II

12 3 0
                                    

Ten przestraszył się groźby Śmierci. Chłopak bardzo kochał swego kanarka i uważał go za swojego jedynego przyjaciela. Nie chciał go stracić, więc ponownie otworzył drzwi.
David miał nogi jak z waty. Nie mógł dalej patrzeć na to widmo, gdyż czuł od niego smutek i strach.

- Mogę wejść? - spytała Śmierć i nie czekając na odpowiedź, weszła do środka.

Po chwili postać rozłożyła się wygodnie na kanapie, założyła nogę na nogę i poprawiła swoją czarną suknię.

- Dlaczego tu jesteś? - zapytał chłopak ze strachem, a słowa te same wypadły z jego ust.

- Miałam zabić twojego kanarka, ale... Niech sobie jeszcze trochę pożyje - odparła wolno zachrypniętym szeptem, a spod czarnego kaptura wydobył się cichy chichot. - A teraz chcę z tobą porozmawiać.

Na samą myśl o rozmowie ze Śmiercią Davidowi podeszło serce do gardła.

- O czym chciałabyś porozmawiać...?

Kaptur widma skierował się w stronę Davida.
- A czy to ważne? O byle czym - wyszeptała, tym razem bardziej pogodnym tonem. - Nie wiem, o czym rozmawiają ludzie. Bądź co bądź nikt nie ma w zwyczaju wpuszczać mnie do swojego domu. Zrobiłbyś mi herbatę?

David prędko przytaknął, po czym zaparzył malinową herbatę i postawił ją na stole. Ręce tak mu drżały, że niemal nie się nią nie oparzył.

- Ja też rzadko kiedy z kimś rozmawiam - powiedział chłopak cichym tonem głosu. - Nikt mnie... nie lubi.

Zapadła chwilowa cisza, w której słychać było jedynie oddechy czarnej zjawy.

- To chyba coś nas jednak łączy - syknęła szeptem radośnie, ze zręcznością chwytając swoją kosę. David odskoczył na bok. - Nie bój się mnie.

- Nie boję - powiedział strachliwym głosem, przecząc sam sobie.

- Cóż, na mnie już pora - oznajmiła ochryple Śmierć, podnosząc się leniwie z kanapy. - Muszę jeszcze tej nocy zabrać trzech staruszków i kilka myszy, które wpadły w pułapkę... Bądź co bądź to na samym końcu miasta.

- To... Do widzenia...?

- To zobaczenia. I dobranoc.

Wtem Śmierć gwałtownie wstała i przeciągnęła się, strzelając wszystkimi starymi kośćmi. Po chwili, podpierając się na swojej kosie wyszła z mieszkania. David natomiast stał oszołomiony i długo jeszcze potem nie umiał zasnąć.

                                     

I  ŻE CIĘ NIE OPUSZCZĘ AŻ DO ŚMIERCI☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz