Jeden.

83 10 1
                                        

Nora naprawdę nie miała pojęcia, jak mogła dopuścić do tego, że przez tyle czasu nie zwiedziła dokładnie pałacu.

Dotarło to do niej, gdy wracała z biblioteki ze stertą książek w rękach i wyszła na korytarz, którego na pewno wcześniej tu nie było.

Nie no, mogła przysiąc, że go tu nie było. Chyba, że...

- A więc tak się chcesz bawić... - wymruczała pod nosem i odłożyła książki na komodę, która stała obok niej.

Zerknęła na obraz, który wisiał nad meblem i powstrzymała parsknięcie - obraz przedstawiał jabłko na czarnym tle. Nic poza tym. Jednak pod spodem był podpis: "Zakazany owoc".

Tylko Lucyfer mógłby wpaść na coś takiego.

Nagle, poczuła dreszcze zimna na ramionach i... Oddech na karku.

W ciągu sekundy zerwała się biegiem wgłąb korytarza.

Parę kroków później usłyszała głośny huk tuż za plecami i niski warkot. Poczuła dreszcze na ciele, ale nie zwolniła. Zacisnęła dłonie w pięści i przyspieszyła, zmuszając nogi do jeszcze większego wysiłku.

Słysząc tylko swój własny, przyspieszony oddech, gwałtownie skręciła w lewo, omal nie wpadając na ścianę. Warknęła zła i pobiegła dalej. Teraz była na siebie zła, że wybrała dziś zwykłe botki, o demony, na lekkim obcasie.

Co prawda, były wygodne, ale nie do maratonów po pałacu.

Nora syknęła, widząc nagle przed sobą strome schody na niższe piętro. Wiedziała, że jeśli na nie wskoczy to straci równowagę, więc wykorzystała barierkę i wskakując na nią, zsunęła się na dół. Szybko z niej zeskoczyła, a później ruszyła dalej biegiem.

Zachwiała się, gdy za jej plecami znów rozległ się huk. Tym razem jednak nie skończyło się na tym i razem z coraz szybszym oddechem, towarzyszyły jej ciężkie kroki.

Szlag by to.

Nie mając lepszego pomysłu, puściła się biegiem w stronę sali tronowej, starając się zorientować w której części pałacu jest. Wszystko wydawało się jej znajome, a jednocześnie nie potrafiła tego wpasować w żaden schemat, wspomnienie, które by jej rozjaśniło rzeczywistość. Gdy w głowie narysował się jej plan, znów przyspieszyła, mimo że ból w nogach stanowczo zaprzeczał - musiała skręcić w prawo, a później wbiec po schodach. Sala była na końcu korytarza. Cały czas prosto.

Nora zacisnęła zęby i skupiła się, by tym razem też nie wpaść na ścianę i puściła się biegiem na schody. Usłyszała za sobą uderzenie, od którego zadrżały ściany, ale nie zareagowała. Biegła dalej, czując, jak serce chce jej wyskoczyć z piersi.

Korytarze były ciemne, rozświetlone jedynie paroma pochodniami, które pozwalały zobaczyć bordową wykładzinę na ścianach i czarną na podłogach. Złote zdobienia i dodatki odbijały światło, oślepiając, jeśli spojrzało się na nie pod złym kątem. Nora już któryś raz dała się nabrać.

Zaczęła wskakiwać po schodach, pokonując naraz dwa, lub trzy. Już była na samym szczycie, wskakiwała na ostatni, gdy poczuła silne szarpnięcie za kostkę. Krzyknęła zaskoczona i zamortyzowała upadek, obracając się gwałtownie na plecy.

Zamrugała kilka razy i gdy obraz się jej wyostrzył, zobaczyła nad sobą szeroko uśmiechniętego Księcia Wschodu.

- Wpadłeś na ścianę, przyznaj się - wydyszała Nora, patrząc w jego szmaragdowe ze szczęścia oczy.

- Nie ma szans, coś Ci się wydawało - wydyszał, wciąż nad nią zwisając. Dłonie opierał po bokach jej głowy, a kolana miał po bokach bioder.

Korona w ogniu | BREATHE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz