewa liściaste. Niestety takie dawały ochłodę kilka metrów od miejsca, na którym graliśmy. Nadal nie rozumiem jakim cudem dałam się wtedy na to namówić. Mateusz chciał mnie zapoznać z kilkoma jego znajomymi. Nigdy nie miałam głowy do zapamiętywania imion. Wszystkie mi się już pomieszały, chociaż już drugi raz mi się przedstawiali. 

Graliśmy w dwie drużyny po trzy osoby. Wylądowałam w przeciwnej od niego, wybrana jako ostatnia. Stało się zapewne tak z braku wiedzy o mojej grze. Nie byłam bardzo dobra, ale również nie najgorsza. Grałam przeciętnie, zazwyczaj na obronie, jednak teraz wybrałam bramkę z braku chęci do robienia czegokolwiek na tym boisku. Mimo wszystko próbowałam pełnić moją funkcję jak najlepiej.

Po pewnym czasie nastąpiła zmiana, w której teraz ja miałam walczyć o piłkę na boisku. Nie było to łatwe, gdyż przeciwko mnie grała blondwłosa dziewczyna, którą kojarzyłam z jednego zdjęcia z Mateuszem. Zapewne było zrobione zostało na jakiejś ważnej uroczystości, bo oby dwójka była ubrana bardzo elegancko. Nastolatka bardzo ładnie na nim wyszła delikatnie się uśmiechając. Jej uroda również była taka na żywo. Chociaż była cała spocona i miała na sobie brudne krótkie spodenki oraz obcisły, zbyt jaskrawy różowy top czułam się jak brzydsza siostra Kopciuszka w męskich szortach i za dużej fioletowej koszulce. 

Dziewczyna również potrafiła świetnie grać w piłkę nożną. Była szybka i zwinna. Nie mogłam się z nią równać. Dodatkowo, żeby jeszcze bardziej mnie zniechęcić przyjechały młodsze dzieciaki na rowerach, by zająć boisko, kiedy my skończymy. Wszystkie zaczęły nagle kibicować blondwłosej, wykrzykując jej imię. 

W pewnym momencie zadrapała mnie swoim długimi, pomalowanymi paznokciami. Nie przeprosiła, jedynie powiedziała:

— Ładne i praktyczne.

Wtedy moje zdanie od niej nagle się zmieniło. Nie chciałam tu być. Miałam zamiar kopnąć tę całą niebieską piłkę, gdzieś bardzo daleko i wrócić do domu. Mimo wszystko zostałam. Nie chciałam zostawiać mojego przyjaciela, który na jej słowa przybrał wkurzoną minę. Postanowiłam stawić czoła tej dziewczynie z paznokciami o idealnej długości do wydrapywania oczu swoim wrogom.

Moja męka z nią nie trwała długo. Przewracając się o własne stopy zdarłam sobie kolano. Małolaty na rowerach nie mogły wytrzymać ze śmiechu. To był już idealny moment na skończenie naszej rozgrywki. Mateusz miał ponownie wziąć mnie na swój bagażnik i zawieść do domu, ale okropna blondynka się do nas uczepiła mówiąc, że mieszka kawałek drogi w stronę, w którą idziemy.

— Do jakiej będziesz szła szkoły? — Rozpoczęła naszą rozmowę dziewczyna.

— Najpewniej do piątki.

Po mojej odpowiedzi dziewczyna wpadła w atak śmiechu. Czyli o takim traktowaniu uczniów stamtąd mówił Mateusz? Nie wiem czemu, ale w moich oczach zaczęły zbliżać się łzy. Z jakiego one powodu się tam pojawiły? Byłam smutna, że ktoś mnie wyśmiał, czy może, że wybrałam tak beznadziejną szkołę? Szybkim ruchem odwróciłam głowę od tej dziewczyny. Wtedy spotkałam się ze wzrokiem z chłopaka. Moje oczy były zeszklone, natomiast w jego płonęła wściekłość.

— Jesteś okropna!

— Nie muszę być dla wszystkich miła, poza tym sam słyszałeś! Może ty też się tam przeniesiesz dla niej?

— Zrobiłbym to, jednak nie muszę, bo ona pójdzie do naszej szkoły i zostanie aktorką. Dużo lepszą od Ciebie!

— Nie żartuj! Dziewczyno, co mu zrobiłaś?!

— Nic. To mój wybór co mówię, kogo lubię, a kogo nienawidzę, jak na przykład Ciebie!

Znamy się krótko, jednak wcześniej nie widziałam, by był tak zły, a jego słowa były wypowiadane tak ostro. Nie chciał już więcej z nią rozmawiać, więc wsiadł na rower i zaczęliśmy się oddalać. Zła blondynka, jedynie na pożegnanie tylko powiedziała:

— W takim razie widzimy się w szkole. Przekonamy się kto jest lepszy.

Kawałek dalej, kiedy dopiero zrozumiał co się właśnie stało. Pod wpływem impulsu przytuliłam chłopaka i wyszeptałam:

— Dziękuje.

— To ja powinienem...

— Nie musiałeś.

— Musiałem...

— Na prawdę...

— Naprawdę musiałem! Zamknij się na chwilę i mnie posłuchaj! Musiałem jej w końcu powiedzieć co o niej sądzę. Miałem dość jak bardzo jest toksyczna. Polubić ją mogą tylko osoby tak wredne jak ona. Tak strasznie się bałem jej to wykrzyczeć, nie dlatego, że jest taka popularna, tylko że znamy się bardzo długo. Dlatego chcę powiedzieć ci dziękuje. To dzięki tobie znalazłem tę odwagę. Jesteś taka odważna i teraz po prostu nie mogłem być gorszy. Dziękuje Ci.

Na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Nie wiedziałam kompletnie co powiedzieć. Nigdy nie usłyszałam takich miłych słów z czyiś ust. Czułam się jakby była to scena wyjęta żywcem z filmu, tylko w tle brakowało jakiejś nastrojowej piosenki. W głowie już miałam kilka tytułów, które by idealnie tu pasowały.

— Dużo bardziej wolę cię z tym ładnym uśmiechem na twarzy. 

— Nie codziennie ktoś staje w mojej obronie przed swoją wredną znajomą, narażając się na stanie się na odrzutkiem przez jej popularność.

— Nie zawahałbym się zrobić tego dla ciebie. Mógłbym z chęcią tkwić w tym z tobą. Chcę odwozić cię z powrotem na moim rowerze, grać na jednej scenie i podziwiać niebieskie niebo przez okno siedząc razem w jednej ławce. Obiecasz mi to, że będziemy to wszystko robić razem?

— Nie wiem, czy dam rady jej dotrzymać...

— Proszę. 

— No dobrze, obiecuję!

Wtedy uradowany chłopak puścił kierownice, podniósł ręce do góry i krzyknął, że mu się udało. Ten gest spowodował u mnie radosny śmiech, a nastolatek nadal jadąc bez trzymanki powiedział jeszcze:

— Niech panna toksyczna zobaczy, że jest tylko zbędnym szczegółem w naszym życiu.

Kto by się spodziewał, że w środku tej ślicznej dziewczyny jest taka paskudna osobowość?

Kto by się spodziewał, że w środku tej ślicznej dziewczyny jest taka paskudna osobowość?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


InsideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz