Nowa komnata była o wiele lepsza od ciasnej celi więziennej, gdzie Lord Vader trzymał mnie przez ostatni czas. Była także o wiele, wiele większa oraz wygodniejsza.
Siedziałem właśnie na kanapie w największym pokoju. To musiał być salon. Mieścił się tutaj regał z jakimiś dodatkami, komoda, zupełnie pusta, oraz wygodna, miękka kanapa. Ściana była pomalowana na biało, a na podłodze położone były drewniane panele. Spojrzałem w kierunku aneksu kuchennego. Blat był krótki, a na nim umieszczone były palniki. Zaledwie dwie szafki - już wcześniej przekonałem się, że znajdują się tam wrzucone do jednego, dużego gara sztućce, dwie miski i inne talerze - oraz mała lodówka. Szczerze nie wiem, po co mi to, gdyż codziennie o trzech różnych porach droidy miały przynosić mi jedzenie. Pierwszego dnia na śniadanie dostałem jakieś dziwne jajka z zielonym sosem. Wyglądało nieapetycznie, ale byłem cholernie głodny, więc zatkałem sobie po prostu nos i zjadłem wszytko.
W pokoju były trzy drzwi. Jedne prowadziły do przestronnej łazienki z dużą wanną, jedne do sypialni z olbrzymim łożem, i jedne do wyjścia z apartamentu, ale i tak szczelnie zamknięte.
Wielki dzień, który nazwałem ,,Dniem o Wszytko", gdyż wtedy okaże się, czy zostanę z niczym i dostanę Leię dla siebie czy to Lando wszytko mi zabierze. Haha, dobry mi przyjaciel. Naprawdę. Ale na razie cieszyłem się, że Leia jest cała i zdrowa. O ile Sithowie nie kłamali i nie trzymali jej gdzieś w zamknięciu jak mnie, torturując ją.
Wzdrygnąłem się na samą myśl o tym. Nie mógłbym nigdy znieść widoku jej martwego ciała. Kochałem Leię. Że też naprawdę nie powiedziałem jej ,,ja też" zamiast ,,wiem". Co jak ona pomyśli, że mi na niej nie zależy? I będzie wolała Landa?
Odpędziłem mroczne myśli od siebie i wstałem, muskając dłonią cienki parapet. Wyjrzałem przez okno. Zamrugałem szybko, czując łzy w oczach i zadrżałem, dostrzegając coś na niebie. Nad pięknym Miastem w Chmurach majaczył cień Gwiezdnego Niszczyciela Klasy Super.
Wyjąłem z jednej z szafek miskę i zajrzałem do lodówki. Skrzywiłem się, widząc jakieś rozmaite, dziwne potrawy, których nawet Leia na jakiejś ważnej uroczystości by nie tknęła. Przynajmniej mam taką nadzieję. Zrezygnowany sięgnąłem po jakiegoś bezkształtnego owoca i wrzuciłem do miski.
Sok rozpłynął się w naczyniu. Zupełnie jak moje nadzieje o wspólnym życiu z Leią gdzieś w ustronnym miejscu. Oczywiście z Chwiewiem. I dziećmi...? Ugryzłem owoc. Może być. Trochę kwaśny. Albo słodki. Kucharzem nie jestem. W każdym razie twarz sama ci się krzywi.
Drzwi otworzyły się, a moje spojrzenie skierowało się na niskiego człowieczka o zimnych, beznamiętnych oczach. Za nim do wnętrza wkroczyły stopy w czarnych butach, które częściowo przykrywała ciemna peleryna.
- Lordzie Vader - przywitałem się, odkładając owoc z powrotem do miski. Starałem się okazać mu szacunek, ale niezbyt mi się chyba udawało.
- Solo - odpowiedział markotnie Vader, stając przede mną.
- Czy mogę się dowiedzieć, co skłoniło Wielkiego Lorda Vadera do odwiedzin Bezbronnego łajdaka? - Miałem ochotę się zaśmiać. Poważnie? Teraz?
- Twojego ,,wielkiego Lorda Vadera" do odwiedzin ,,bezbronnego łajdaka" skłoniła bardzo istotna rzecz - odparsknął Lord Sithów. - Wyjdź - nakazał adiutantowi. Tamten posłusznie wykonał polecenie. - A otóż życie jego córki.
- Myślałem, że Sithowie nie mają uczuć - mruknąłem.
- A ja myślałem, że Leia jest trochę mądrzejsza.
- Nie-waż-się-obrażać-Leii-w-mojej-obecności - wyrecytowałem, czując ogień w sercu.
- Urocze - rzekł bezbarwnym tonem Vader. - Zabiłbym cię, gdyby nie to, że mi na niej... zależy. Wkrótce Leia, którą znałeś, jako ,,Leia Organa" będzie nosiła zupełnie inne nazwisko. Ale to od ciebie zależy, jakie. Czy ,,Solo" czy też ,,Carlissian".
CZYTASZ
𝐉𝐞𝐝𝐲𝐧𝐚 𝐳 𝐰𝐢𝐞𝐥𝐮 𝐠𝐰𝐢𝐚𝐳𝐝 • 𝐒𝐎𝐑𝐆𝐀𝐍𝐀
De Todo- Kocham cię - wykrztusiłam przez łzy. - Wiem - odparł z lekkim uśmiechem Han. A potem zabrali go zakutego, prowadząc w kierunku mrożącego urządzenia. Poczułam wściekłość, wręcz nienawiść do postaci w czarnym hełmie. Wyciągnęłam dłoń, nie będąc ju...