Rozdział 2

9 2 0
                                    

— Jesteś pewna?

— Tak, jestem. — Dziewczyna odgarnęła niesforny kosmyk z twarzy. — Lor, musisz pogodzić się z tym, że nie jest to mężczyzna mojego życia.

— Chyba raczej cieszyć! — Merissa mrugnęła do blondynki. — Obie doskonale wiemy, komu tutaj najbardziej podoba się Vin.

Ness udała zaskoczoną, widząc ogromny rumieniec pojawiający się na policzku przyjaciółki. Prawdopodobnie wszyscy w Koiss wiedzieli, że Vin podoba się Lor. Sam Vin zapewne też.

— Jest cały twój. — Zerknęła porozumiewawczo na Melissę. — Tylko uważaj, nie jestem pewna czy nie zakochał się już w sobie.

— Hej! Nie mów tak o nim!

Inessa uśmiechnęła się pod nosem i przysięgła nie wyrażać się źle o chłopaku. Jednak nie mogła już tego słuchać. Doskonale wiedziała, co mówi. Szlachcic był najnowszym pomysłem dziadka. Przez to miała nieprzyjemność spędzać z nim ostatnio więcej czasu, niż by chciała.

Z zewnątrz wyglądał jak perfekcyjny kandydat na małżonka. Przystojny, ułożony, inteligentny, wykształcony, pochodzący z arystokratycznego rodu. Jednak tak naprawdę jedynie fałszywy i niedojrzały chłopak. Kiedy w okolicy kręcił się dziadek, zachowywał się idealnie, jednak gdy zostawali sami, traktował dziewczynę jak powietrze. W pewnym sensie rozumiała jego postępowanie, posiadanie Senatora w rodzinie dodawało prestiżu. Zresztą słyszała różne historie na temat jego rodziców, mogła się tylko domyślać, jak bardzo ucieszyliby się z ich ślubu. Wiedziała, że dziadek nie zmusi jej do wzięcia ślubu wbrew woli, jednak nieustanne podsuwanie potencjalnych kandydatów bardzo ją męczyło. Z drugiej strony doskonale wiedziała, że robi to dla dobra swojej wnuczki. W pałacu chodziły różne plotki. O rodzicach. O za dużej ilości tajemnic. O braku Błogosławieństwa, które przecież miała. Ale czy na pewno? Doskonale zdawała sobie sprawę, że jest o wiele słabsza niż większość Błogosławionych. A w takiej rodzinie to nie powinno się zdarzyć. Westchnęła.

„Poradzę sobie. Choćby nie wiem co, dam radę sama."

— Nie wlecz się tak, Ness!

— Przecież się nie wlokę.

Myśli pochłonęły ją do reszty, przez co nawet nie zauważyła, kiedy dotarły do ulubionego miejsca dziewczyny.

Nad ogrodami rezydencji zawsze świeciło słońce. Tak wysoko rzadko docierały mgły, choć w powietrzu zawsze wisiała wilgoć, z której jednak radowały się rośliny.

Architekt, który je zaprojektował, wykorzystał każdy atut miejsca i stworzył pieczołowicie zaplanowaną mozaikę, gdzie ścieżki wyłożone białymi kamieniami meandrowały pomiędzy potężnymi drzewami o rozłożystych gałęziach, ozdobionych mięsistymi, ciemnozielonymi liśćmi dającymi cień, klombami, które śmiały się do odwiedzających żywoczerwonymi, żółtymi, szafirowoniebieskimi czy śnieżnobiałymi kwiatami. Drobne skałki lewitujące ponad całym terenem obsadzono owocowymi krzakami, teraz kwitnącymi i wydzielającymi ciężki, słodki zapach nektaru. W centrum znajdowała się okrągła fontanna z bladego marmuru o złocistych żyłkach – na skraju przedstawiała dziewczynę kucającą nad wyobrażonym stawem, wpatrzoną w odtworzoną pośrodku wyspę, gdzie każdy liść, łodygę i płatek kwiatu wykuto z jednego bloku kamienia. Woda spływała obfitym strumieniem z wyobrażonych roślin, a krople pod wpływem słońca tworzyły opalizującą tęczowo, orzeźwiającą mgiełkę.

Ogrody zawsze wyglądały przepięknie, jednak w uroczystość taką jak ta, aż bił od nich blask. Zieleń roślin niesamowicie pasowała do dekoracji w kolorystyce złota. Goście dopełniali krajobrazu. Przepiękne kreacje dostrzec można było na ścieżkach, pod drzewami oraz w okolicach stołów z poczęstunkiem. Kobiety ubrane podobnie jak ona sama w eleganckie suknie, ciągnące skrawkami materiału po ziemi, błyszczały odcieniami wielu kolorów. Natomiast mężczyźni w większości pozostali przy czerni, idealnie komponując się ze strojami swoich narzeczonych bądź żon. Nie wiedziała nawet, że dziadek zgodził się na tak długą listę gości. Chociaż przypomniała sobie, że nawet służba, którą mijała dzisiaj tuż przed rozpoczęciem przyjęcia zwracała uwagę na wiele karocy przybyszów z innych miast i krain.

Melodia WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz