1. mówiłaś

376 37 55
                                    

Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Ciepła atmosfera miłości i słodyczy, roznosiła się po londyńskich uliczkach, napawając przechodniów swoim urokiem. Na chodnikach leżał biały puch, starannie odgarniany przez dozorców, żeby ludziom wygodniej się spacerowało. Okna zdobił szron, który układał się w malownicze i niepowtarzalne wzory, pozwalając dzieciom rozbudzić ich wyobraźnię, kiedy kreowały wybujałe historie na zamarzniętych szybach. Drzewa już od dawna nie miały liści, a ciemne gałęzie delikatnie chybotały na wietrze, zsypując śnieg, który osiadł na nich podczas zeszło nocnej zamieci.

Innymi słowy, Londyn owiała wielka zima, zaskakując mieszkańców swoim chłodem i bezwzględnym wiatrem, próbującym zerwać szaliki z każdego przechodnia, który spacerował angielskimi ulicami.

Wraz z nadchodzącą gwiazdką, zbliżały się też urodziny Louisa, a konkretniej - dwudzieste drugie urodziny. Chłopak cieszył się, że w końcu wypocznie, a że przy okazji spędzi urodziny w towarzystwie swojej uroczej dziewczyny, to jedynie plus w tej całej sytuacji.

Już miesiąc temu razem z Eleanor, z którą świętował wtedy rocznicę ich związku, postanowili wybrać się do Hiszpanii, gdzie państwo Tomlinson mają swój domek letniskowy. Właściwe od lat nikt tam nie przebywał, ponieważ działka należała do dziadków Louisa, którzy ze względu na wiek przestali odwiedzać swoją hiszpańską posiadłość. Jednak szatyn od zawsze miał dobre kontakty z rodziną, więc kiedy poprosił o możliwość spędzenia w Bellpuig kilkunastu świątecznych dni, nikt nie miał nic przeciwko - a wręcz przeciwnie, dziadek z uśmiechem wręczył mu klucze i że śmiechem życzył wnukowi owocnego wyjazdu.

Dlatego też od przeszło godziny, Louis i Eleanor siedzą na lotnisku i czekają, aż przyjdzie ich kolej na odprawę. Widząc długą na kilkanaście osób kolejkę, postanowili zwyczajnie usiąść i delektować się gorącą kawą, którą Tomlinson kupił w małej kawiarni niedaleko.

- Mam nadzieję, że tam będzie cieplej - powiedziała Eleanor, zaciskając dłonie na papierowym kubeczku, jakby chciała wydobyć z niego jeszcze więcej ciepła. - Ta zima mnie wykańcza - dodała ze śmiechem, przysuwając się bliżej Louisa, który, jak to miał w zwyczaju, objął ją ramieniem.

- Możesz być tego pewna - odparł, upijając łyk gorącej kawy, która przyjemnie rozlewała się w ustach. Był wczesny poranek, więc oboje nie byli jeszcze w stu procentach obudzeni, dlatego uważali kawę za coś, bez czego nie mogliby przeżyć. Sam lot nie miał być niesamowicie długi, więc nie mieliby szans się zdrzemnąć i wypocząć przed dotarciem do Hiszpanii.

- Wiesz, że nigdy nie byłam w Bellpuig? - zagadnęła Eleanor, wciskając dłoń do kieszeni chłopaka, żeby ją bardziej rozgrzać. Na lotnisku nie panowały jakoś wielce niskie temperatury, jednak dziewczyna, ubrana w gruby sweter, należała do typowych zmarzluchów, więc korzystała z każdej okazji, aby zaskarbić sobie więcej ciepła. Dodatkowo mogła wtulić się w ramię swojego chłopaka. Można chcieć czegoś więcej?

- Mówiłaś - zaśmiał się Louis, kręcąc głową na słowa brunetki. Wiedział, że dziewczyna nie przepadała za ciszą, dlatego często mówiła o rzeczach, o których już niejednokrotnie rozmawiali. Czasem Tomlinsona lekko to męczyło, bo ileż można mówić o tym samym, jednak starał się zawsze zrobić z tego żart i zbytnio nie przejmować tym, że Eleanor trochę przynudza.

- Po prostu nie mogę się już doczekać - westchnęła, wywracając oczami. - Dawno nigdzie razem nie byliśmy, bo wciąż jesteś zajęty i... - dalej Louis już nie słuchał. Skupił się na swojej kawie, która nagle stała się bardziej interesująca od kolejnego wypominania mu, jak rzadko bywa w domu. Jest to prawda, ponieważ większość swojego czasu spędza na nauce albo na samych zajęciach. Odkąd studiuje medycynę, która od lat była jego marzeniem, naprawdę przykłada się do swoich obowiązków. Fakt, czasem zaniedbuje Eleanor lub swoich przyjaciół, jednak powinni rozumieć, że Louis prawdziwie poświęca się swojej pasji. Poza tym, jeśli Tomlinson chce być kiedyś szanowanym, a co najważniejsze, skutecznym lekarzem, to musi naprawdę dużo się uczyć, przez co nie ma zbyt wiele czasu dla siebie - już i tak za mało śpi, aby zadowolić wszystkich naokoło oraz nie zawalić na studiach.

My guilty angel || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz