Gdy na poligonie robi się zimno

26.7K 56 0
                                    


Poligon... dla większości żołnierzy to norma. Dla nas bab – bywa różnie. Na szczęście na ten czas okres się nie pojawił, więc pod tym względem był luz. Problem w tym, że te ćwiczenia, które odbywałyśmy, były wyjątkowo trudne. Przyszło nam nocować w indywidualnych okopach. Ja wylądowałam w jednym z Andzią, koleżanką z drużyny. Pech chciał, że było zimno, jak diabli. Oparłyśmy się więc o siebie, rozcierając ramiona.

– Andzia – zadzwoniłam zębami – szlag... czemu nie mamy żadnego pledu chociaż?

– Chuj wie – zaśmiała się, szczękając nie gorzej – może myślałyśmy, że nie wiem... do koszar nas zabiorą na noc?

– Chyba – objęłam ją mocno i pocierałam jej ramiona – szlag... prawie jak mróz...

– Eee... jest na pewno na plusie.

Siedziałyśmy tak, blisko. Mocno objęte. W końcu roześmiałam się – Pamiętam, jak moja babka mówiła, że jak jej i siostrze było zawsze zimno, a mieszkały na wsi, to kładły się nago i się tuliły.

– To coś daje? – zaszczękała, zerkając na mnie.

– Nie wiem. Ale podobno lepiej ogrzewają się ciała. Patrz, nie patrz... szczeniaki też tak robią, nie? I koty...

– No chyba się teraz nie rozbierzemy? – zapytała poważnie.

– Za dużo ziemi – parsknęłam, trzęsąc się z zimna – Ale w gruncie rzeczy... łapy w majtki sobie wsadzić możemy.

– Julka, ty to masz pomysły – prychnęła, choć czułam, że to faktycznie zaczynała brać pod rozwagę – No... a przynajmniej... może warto przynajmniej spróbować.

Zerknęłam na nią. No tak, nie chodziło o nic lesbijskiego, a o rozgrzanie. Zrobiłam pierwszy ruch. Rozpięłam guziki u spodni i włożyłam jej rękę pod materiał majtek. Zaczęłam masować jej cipkę, a po chwili poczułam, że ona zrobiła ze mną to samo. Wkoło było ciemno. Nasz okop oświetlało tylko delikatne światło chemicznego sticka. Wyjęłam dłoń z jej majtek i mocno pośliniłam palce. Znów włożyłam je między jej uda i wbiłam mocno w cipkę. Nie musiałam ich nawet ślinić – była wystarczająco mokra.

Sama zresztą czułam, jak chłód odpływał, a na jego miejscu pojawia się przyjemne ciepło. Drżałam, ale teraz z zupełnie innego powodu. Napierałam na jej rękę, by silniej naciskała na łechtaczkę. Była posłuszna. To nic lesbijskiego – myślałam – to tylko przecież rozgrzanie.

Próbowałam się oszukać, że mi się to średnio podoba. Gówno. Podobało mi się coraz bardziej. I Andzi wyraźnie też. Objęłam ją mocniej ramieniem. Miałyśmy na sobie mundury, kamizelki... pieprzone bariery, które nie pozwalały cieszyć się tym, żeby poczuć swoje cycki na sobie. Zaczęłam ją całować. Czułam, że jeszcze przed chwilą jej chłodne usta szybko się rozgrzewały. Weszłam na nią okrakiem, zostawiając tylko tyle miejsca, by się mieściły nasze dłonie. Całowałam ją, zaciskając palce na grudkach ziemi obok jej głowy.

Było w tym coś pierwotnego. Wkoło las, polana, my schowane poniżej ziemi. Dyszące i całujące się, rozpieszczające swoje ciała. Tfu! Rozgrzewające... To miało nas rozgrzewać... ale dawało tyle rozkoszy. Wiedziałyśmy też, że przecież wkoło byli też inni z naszej drużyny, plutonu i kompanii. Trzeba było być cicho.

Z drugiej strony... nie interesowało mnie o teraz zupełnie. Teraz czułam, jak jej cipka zaciska się na moich palcach, a ja siłą ją jej rozszerzałam. Kciukiem masowałam łechtaczkę, w nikłym świetle zaglądając jej głęboko w oczy. Czułam też, że i ona próbuje robić tak samo. Głupia cipka... nie była tak wprawiona, jak ja. Musiałam się często dopieszczać po różnych gościach.

Widziałam, jak powoli zaczynała odpływać. Wiedziałam, co się zaraz stanie. Teraz już była nie tylko rozgrzana, ale coraz bardziej podjarana. Jej biodra pracowały góra-dół. Czułam, jak się robi śliska, jak drży. Podobało mi się szczególnie to, co widziałam w jej oczach. To rozmarzenie, nieobecność.

– No dalej... wyduś to z siebie – odchyliłam się i zaczęłam solidnie masować jej łechtaczkę, czując, jak cała się telepie.

– Daj spokój – pisnęła cicho – przecież usłyszą!

– No co? Przecież się rozgrzewamy – zachichotałam i napierałam palcami coraz silniej i energiczniej. Nigdy nie byłam szczególnie delikatna w pieszczotach. Czemu więc jej miałabym dawać taryfę ulgową?

Wydała z siebie głośny jęk, który rozszedł się echem po lesie. Jęczała tak dobrą minutę, kiedy cały czas masowałam jej szparkę. Majtki i spodnie miała całe mokre od soków. Las zamarł. Wszystko, co dotychczas w nim cykało i grało – ucichło. Spodziewałam się, co też nasi koledzy musieli sobie myśleć...

– Morda tam i spać! – usłyszałam głos porucznika. Położyłam więc Andzi palec na ustach i uśmiechnęłam się.

– No to się rozgrzałyśmy – wyszeptałam do niej i opadłam na jej pierś. Była na tyle ciepła, że nie musiała nawet mnie dalej masować.

Opowiadania erotyczneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz