3. Wpatrzona

132 26 5
                                    

Prawda zajęła miejsce przy niewielkim stoliku, który wyglądał jakby wyczyszczono go zdecydowanie zbyt wiele razy. Rozejrzała się niepewnie. Pokój był surowy. Stara lampa na suficie, gołe ściany, a po przeciwnej stronie szyba – zapewne lustro weneckie. Całość przypominała salę przesłuchań do tego stopnia, że zaczynała się zastanawiać czy za chwilę do takowego nie dojdzie.

Mundurowy usiadł naprzeciwko.

– Proszę się rozluźnić. Nic złego się pani nie stanie – oświadczył znużonym głosem, po czym rozsiadł się wygodnie na  krześle i wziął do ręki tablet. Przez chwilę był zajęty stukaniem w ekran. – Przedstawię teraz pani wszystkie procedury. Echelon zadecydował o przydzieleniu pani prywatnej ochrony w postaci mutanta z linii Lucifer. Czy kojarzy coś pani na ich temat?

– Tak – odparła, poprawiając opadające na twarz włosy. – Jedna z trzech pochodnych projektu Berserk. Jej cechą charakterystyczną jest umiejętność obrania sobie jednej osoby, za kogoś w rodzaju przewodnika, którego czują silny przymus obrony.

– To wybieranie przewodnika nosi nazwę "wpatrzenia". Za chwilę obiekt 957 wykona tę procedurę. Nie musi się pani stresować, to nic nie boli. W zasadzie nie ma to żadnego wpływu na pani zdrowie, chodzi jedynie o zakodowanie informacji przez Lucifera. – Mężczyzna westchnął przeciągle. Wyraźnie to nie był pierwszy raz, gdy to wszystko wyjaśniał. – 957 ukończyła wszystkie wymagane szkolenia oraz testy zarówno fizyczne jak i psychiczne. Będzie miała pani dostęp do jej dokumentacji po przejściu procedury. To stabilny mutant, więc nie musi się pani obawiać o swoje bezpieczeństwo jak przy...

Drzwi otworzyły się. Do środka weszła niska dziewczyna, której ręce i nogi pokrywała gładka, gadzia łuska. Rozejrzała się po pomieszczeniu, po czym na widok mundurowego, stanęła na baczność, zwijając ogon przy stopach. 

– 957 – zwrócił się do dziewczyny. – To będzie twoja przewodniczka, w którą masz się wpatrzeć, rozumiesz?

– Tak jest! 

Mężczyzna pokiwał głową.

– Przebieg procedury będę obserwować z pokoju obok. – Wskazał na drzwi. – W przypadku jakichkolwiek komplikacji od razu wkroczymy do akcji. 

Minął gadzią dziewczynę i wyszedł z pomieszczenia. Dopiero gdy zamknął drzwi, ta uśmiechnęła się od ucha do ucha i podbiegła w stronę Prawdy.

– Ale się cieszę! – zapiszczała entuzjastycznie. Uścisnęła dłoń Prawdy, gwałtownie nią potrząsając. – Całe życie na to czekałam! Będę pani służyć najlepiej jak umiem!

Nagła zmiana zachowania dziewczyny, wprawiła Prawdę zakłopotanie. Spojrzała w stronę lustra, jednak jedyne co zobaczyła to swoje odbicie. Czy to tak powinno wyglądać? Nikt nie wszedł przerwać spotkania, więc chyba wszystko było w porządku.

– Och, przepraszam. – 957 odsunęła się o krok. – Proszę mi wybaczyć, po prostu jestem tak podekscytowana! Nie wiem co mam z sobą zrobić!

Kobieta ponownie skupiła się na dziewczynie, która nerwowo poprawiła króciutkie czarne włosy i ponownie przybrała poważny wyraz twarzy.

– Proszę mi podać dłonie.

Prawda wykonała polecenie. Poczuła jak szorstkie łuski przesuwają się po jej skórze. Dziewczyna delikatnie chwyciła jej palce, uważając by nie zranić ich pazurami. Następnie nachyliła się w stronę Prawdy i spojrzała prosto w oczy.

– Proszę nie odwracać wzroku - poinstruowała, kiedy naukowiec zaczęła zerkać w stronę lustra.

Prawda raz jeszcze spojrzała na 957, tym razem uważnie przyglądając się jej oczom. Nie miała widocznych białek, a zielono-zółta tęczówka zajmowała całe oko. Wąskie, pionowe źrenice poruszały się analizując twarz Prawdy, robiąc się coraz większe i większe, aż w końcu stały się zupełnie okrągłe, a na twarzy 957 pojawił szeroki uśmiech.

– J-już...

– Już? Myślałam, że to będzie odrobinę trudniejsze niż... – zaczęła, dalej przyglądając się dziewczynie, która ciągle patrzyła się na nią jak oniemiała. – Jesteś pewna, że wszystko w porządku?

– Proszę się nie martwić. – Mundurowy wszedł do środka pomieszczenia i stanął przy stoliku. – Pani jest lewo czy prawo ręczna?

– Prawo...

– Proszę więc położyć lewą dłoń na stole. 

Prawda zmarszczyła brwi, ale wykonała prośbę. Mężczyzna wyjął zza paska pałkę i zamachnął się nią tak szybko, że nie była w stanie nawet zareagować. Z zaskoczeniem zauważyła jednak, że pałka nie uderzyła ani w nią, ani w stół, ale z głuchym pacnięciem zatrzymała na wysuniętej dłoni 957.

Dziewczyna wyszczerzyła zęby, po czym rzuciła się na mundurowego. Ten jednak zdawał się być na to gotowy. Bez problemu przerzucił ją przez siebie i zacisnął palce na jej obojczyku tak, że 957 nie była w stanie się ruszyć.

Prawda przycisnęła do siebie lewą dłoń, którą mimowolnie zaczęła masować. Nagły szok nieco ją rozbudził i przestało jej szumieć w uszach ze zmęczenia.

– Co to miało znaczyć?! – krzyknęła, podnosząc się z miejsca.

– Standardowy test. – Mężczyzna nawet nie spojrzał w jej stronę, a jedynie docisnął mutantkę do podłogi tak, że musiała przyklęknąć. Następnie poświecił jej niewielkim światełkiem prosto w oczy i zrobił szybki zastrzyk w szyję. – Wpatrzenie się powiodło – oświadczył. – Gratuluję i przepraszam za stres, ale tego wymagają od nas procedury.

– Co by było gdyby ta dziewczyna nie złapała pałki, a ja nie zabrała ręki? Co wtedy?

– To znaczyłoby, że nie byłaby w stanie pani bronić. Ale proszę się nie martwić. Nasi żołnierze są szkoleni oraz wybierani tak, by wpatrzenie udawało się ze stu procentową skutecznością.

- A jakby się nie udało?

- Cóż... mamy też doskonałych chirurgów. 

Prawda potarła czubek nosa. Czuła jak ogarnia ją złość. Mundurowy jednak zdawał się za bardzo tym nie przejmować. Uwolnił 957 z chwytu, po czym otrzepał swoje ubrania, a następnie sięgnął do kieszeni.

– Proszę, oto karta 957 z jej nowym numer. – Podał Prawdzie kartę dostępu, na której widniał numer: B-W0H-000 217, a obok zdjęcie 957. – Może pani pozostać przy starej numeracji, jednak nie jest to już konieczne. Można też wybrać dla niej jakieś imię, jeżeli lubi pani te klimaty.

Prawda spojrzała na mutantkę, która wpatrywała się w nią, jak starożytni musieli patrzeć na wizerunki swoich wymyślonych bogów. Czy chciała imię? Zapewne tak, kto by go nie chciał? 

– Chyba mam już nawet pewien pomysł.

– Chyba mam już nawet pewien pomysł

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(957 autorstwa: @MakowyBezik )

.

.

.

Witojcie
Jak wam się podoba? A przede wszystkim co myślicie o nowej linii mutantów, do której zalicza się 957? 
Dzięki, że tu jesteście <3 Jeśli się podoba to zostawcie gwiazdkę lub komentarz. To bardzo motywuje do dalszej pracy (i pochwalcie Bezika. Bezik zasługuje na pochwały) 

Dziennik PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz