𝐆𝐝𝐲 𝐫𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐫𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐳𝐧𝐨́𝐰 𝐬𝐢𝐞̨ łą𝐜𝐳𝐲

66 9 12
                                    

***Han***

Wszędzie był dym. Na ziemi porozrzucane odłamki. A na nich Leia, Luke i Vader. Rozdzielona rodzina, która się połączyła. A teraz i ja do niej należałem.

Luke uniósł się pierwszy. Chciałem wstać drugi, ale nie mogłem... Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z nieustającego bólu ciała.

- Leio! - ledwo dobiegł mnie zmartwiony krzyk młodego. - Głupi, głupi, głupi - parsknął, potrząsając Leią.

Leią otworzyła oczy. Spojrzenia jej i Luke'a spotkały się. Co się teraz stanie? Czy Luke przyjmie wiadomość, że są rodzeństwem, a Vader ich ojcem?

- Tak mi przykro. - Głos Luke'a drżał. - Naprawdę... Nie wiedziałem, ja... Mogłem cię skrzywdzić.

Ale moja małżonka uśmiechnęła się słabo.

- Już dobrze, Luke. - Leia Uścisnęła dłoń brata. - To ja zniszczyłam miecze, ja doprowadziłam do wybuchu. Ja naraziłam ciebie, ojca, Hana i... Auć!

Jej niespodziewany krzyk sprawił, że drgnąłem. Tak! Mówią, że miłość dodaje sił, no zobaczymy czy to prawda.

- Jesteś w ciąży? - spytał zaskoczony Luke.

Przewróciłem się na brzuch i zobaczyłem jak Leia, oddychając ciężko, dyszy z bólu. Ukląkłem. Chciałem krzyknąć, ale z moich ust wydobył się pisk. Leia i Luke zwrócili na mnie uwagę. Księżniczka chciała gwałtownie wstać i upadła.

- L-leio! - udało mi się wrzasnąć. - N-nieee...

Luke przysiadł przy siostrze i chwilę później stał przy mnie z nią w ramionach. Pomógł mi wstać. Przytrzymałem się jego ramienia i splunąłem krwią.

- Nic ci nie jest, stary? - zapytał z troską.

- Nic mi nie jest, młody. Puszczaj.

Uśmiechnął się tylko i spojrzał na ciemny, kaszlący kształt po przeciwległej stronie ściany. Leia szturchnęła Luke'a w bok.

- On chciał dobrze...

Chłopak postawił niepewny krok w kierunku Dartha Vadera. Ukląkł obok i w milczeniu wpatrywał się w maskę Sitha. Minuta czy dwie minęły zanim Luke zdołał powiedzieć coś, czego Leia nie zdołała mówić przez tak długi czas.

- Ojcze...

***


***Darth Vader***

- Ojcze...

Otworzyłem oczy. Czuję ból. Tylko ból. Odłamki wbijają mi się w ciało, rany krwawią, a głową boli. Przez to wszystko przebija się jednak młodzieńczy głos. Luke. Mój syn. Nazwał mnie... ojcem?

- Synu - zdołałem wykrztusić. - Zdejmij mi maskę. Proszę.

Z wyraźnym wahaniem, mój syn sięgnął dłońmi ku mojej zakrytej twarzy i zdjął ustrojstwo, które tyle czasu mianowało mnie niewolnikiem o gorszych warunkach niż małego Anakina na Tatooine.

Światło spotkało moje oczy. Jasność! W końcu nie widziałem tylko ciemności, ale też... Jasność! Jasność była tu wszędzie. W sercu Leii, w sercu Hana, w sercu Luke'a, w dwóch małych serduszkach dzieci Hana i Leii, a nawet w moim... Jasność! Uśmiechnąłem się, wracając do scen z młodości. Obi-Wan, Yoda, matka, Padmé...

Kolejna łza spływa mi po policzku. Nagle czuję ból. Straszny ból. Ból... Och nie, Leio!

- A teraz odejdźcie - poprosiłem. Z trudem zwróciłem twarz na córkę. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, ale też dumą.

Powietrze przeciął jej krzyk. Złapała się za brzuch i schyliła. Han natychmiast ją uniósł i spojrzał na Luke'a.

- Młody...

- Idźcie - powiedział Luke chyba jeszcze słabiej od Solo. - Ja... Za chwilę dojdę.

Han skinął głową i spojrzał na mnie po raz ostatni. Leia wychyliła się z jego ramion. Oczy miała pełne łez.

- Nie płacz, gwiazdko - wyszeptałem.

- Nie możesz...

- To było nieuniknione. Wiesz o tym. Byłem słaby, bo zacząłem czerpać siłę z Jasnej Strony Mocy. - Zamilkł. - Kocham was, wiesz o tym?

Pokiwała głową.

- Ja... A-a! - znów schowała się pod ramionami męża.

- Chroń jej - rozkazałem mu i zakaszlałem. - Idźcie. To miejsce ulegnie zaraz zniszczeniu.

Han skinął głową i złapał mocniej Leię. Po czym wybiegł.

Luke patrzył na mnie z mokrymi oczami.

- Nie... Czemu mi nie powiedzieli... - Głos mu się trząsł.

- Chcieli dobrze. Byś był bezpieczny. I abyś nie poszedł moją ścieżką.

- Nigdy bym nie poszedł! A mimo to mi nie powiedzieli! - warknął mój syn.

- Yoda i Obi-Wan także popełniali błędy, synu. Nikt nie jest nieomylny. Nawet Jedi. - Przymknąłem oczy. - Powidz siostrze... Powiedz moim wnukom... I sam też pamiętaj. Że naprawdę was kocham. - Moje myśli zaczęły się oddalać. A w umyśle miałem tylko dwa słowa.

Kocham was.

Kocham was.

Kocham was.

Kocham was.

Kocham was...

- Ojcze nie! Proszę...

Uśmiechnąłem się po raz ostatni. Czułem dziwną lekkość. Moja dusza odleciała. Spojrzałem w dół i zmarszczyłem brwi. Ciało zniknęło... A Luke wpatrywał się w podłogę, gdzie przed chwilą leżałem.

- Anakinie... - Był to głos Padmé. Ale czy to możliwe? Jeszcze raz spojrzałem w dół. Ale nie mogłem dostrzec nigdzie pałacu na Coruscant. Zamiast tego zdałem sobie sprawę, że stoję w własnym, młodym ciele i jestem przytulany przez małżonkę. Odwzajemniłem uścisk.

Zostałem odkupiony.


***


***Luke***

Ciało zniknęło. Zupełnie tak samo jak ciało Yody, jak ciało Obi-Wana. Czy kiedyś się dowiem jaką tajemnica w tym tkwi?

Idę przez łąki na Naboo. Dotykam ich czubkami palców. Leia i Han zostali w domu nad jeziorem. Opiekują się nie tak dawno urodzonymi dziećmi. Nadali im imiona Jaina i Jacen.

Odkąd wróciliśmy z Coruscant, minął tydzień. Pałac wybuchł tak niedawno, a robotnicy już zabrali się za jego odbudowę. Rebelia zdławiła wszelki bunt. Jak dobrze wiedzieć, że teraz to nie my jesteśmy buntownikami.

Wieje przyjemny wieczorny wiaterek. Przymykam oczy i uśmiecham się. Po raz pierwszy w życiu rozumiem, co to prawdziwe szczęście. Mam dom i rodzinę. Rodzinę, która się rozdzieliła, a teraz znów złączyła.

W dłoniach trzymam bukiet kwiatów. Pachnie, a wiatr niesie cudowny zapach szczęścia i miłości, podarowując go wszytkim. Przyklękam i kładę kwiaty przy trumnie. ,,Kocham cię, mamo. I wiesz... Wygraliśmy, tata się odkupił. Ale ty już pewnie o tym wiesz". Wzdycham ciężko i zdobywam się na ruch, który może złamać mi serce. Wzbieram w sobie siły i drżącymi rękami otwieram trumnę. Mój puls przyspiesza.

Ciało zniknęło.

𝐉𝐞𝐝𝐲𝐧𝐚 𝐳 𝐰𝐢𝐞𝐥𝐮 𝐠𝐰𝐢𝐚𝐳𝐝 • 𝐒𝐎𝐑𝐆𝐀𝐍𝐀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz