Chaper 13.

1.7K 101 10
                                    

Mijały minuty, a ja zniecierpliwiona stukałam paznokciami o blat, rozglądając się dookoła. Mój żołądek wywracał się przy każdym oddechu, a serce waliło jak młotem. Pierwszy raz stresowałam się kolacją. Dlaczego? Przecież to zwykłe, biznesowe spotkanie, na które dostaliśmy zaproszenie. Czekałam pięć minut, dziesięć... dwadzieścia... W końcu na zegarze wybiła dziewiąta, a do lokalu weszli moi znajomi. Zaraz za nimi zjawiła się rodzina, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Zastawiłam usta ręką i patrzyłam na napływającą grupę ludzi.

-Wszystkiego najlepszego.- szepnął Christian, ujmując moją dłoń. Patrzył prosto w oczy, a migoczące świeczki odbijały się w jego szarych soczewkach. Na śmierć zapomniałam o tym, że dziś obchodzę urodziny. Zawsze o nich pamiętałam, ale... Ten wyjazd na Malediwy, mile spędzony czas i atrakcje spowodowały, że nie myślałam o swoim życiu tak, jak zawsze. Zobaczyłam mamę, tatę i przyrodniego brata, którego zabrali ze sobą. Po policzkach spłynęły pojedyncze łzy.

-Wszystkiego najlepszego skarbie!- wołają jednocześnie i przytulają mnie do siebie.

-Ale jak wy tutaj się znaleźliście?- pytam z niedowierzaniem, patrząc na każdą twarz z osobna.

-Nie pytaj..- wtrąciła się Selena i machnęła rozbawiona dłonią. Spojrzałam na faceta, który siedział nadal przy stoliku i obserwował ten moment z boku. To on za tym stoi. Sprowadził tutaj wszystkich, aby uczcić moje urodziny.

Do pomieszczenia wjechał ogromny tort, przy którym paliły się ogromne tuby ze sztucznym ogniem. Wszyscy wiwatowali, trzymając w rękach kieliszki. Śpiewając mi sto lat, klaskali w ręce i patrzyli prosto na mnie. Przy moim boku stanął Christian, obserwując gasnące ognie i uśmiechając się pod nosem. Pocałowałam go delikatnie w szyję i przytuliłam, dziękując za to, co zrobił. To najlepszy prezent, jaki w życiu dostałam. Kelnerki rozdały ciasto, a ja siedząc przy stoliku z Christianem patrzyłam na niego, ciesząc się jak małe dziecko. I kiedy przeżuwałam kęs, do sali weszła Rosalie z Justinem. O nie...

-Co on tu robi?- pytam ledwo słyszalnym tonem głosu. Grey unosi jedną brew i patrzy na mnie zdziwiony.

-Rosalie powiedziała, że się przyjaźnicie, więc sądziłem, że powinien tutaj być.- przełykam ślinę, próbując uspokoić bijące jak szalone serce.

-Pozwól, że pójdę się z nimi przywitać.- syczę, rzucając serwetkę na talerz. Wstaję od stołu i pośpiesznie kieruję się w ich stronę. Od razu odwracam ich w stronę wyjścia i stojąc przed lokalem patrzę na nich wściekle.

-Dobrze wiecie, że nie chcę z wami rozmawiać, co wy tu kurwa robicie?- krzyczę, przeplatając ręce na klatce piersiowej.

-Carl, spokojnie, proszę..- zaczyna Rosalie, kładąc dłonie na ramionach. -Chcieliśmy cię przeprosić i wytłumaczyć.

-To sprawa między mną, a tobą. Daruj Rosalie i po prostu załatwmy to między sobą.- odzywa się Bieber, a ja unoszę brwi. Że co proszę? Teraz całą winę weźmie na siebie? Wielki obrońca się znalazł!

-Ale tu nie ma co do załatwiania. Skończyłam. Ja to skończyłam. Nie chcę dalej tego toksycznego związku między wami. Chcę tylko Christiana, teraz to wiem. Nie doceniałam tego, co mam. Byłam głupia uprawiając z tobą seks. To była przyjemność. Chęć spełnienia się. Tyle. Nie wiem, dlaczego doszło do takich rzeczy, że chciałam zerwać z Greyem dla ciebie.- mówię dość ostrym tonem głosu. Rosalie spuszcza wzrok i odchodzi trochę dalej. Siada na ławeczce, wkłada słuchawki od iphona i zamyka się w swoim świecie, czekając na rozwiązanie sytuacje. Cóż, cała ona...

-Daj mi szansę, tak? Daj mi to wytłumaczyć.

-Nie rozumiesz prostych spraw? To nie ma sensu. Ja już wybrałam i to nie jesteś ty. Skończyłam. Żegnam.- odwróciłam się i zaczęłam podążać w stronę schodów prowadzących na dół. -A i jeszcze jedno.- obejrzałam się za siebie, patrząc wrogo na posturę mężczyzny. -Weź ze sobą swoją przyjaciółkę od seksu i spierdalajcie z mojego życia. Zaczęłam nowy rozdział i nie chcę żałować już żadnej podjętej przeze mnie decyzji.- znikając za ogromnymi drzwiami lokalu, oddychałam nierówno, próbując opanować swoje emocje. Nie wiedziałam, czy byłam tak zła, że chciało mi się płakać, czy też smutna. Nie chcę o tym myśleć. Ten dzień jest mój, a wracając na salę muszę pokazać wszystkim, że jestem szczęśliwą kobietą z niesamowitym facetem u boku.

ToxicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz