Rankin! Ja...!

62 2 7
                                    

Rankin nagle złapał moją rękę

Ścisnął ją... 

Przysunął się bliżej...

Ja dalej nie reagowałem...

Chwycił mnie za drugą...

Ja ścisnąłem jego ręce...

Też się przysunąłem...

Sam nie wiedziałem czy tego chcę...

Rankin puścił jedną z moich rąk i odjął moją głowę, zaczął bawić się moimi czarnymi długimi włosami...

Przybliżył się jeszcze bardziej, ja też...

Nasza usta były tak blisko...

-Jeff zapomniałam drobniaków, pożyczysz mi ja-

TO BYŁA AMANDA... WESZŁA AKURAT TERAZ... JA I RANKIN ZNALEŹLIŚMY SIĘ W SIADZIE NAJSZYBCIEJ JAK TO BYŁO MOŻLIWE...

-OOOOOO AMANDA.... hehee... d-drobniaki tak?

-YYYYYyyyy... ja... może wezmę swoje...

-NIE AMANDA! - Ja i Rankin krzyknęliśmy to w tym samym momencie

-BOŻE SPOKOJNIE... przecież nikomu nie powiem...

Ja i Rankin odetchnęliśmy z ulgą

-Za 50 dolców...

-AMANDA!

-Masz tu te swoje jebane 50 dolców, a teraz spierdalaj - powiedział Rankin wciskając Amandzie hajs do ręki 

-I pięknie... - powiedziała Amanda licząc papierki

-No już kysz kysz... - mruknąłem i pokazałem rękami

-Dobraaaaaa... tylko nie róbcie dzieci hehee... - i Amanda wybiegła sprintem

-AMANDA OBERWIESZ JAK WRÓCISZ!

I tak znowu zostałem sam z Rankinem... chciałem tego ewidentnie... moje ciało tego chciało... ja tego chciałem... i byłem tego taki pewny... kłóciły się we mnie dwie rzeczy... jestem człowiekiem typu "jeśli nie chcę umierać to znaczy, że jestem napalony" i dokładnie tak było w tym przypadku...

-Um... Jeff? Wszystko dobrze? - wtrącił Rankin

-Uh... ta...

-Kłamiesz... Jeff przestań mówić, że wszystko jest ok kiedy nie jest...

-Ale o co Ci chodzi człowieku?! Jest OK. 

-Jeff widziałem twoją minę gdy spadałeś ze schodów. TY nie byłeś przerażony! Ty byłeś taki spokojny, ty wiedziałeś, że teraz umierasz i tyle!

-Weź się zamknij Rankin... - przyciągnąłem do siebie kolana

-Jeff... ja... przepraszam... nie powianiem tak krzyczeć... ale widzisz ja też mimo wielu prób dalej nie jestem nawet dobry...

-... - nie wiedziałem co odpowiedzieć... Rankin się przyznał, że jest półgłówkiem, ale sam nie wiedziałem jak zareagować 

-Jeff... posłuchaj mnie... nigdy nie będziemy ideałami, ale to nie znaczy nie powinniśmy uważać, że jesteśmy gorsi niż wszyscy... niczym się nie różnimy od reszty... to, że ja zbyt często byłem napalony było tylko przyczyną nadmiernego stresu... musiałem go jakoś... schować, ale to nie był sposób... -Rankin Wziął wdech i wydech - rozumiesz mnie Jeff... co nie?

-... -zacząłem się lekko śmiać

-Ej! Jeff z czego się tak śmiejesz! To co powiedziałem jest w 100% poważne!

-Mówisz jak Kac-dupek... heh... - i dalej lekko się śmiałem

-Heh... widzisz... - i Rankin też zaczął się śmiać

-Wiesz co Rankin chyba nie jesteś, aż taki zły... haha... 

-Uwierz mi nigdy nie byłem... po prostu... kiedyś było ciężej...

...

Nastała cisza... ani Rankin, ani ja. Nikt nawet nie pisnął nagle Rnakin wtrącił:

-Twoja siostra myśli, że robimy dzieci...

-... o kurde... trudno... po co to powiedziałeś?

-Um... nie wiem... tak tylko...

-Rankin serio... - Rankin chciał tego... to źle

-No, ale co ja poradzę! Jeff to i tak już mnie prześladuje... jeszcze raz przepraszam

-Przestań przepraszać! - krzyknąłem - Widzisz ja mam problemy z samobójstwem, a ty z przepraszaniem...

-Heh... najwidoczniej... Jeff?

-Hm?

-Powiedz mi coś o sobie czego nikt o tobie nie wie

-Co... - zrobiłem przerażoną minę, to brzmiało jak gra w butelkę tylko bez butelki

-yyyy... nie ważne

-Nie dobra... powiem... ale najpierw ty... - powiedziałem i popatrzyłem na Rankina kątem oka

-Ok - powiedział Rankin odwzajemniając spojrzenie

-Kiedy byłem młodszy ubierałem się w sukienki mamy a potem tańczyłem w nich przed lustrem... - powiedział Rnakin ze skwaszoną miną

-HA! O JEZU... HAHAHA! - zacząłem się śmiać

-NO ALE! TO NIE MOJA WINA! Czekaj... TERAZ TWOJA KOLEJ! - powiedział Rankin, a ja zrobiłem przerażoną minę

-yyyy to ja... o już wiem! Pamiętam, że jak urodziła się moja siostra i pojechałem z tatą do szpitala ją zobaczyć, miałem wtedy 3 latka.

-Ojejciu malutki Jeffek - skomentował Rnakin

-Zamknij się i mi nie przerywaj - powiedziałam niskim tonem

-Tak jest sir - odpowiedział komicznie rankin

-No i jak już dojechaliśmy i weszliśmy do sali zobaczyłem małą Amandę, mój tata powiedział "Jeff, pacz jaką masz słodką małą siostrę", ja się przybliżyłem do niej i powiedziałem "Ale ona jest przecież taka brzydka"

-O BOŻE HAHA! Ej a Amanda o tym wie? - zapytał Rankin

-No pewnie do dziś to wykorzystuję przeciwko niej

-Ej, to w takim razie to się nie liczy

-Czemu?

-Miał o być czego nikt o tobie nie wie

Coś czego nikt o mnie nie wie, już miałem zacząć mówić o Allie i jej chłopaku, ale jakby... nie mogłem... coś mnie zatrzymało otwierając usta. Nie mogłem z siebie wydusić nic przez dłuższą chwilę. To jeszcze nie była pora na tak poważne wyznania Rankinowi.

-Jeff?

-Sorry, ale nie mogę sobie nic teraz przypomnieć...

-Oł... no nic... trudno... w ogóle to chyba będę się zbierać...

-Um... ok... - odpowiedziałem trochę zawiedziony. Miałem cichą nadzieję, że dalej będziemy gadać czy... coś...

Rankin zszedł na dół, ubrał buty, pożegnał się... I wyszedł...

Nagle zacząłem odczuwać dziwną pustkę. Nie mogłem nic z tym zrobić. NIC.

(Przepraszam, że tak długo nie było rozdziałów i że taki krótki mi wyszedł. Bayo)

Notatki samobójcy (część 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz