prolog

44 2 0
                                    

Potrzebuję chwili. Potrzebuję chwili, by zapomnieć. Potrzebuję chwili by ochłonąć. Potrzebuję chwili by wrócić do normalnego życia. Potrzebuje pierdolonej chwili by dalej udawać że wszystko jest dobrze. On zawsze potrzebuję chwili, by zniknąć bez słowa. Później potrzebuję chwili by wrócić do mojego życia i znów je rozjebać. Tak właśnie toczy sie nasze życie. Tak z dnia na dzień, nasze życie staje się mała namiastką tego co było wcześniej. Tak właśnie, on ginie w moich oczach, a ja ginę w jego. Jego zielone tęczówki wyprane z emocji, jakoby mogłyby zabić jednym spojrzeniem. Każdy widział w nich przepaść, ale ja widziałam tam inny, lepszy świat. Świat w którym ta relacja mogła sie udać. Świat w którym wszystko jest kurewsko trudne, ale tym bardziej chcesz w to brnąć. Ktokolwiek próbował podróżować po tym świecie ginął, umierał od środka i rozpadał się w małe cząsteczki. Ja jako jedyna potrafiłam dostać się do niego. Sama chciałam wejść w ten świat.

Świat który mnie zniszczył

Cierpienie było moimi bezpiecznym przystankiem. W cierpieniu znajdowałam ukojenie. I w cierpieniu znajdowałam szczęście. Moją definicją cierpienia był On. Ten brunet w białej bluzie Lacrosse. Ten brunet z zielonymi oczami. Ten brunet który wzbudzał respekt w każdym. Ten brunet który był panem jebanego świata. To on pokazał mi czym jest beztroska. Pokazał mi jak kończą ludzie, którzy tą beztroską się zachłysneli. Pokazał mi co to ból i szczęście. Ból towarzyszył mi przy każdej naszej rozłące, a szczęście przy powrocie. Nasze rozłąki były chaotyczne. Rozstawaliśmy się zawsze w kłótni, a kłótnie powodowały nasze na pozór inne, ale takie same charaktery. Ten brunet był gotowy strzelić mi kulkę w łeb, ale był też gotowy zebrać dla mnie wszystkie gwiazdy na niebie. Wszystko co mówił było jak jebana wyrocznia. Mówił mi że nigdy mnie nie opuści. Kłamał. Opuszczał mnie zawszę, gdy coś nie szło po jego myśli. Trudno, ale ja nie potrafiłam sobie go odpuścić. Chciałam go chłonąć coraz więcej i częściej. Chciałam by znów mówił mi do ucha te słowa. Które były za razem, tak puste i tak piękne. Pilnował mnie jak oczka w głowie. Nie byliśmy razem ale Ja byłam jego On był mój.

Tak właśnie nastąpił On, 
Dzień mojego końca.

Świat który mnie zniszczył | stresiuzywkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz