Kac-dupek

92 6 2
                                    


Więc, wczoraj zasnąłem na tej kanapie. Potem obudziłem się w środku nocy również na kanapie i tak nie mogłem spać do rana. Koło 8 włączyłem telewizor ponownie, po chwili zeszła moja matka z góry i wyszeptała:

-Jeff ścisz to jeszcze wszyscy śpią, a i nie siedź tak za godzinie przyjdzie do Ciebie Pan psycholog

-Aha-wykrakałem ściszając to pudło jak mama prosiła

-Ja wychodzę do pracy, a i możesz obudzić Amandę ona jednak musi chodzić do szkoły a ty idziesz dopiero w przyszłym tygodniu-powiedziała to wkładając kanapkę ze wczoraj do torby

-Tak wiem i tak obudzę ją

-Dzięki Jeff, pa!

Wyszła... wyszedłem z pod kołdry i wolnym krokiem wlazłem po schodach, żeby obudzić Amandę. 

-WSTAWAJ LENIU-krzyknąłem, a Amanda przywaliła głową w półkę nad łóżkiem 

-Jezu Jeff, nigdy więcej tego nie rób, już wstaje, jeszcze chwilka

-Nie ma chwilki, wstawaj, jest 8

-Co?!

-No 8 jest?

-CHOLERA

-Amanda nie przeklinaj tak głośno! Ojciec jest w domu!

-No jestem-powiedział mój tata opierając się o futrynę 

Aż podskoczyłem z przerażenia, Amanda również, odwróciła się i wyszeptała:

-Hej tato! Co tam? hehe...

-Tym razem Ci podaruje, młoda damo...-następnie kazał się jej trochę szybciej zbierać, szczerze po jego minie było widać, że tym razem jej nie podaruje...

Po jakiś kilu minutach zeszła Amanda i zaczęła błagać tatę, żeby ją podwiózł ponieważ jeśli tego nie zrobi to zaraz się spóźni, wreszcie ten stary człowiek przestał wypominać mojej siostrze jakim leniem jest i ją podwiózł. Kiedy wyszli uświadomiłem sobie, że znowu jestem sam w domu, sam. Wow, no szczerze fajnie. Może i nie było co robić i w ogóle, ale wiecie bycie samym w domu to nie jest coś często spotykanego.

Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, no to otworzyłem i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Kac-dupek. Ze względu na to, że nie specjalnie lubię kiedy inni dorośli siedzą u mnie w pokoju, to usiadłem na kanapie, ale Kac-dupek zaczął się czepiać, że chciałby zobaczyć mój pokój. Nie, żeby coś, ale fajnie było wiedzieć, że kogoś w ogóle on interesuje, jednak z drugiej strony nie. 

Wreszcie się dałem ubłagać, weszliśmy do mnie Kac usiadł na krześle od biurka, a ja na łóżku i się zaczęło:

-No to Jeff powiedz mi, jak się czujesz z tym że wróciłeś do domu?

Chwile milczałem zastanawiając się nad odpowiedzią, gdy sobie przypomniałem, o mojej aspołecznej postawie od jakiegoś czasu, to ni z gruszki ni z pietruszki strzeliłem:

-Nie chce wychodzić z domu, po prostu się boje, stresuje...

-Ciekawe...-wyszeptał i zabrał się do kolejnego pytania

-A jak uważasz czemu?

-Yyyyy...-Cholera zatkało mnie, nie wiem... 

-Nie wiesz?-nagle w moje myśli wtrącił się Kac

-No nie wiem...-wymamrotałem

On na to lekko się uśmiechnął i zaczął coś notować... Minęła minuta... potem dwie... zaczynałem się nudzić, gdy usłyszałem głos otwieranych drzwi i usłyszałem głos moje ojca mówiący "Cześć Jeff!" potem wszedł na górę ponieważ mu nie odpowiedziałem, otworzył drzwi tak gwałtownie, że sam Kac-dupek się wystraszył ponieważ biurko mam przy drzwiach, dokładnie po lewej stronie. Mój tata również się wystraszył, a ja parsknąłem śmiechem. Obydwoje popatrzyli się na jakby mnie mieli wzrokiem zabić, ja poczułem się zbyt otoczony, to powiedziłem:

-No co? Kac przyszedł-za późno sobie zdałem sprawę, że nie powiedziałem jego pełnego nazwista tylko nazwałem go "Kac", ale chyba nikt nie zauważył, dobra...

Ojciec powiedział dzień dobry Kac-dupkowi i wyszedł, a mnie znowu przeleciał tym wzrokiem który mi się śni w koszmarach.

-Dobrze wróćmy do pytań... czujesz się zmęczony?... Wykończony? 

-No... powiedzmy, że...

-Mhm... co czułeś kiedy patrzyliśmy się na Ciebie z twoim tatą?

Ale skurwysyn zauważył, że się zacząłem stresować... 

-Yyyy zestresowałem się?-powiedziałem jakby z pytajnikiem na końcu jednak, naprawdę było to stwierdzenie

-Dobrze...

"Debrze"? "DOBRZE?! no poczułem się urażony dobrze, że się stresuje! Nic nie jest dobrze idioto. Mój świat się wali! Nawet nie wiem, czy mam w ogóle jeszcze jakiś przyjaciół?! Ta, z której chłopakiem się całowałem to pewnie się już do mnie, nie będzie chciała odzywać! Ale ze mnie idiota... Debil... Skończony debil...

-Dobrze, przepiszę Ci coś... bo po twoim wyrazie twarzy widać, że tylko tego chcesz...-powiedział ten dupek po chili pisania w notesie

-Ta...-wymamrotałem i czekałem na następne pytanie i się doczekałem

-Masz już chłopaka Jeff?

- C-Co?

-pytam się czy masz kogoś

Co? Człowieku nie widziałeś mnie zaledwie kilka dni, a już gadasz jakbyśmy się lata nie widzieli? Chłopaka?! Pomarzyć to sobie mogę o chłopaku... albo i nie... sam nie wiem... a może po prostu w ogóle nie chcę mieć nikogo... być sam.


(714 słów, mam nadzieję, że się podoba kolejny rozdział powinien się pojawić w przyszłym tygodniu, dziękuję serdecznie. Do widzenia :D)  



Notatki samobójcy (część 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz