Rozdział 4

47 3 6
                                    

Mężczyźni stanęli naprzeciwko nas.
W szybkim momencie przykrywam swoją plakietkę dumnego kruka oraz  zdjęłam z swojej parasolki ozdobnego srebrnego kruka, którego natychmiast schowałam w małej kieszonce po boku sukienki.
Przemawiać zaczął mężczyzna po mojej lewej stronie.
- Niestety w recepcji pokierowano Nas w złym kierunku Kapitanie Jupiterze North.
Jesteśmy tym zawiedzeni, chodź mówili Nam, że twój hotel jest jednym z lepszych - oznajmił poprawiając swoją przypinkę  "W".
- Wyższe Towarzystwo Wunder jak miło Was tutaj widzieć- powiedział poprawiając swój krawat.
Stałam i nic nie mówiłam.
Siedziałam, że przedemną stoi jedno z wyższych towarzyst, które pomagały w podejmowaniu bardzo ważnych decyzji dla naszego magicznego świat.
- Jest mi niezmiernie miło Was tu gościć i przepraszam za to nieporozumienie - oznjamił kłaniając się.
- Może byś Nam przestawił osobę, z którą chwilę temu tak rozmawiałeś? - odważył się znów przemówić jeden z członków Towarzystwa Wunderowego.
Nastała niezręczna cisza, więc chciałam ją jak najszybciej przerwać.
- Jestem jego kuzynką - oznajmiłam, kłaniając się delikatnie na znak szacunku.
Jupitera stał zdziwiony moim zachowaniem, ponieważ zapewne  nigdy nie widział krukonki, która się skłoniła w kierunku jego Towarzystwa.
- Pierwszy raz słyszę by Jupiter miał kuzynkę - odparł chudszy.
- Ja też o tym nie wiedziałem - powiedział sam do siebie Jupiter tak cicho, że nawet ja nie usłyszałam końcowej jego wypowiedzi. Dyskretnie uderzyłam go w kostkę, po czym przewróciłam oczami.
- O ile mi wiadomo ma tylko kuzyna -  znów odezwał się ten chudszy.
-To ciekawe...- oznajmiłam udając zaskoczoną.
- Mógłbym wiedzieć skąd powód przyjazdu?- spytał rudowłosy kapitan, omijając wcześniejszy temat.
- Panie Jupiterze North mamy nadzieję, że jutro zastaniemy Pana na ważnym przyjęciu w domu Towarzystwa Najwyższego.
Musimy tam uzgodnić parę rzeczy, a złaszcza to co Ci daliśmy-  oznajmili jednocześnie mężczyźni.
- Oczywiście, że będę - powiedział przytakując.
- To wspaniale widzimy się jutro o piętnastej - powiedzieli znów razem, po czym skinęli głowami na pożegnanie i odeszli od Nas w kierunki Windy.
Odetchnęłam z wielką ulgą, chodź Jupiter był nieco podenerwowany.
- Wszystko dobrze North? - spytałam kładąc dłoń na jego prawym ramieniu.
Mężczyzna poprawił krawat, a następnie bez słowa odszedł w kierunku drugiej windy.
Nie miałam pojęcia co w tej chwili zrobić.
Może pobiec za nim?
A może po prostu zostawić?
Nie było sensu zza nim iść, sam chyba nawet by tego nie chciał.
Teraz, w tej chwili zostało mi jedno wyjście - pozwiedzać cały hotel.
Cisza i spokój, tak mogłabym opisać  hotel.
Nie słychać było nikogo poza stukotem szpilek, w jakich szłam. Omijając wiele korytarzy spostrzegłem, że każde drzwi były innego koloru.
Być może to oznaczało, że Jupiter idealnie dopasowuje każdy pokój do lokatora.
Mi przepisał drzwi w kolorze granatowym z racji tego, że to jest jeden z moich ulubionych kolorów oraz też wizerunek jako członka Towarzystwa Kruków.
Morysia natomiast miała drzwi w kolorze fioletowym, a sam Jupiter w pomarańczowym.
Przechodząc nadal przez liczne korytarze, nie mogłam oczywiście nie zwrócić uwagę na gablotki z dyplomami najlepszego hotelu w Nevermoor.
Schodziłam ze schodów do głównego holu, gdzie zastałam masę gości - niektórzy siedzieli i rozmawiali, a inni chcieli dostać klucze do pokojów.
- Cześć - uśmiechnęła się do mnie czarnowłosa dziewczynka, którą nie trudno było przeoczyć w tłumie.  Wzięłam mnie za rękę i zaprowadziła do tajemniczego mężczyzny, którego chwilę temu ujrzała.
Jak się okazało, był to nie kto inny jak Charlie McAlister.
Próbował opanować sytuację w holu, gdzie goście przynosili dość dużą ilość walizek.
- Hej McAlister - podniosłam w jego stronę dłoń i niezwłocznie z Morrigan podeszłyśmy do niego.
- Oh to wy - wydusił z siebie zmęczony obowiązkiem pilnowania i przenoszenia walizek z jednej strony na drugą.
- Może bym Ci pomogła? -spytałam oczekując pozytywnej odpowiedzi.
- Nie wysilaj się, dam sobie radę- odpowiedział.
Szybkim ruchem złapał paczkę na samej górze, która miała parę sekund temu upaść na dół.
Po chwili, jednak się rozmyślił i zgodził się.
- No dobrze możesz wziąć tamte trzy małe paczki i odnieść je do pokoju, który jest zapisany na specjalnej karcie -
- Jasne - podeszłam do paczek i sięgnęłam okiem jaki numer pokoju jest przydzielony.
Numer piętra sześćdziesiąt trzy, pokój listowy.
- Pokój listowy? -  powtórzyłam cicho do samej siebie.
Podniosłam paczki i poszłam w kierunku windy.
Podczas jechania na górę sprawdziłam z ciekawości dla kogo są one zaadresowane.
Na jednej było napisane:

Uwaga!

Powrót do NevermoorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz