02.

378 25 25
                                        

Po dotarciu na komendę Możejko wraz z Noculem wprowadzili Mateusza do biura inspektora i nakazali mu usiąść.

- A więc... Czy aby na pewno ksiądz nie ma nam nic do powiedzenia? - spytał lekko złośliwym tonem Możejko, po czym zasiadł na swym fotelu.

- Przecież wszystko wam powiedziałem! Ja nic nie rozumiem! - odpowiedział wystraszony kapłan.

- Nie rozumiesz? To my pomożemy ci zrozumieć! - rzekł donośnym głosem inspektor, po czym otworzył swój laptop i skierował go ekranem w stronę Mateusza.

Możejko puścił księdzu brutalne nagranie z monitoringu, na którym widać było śmierć dzieci. Widok ten zmroził i zasmucił Mateusza do tego stopnia, że w jego oczach pojawiły się łzy.

- Nie mogę tego oglądać! - wykrzyknął ocierając oczy z łez.

- Nie masz wyjścia! - uniósł głos szef policji sandomierskiej.

Pod koniec nagrania terrorysta zdjął kominiarkę i spojrzał się prosto w kamerę, po czym uniósł rękę w górę tak, jak to robili n*ziści. Niepokojącym faktem było to, że napastnik wyglądał zupełnie jak Mateusz, a na dodatek miał na sobie taką samą bluzę.

- Ale... Jak? Panowie, przecież... Przecież to nie ja! - wydukał oskarżony.

- Skończ kłamać, Żmigrodzki! Na nagraniu wyraźnie widać ciebie! - krzyknął zdenerwowany Orest.

- Prawda jest taka, że jesteś jebanym dzieciobójcą, a może nawet n*zistą! - wrzasnął Nocul.

- Panowie, znamy się tyle lat! Czy wy naprawdę sądzicie, że zabiłbym człowieka, w dodatku dziecko? - jęknął przerażony kapłan, któremu leciały łzy po policzkach.

- Przestań kłamać, śmieciu! Gdyby nie procedury, to rozjebałbym ci nos! - krzyknął agresywnie Mietek.

- Panie Mietku... Przyjaźnimy się tyle lat... - odpowiedział załamanym głosem Mateusz.

- Nawet bluzy nie zmieniłeś! Jebany morderca! - rzekł głośno Mietek.

- Antek, wyprowadź go! Nie chcę go widzieć na oczy! - rozkazał Możejko.

- Do aresztu z nim, tak? - spytał cichym głosem Dziubak.

- Do aresztu? Chłop zamordował 29 osób, a ty się mnie pytasz czy do aresztu z nim? - spytał oburzony i zdenerwowany Orest.

- Do więzienia!! Dzieciobójca jebany! - krzyknął Nocul.

Mateusz był w totalnym szoku. W jednej chwili wszyscy jego znajomi odwrócili się przeciwko niemu. W tamtej chwili miał ochotę wziąć broń i strzelić sobie w głowę.

- Jak wy możecie posądzać mnie o coś takiego? Orest... - pisnął załamanym głosem.

- Nie odzywaj się do mnie w ten sposób! Mateusz, z nami koniec! Dziubak, bierz go! - odburknął zirytowanym, ale niepewnym głosem Orest.

- Robi się... - westchnął Antek i pomógł księdzu wstać z krzesła.

Mateusz wstał z krzesła i zacisnął oczy, a po chwili otworzył je i spojrzał zapłakanym wzrokiem na Oresta.

- Jestem niewinny... - szepnął, po czym został wyprowadzony przez Dziubaka.

***

Podróż do więzienia przeminęła w milczeniu. Kiedy Antoni i Mateusz znaleźli się przed budynkiem, obaj wysiedli z radiowozu.

Kapłan zabrał swoje rzeczy z tylnich siedzeń i z niedowierzaniem wpatrywał się we więzienne mury.

- Proszę księdza... - pisnął Dziubak, który złapał za ramię starszego.

Aresztowany - Ojciec MateuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz