Niezobowiązujący lodzik w pociągu

10.1K 27 1
                                    

Często, gdy jeździłem pociągiem, wybierałem nocne kursy. Spokojniej, mniej ludzi, można było pospać albo poczytać książkę. Szykowałem się, że to będzie kolejna, zwykła podróż, jakich odbyłem wiele. O jakże się myliłem...

Zająłem sobie przedział, gdzie nikogo nie było. Nie sądziłem, że ktoś będzie chciał się dosiąść. Jednak na jednej ze stacji, niedługo po tym, jak wyruszyliśmy, usłyszałem turkot kółek od walizki. W głębi ducha się modliłem, by ten ktoś, nieważne kto, mnie po prostu minął i dał mi spokój. Byłem zawiedziony, gdy usłyszałem trzask drzwi. A przynajmniej przez tę krótką chwilę.

Uniosłem spojrzenie na mojego nowego współpasażera. Był przystojny, nieco młodszy ode mnie. Na oko jakieś 23-25 lat. Jasne włosy, dobrze przystrzyżone i ciemne oczy... a przynajmniej tak wyglądały w półmroku.

Przywitał się grzecznie. Miał sympatyczny, dźwięczny głos. Już wtedy zmieniłem do niego trochę nastawienie. Z początku nie rozmawialiśmy, ale widać... miał gadatliwą naturę, bo po kilkunastu minutach zaczął pytać, dokąd jadę, w jakiej sprawie... Taka typowo pasażerska gadka-szmatka. Złapałem się na tym, że nie odpowiadałem mu zdawkowo, jak to miałem w zwyczaju w takich sytuacjach, a faktycznie z nim rozmawiałem. Przyglądałem mu się przy tym coraz uważniej. Widziałem jego zgrabne ruchy, delikatne i zmysłowe. Interesował mnie coraz bardziej i to samo dostrzegałem z jego strony.

W końcu to pytanie musiało paść:

– Masz kogoś? – patrzył na mnie, podpierając podbródek na piąstce.

Uśmiechnąłem się lekko – Obecnie jestem wolnym strzelcem i dobrze mi z tym.

– Ja podobnie – rozciągnął usta w szerokim uśmiechu i otaksował mnie spojrzeniem – Ale lubię się bawić.

– To znaczy? – doskonale wiedziałem, co chciał powiedzieć, ale postanowiłem pociągnąć go nieco za język.

– Wiesz... apki randkowe, ONS-y... wszystko, by tylko oderwać się od tej szarej, smutnej rzeczywistości w czyichś objęciach... Albo i z jego penisem w ustach – zachichotał dźwięcznie. Ja tylko parsknąłem i pokręciłem głową.

– Trochę czasu minęło od mojego ostatniego razu, przyznaję...

– A też się spotykasz na przygody?

– Rzadziej. Raczej... jeśli nastrój jest odpowiedni, to mu czasem ulegam.

– A teraz? – dotknął moich ud. Wpierw jednego, a zaraz drugiego i rozłożył je nieco. Pozwoliłem mu na to – Jaki jest nastrój?

– Cóż... – patrzyłem na niego. Oparłem się bardziej na siedzeniu, co on potraktował chyba jako zaproszenie – Jest przyjemnie, przyznaję.

– A chcesz, by było przyjemniej? – uklęknął między moimi nogami i przeciągnął dłońmi po wnętrzach moich ud, docierając do krocza. Poczułem, jak masuje mnie przez spodnie. Westchnąłem cicho, patrząc w jego duże oczy.

– Może... – moje usta rozciągnęły się nieznacznie.

– Oj ty... – zachichotał znów i chwycił za zamek – lubisz się droczyć? – przygryzł język i zaczął powoli rozpinać moje spodnie – Ja też, wiesz? Lubię się droczyć, wykorzystywać sytuację, bawić się... – wyliczał, aż w końcu rozpiął moje spodnie do końca.

– Droczyć niekoniecznie. Ja to jestem trochę jak młot... Jest co walić, to walę.

– O waleniu, kochanieńki, to tu raczej chyba nie ma mowy... ale lodzik – rozpiął guzik moich spodni i zszarpał je wraz z bokserkami. Ujął mojego jeszcze rosnącego penisa w usta i zaczął go miętosić w nich.

Dech zatrzymał mi się w piersi. Patrzyłem na to, jak go wylizywał, doprowadzał do absolutnej sztywności. Jego zgrabna, delikatna dłoń zaczęła masować moje jądra. Przygryzłem wargi, czując, jak robi to coraz śmielej.

W końcu byłem już sztywny, a on polerował cały trzon dokładnie językiem, nie zostawiając ani milimetra skóry penisa niedopieszczonym. Gdy ssał, robił to z takim zapałem i wprawą, że totalnie odlatywałem. Dyszałem i sapałem z podniecenia. Największe zaskoczenie jednak pojawiło się w momencie, gdy połknął go całego. Kutas zgrabnie wbił się w jego gardło, które pracowało na nim mocno. Cicho się krztusił, ale nie przestawał pracować językiem. Gdy zaś odpuścił, widziałem, jak gęsta ślina ciągnie się od penisa do jego ust. Patrzył na mnie załzawionymi z wysiłku oczami, aż w końcu znów objął go ustami.

Tym razem jednak poruszał głową dużo szybciej. Patrzyłem, jak jego jasna czupryna faluje, gdy usta sunęły dół-góra-dół po moim penisie. Napięcie w lędźwiach rosło, zaparłem się mocniej na siedzeniu, czując, że już długo nie wytrzymał. A on wciąż pracował mocno ustami. Zaciskał je, język sunął po spodzie penisa, wywołując przyjemne dreszcze, które, miałem wrażenie, biegły od samej główki fiuta do szczytu mojej głowy.

Z jękiem spuściłem się w jego usta, a on wyrwał go z nich i przyjął resztę śmietanki na twarz. Trzepał przy tym mocno, dojąc mnie solidnie, wydobywając z mojego penisa wszystkie soki. Opadłem na fotel, dysząc ciężko, a on, z twarzą udekorowaną prawie jak lukrem, uśmiechnął się promiennie i zaczął zbierać spermę na palec.

– Ale mnie urządziłeś... na szczęście mam chusteczki. Kto wie? Może będzie kiedyś okazja na coś więcej?

– Kto wie? – mruknąłem, czując, jak kutas pulsuje wciąż mocno po jednym z najintensywniejszych orgazmów.

Opowiadania erotyczneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz