Hej hej misie kolorowe ❤️ Dziękuję za pozytywny odbiór pierwszego rozdziału. Szczerze nie spodziewałam się, że tyle osób to przeczyta ale jestem mile zaskoczona. Tak jak już wcześniej mówiłam, nie bójcie się komentować, dodawać swoich uwag i poprawiać błędów (ostatnio serio walczę z autokorektą i własną nieuwagą xd).
Przepraszam was bardzo za długi czas oczekiwania ale miałam obsuwę z pracą, motywacją i spędziłam ostatnie kilka dni na rysowaniu fanarta. Moja pierwsza praca rysowana w programie graficznym, że nie kontroluję myszki od laptopa to zdecydowałam się rysować na telefonie, palcem 😂 Jestem z siebie dumna 😅 Dość odemnie nie trzymam was w niepewności, czas na rozdział. Miłego czytania 😊😘______________________________________________
Nie tak długo po ich rozmowie, bo nie minęła nawet godzina, Erwin Knuckles dumnie przemierzał podjazd prowadzący na komendę policji Los Santos. Szedł pewnie, miał plan. Może nie do końca przemyślany bo działał dość pochopnie ale kiedy ostatnio pastor zaplanował coś na tyle żeby być w stanie przynajmniej przewidzieć skutki swoich działań.
Bez wahania chwycił za klamkę. Drzwi ku jego zdziwieniu były otwarte. Wyszczerzył swoje kły na widok Michałka. Dziewczyna najwidoczniej miała dzisiaj dyżur przy wejściu. No cóż czy kadet czy oficer, czasem trzeba było odwalić czarną robotę.
- Dzień dobry, Michałku.
- Peepohej! - krzyknęła dziewczyna na powitanie. Dość często używała tego zwrotu co nie zawsze podobało się Dante jeszcze kiedy pełnił funkcję szefa policji- Pastor w jakiej sprawie?- Capela.- powiedział rozglądając się dookoła jakby licząc, że mężczyzna stoi tuż obok. -Gdzie go znajdę?- Erwin musiał z nim pogadać. Liczył na to, że mężczyzna coś mu zdradzi na temat zachowania Montanhy i powodów jego nagłego wyjazdu. Potrzebował informacji, bo o ile po rozmowie był zły na Gregoryego to dość szybko mu przeszło. Spokój nie leżał w naturze pastora dlatego zamiast się denerwować automatycznie zaczął się martwić. Skręcało go uczucie którego szczerze nienawidził "Jebane poczucie winy".
Grzesiu zachowywał się dziwnie. Jakby kontakt z nim był problemem. Pastor nie miał zamiaru być pieprzonym problemem księcia Montanhy, który zamiast coś powiedzieć zachowuje się jak chuj. No i pięknie, znowu był zły. Dlaczego akurat on musiał biegać o ironio jak opętany. Ha pastor, opętany przez swoje ADHD, może przydałby mu się egzorcyzm w postaci butelki whiskey i mety?
Z zamyślenia wyrwał go głos dziewczyny.
- Nie mogę udzielać informacji na ten temat cywilom.- Już prawie zapomniał o co pytał, no tak Capela...
- No co ty...- mruknął mężczyzna, nienawidził kiedy ktoś na komendzie rzucał mu formułkami. Też postanowił użyć swojego wyuczonego schematu. - Wiesz, że nie jestem byle obywatelem, jestem z zakonu! - brunetka była na tyle miła żeby nie przewrócić oczami, chociaż wyraźnie miała na to ochotę, a pewnie najwiekszą żeby go wywalić za drzwi. Co jak co ale sama sobie nie da z nim rady, niekiedy sześciu funkcjonariuszy musiało się go pozbywać z budynku głównego komendy a on i tak znalazł sposób żeby wślizgnąć się do środka.- Niestety nie mogę pomóc. - czyli musi ją błagać, jęczeć, płakać na siłę żeby zirytowana powiedziała cokolwiek. Jak zawsze zaczął machać teatralne rękoma i krzyczeć.
- Michałku to jest bardzo bardzo ważne... PROSZĘ!!! - jęknął z przesadnym drmatyzmem.
- Mogę tylko powiedzieć, że na komendzie go nie ma. - "Bingo" Pastor jak odjął różdżką się uspokoił i zmienił wyraz twarzy na neutralny. Chyba naprawdę miał ADHD.- A kto jest? - w jego głowie zapaliła się lampka, może Grzesiu tu był. Na to wcześniej nie wpadł.
- Aktualnie z osób dyspozycyjnych łącznie ze mną jest dwoje ludzi i pies. Ja, Jacuś i Potato. - pastor kaszlnął z wrednym uśmieszkiem.
- Czyli trzy psy. - wyszczerzył się sam do siebie.
- Co pasto...- nagle go olśniło.
- Oooo weź zawołaj Potato!- wydarł się w niebogłosy.
- Ale po co?! - okrzyknięła mu kobieta, która już ewidentnie miała po dziurki w nosie i jego obecności i tej sytuacji.
- Musimy pogadać. - mężczyzna miał świadomość jak niedorzecznie brzmi. Na pewno dużo się dowie od psa. Pozory myliły, Potato kiedyś wysadził na jego prośbę flasha w mordę policji, więc był bardziej kumaty niż mogłoby się wydawać.
- Dobra pastora interesy to nie moja sprawa.- kobieta podniosła ręce w obronnym geście i zniknęła za drzwiami.
![](https://img.wattpad.com/cover/283396733-288-k984482.jpg)
CZYTASZ
Morwin- ECT.
FanfictionDo opowiadania zainspirowała mnie piosenka Sanah- etc. Ofc wersja na drillu, chyba wiemy dlaczego 😁 Generalnie nie mam pojęcia jak długie będzie opowiadanie, chociaż sądząc po tym, że nazwy rozdziałów są tekstem piosenki, można się domyślać 😉 Post...