Rozdział 5

3 1 0
                                    


Nad Nerdanią wzeszło już słońce. Jego promienie rozświetlały ulice miasta. Mieszkańcy zaczęli budzić się do życia. W zamku również wrzało.

,,To ten dzień.''- pomyślała Ines. ,,Mój pierwszy potwór w życiu". Razem z Geraltem szykowali się na śniadanie. Dziewczyna rozmyślała cały czas o tym co ją dzisiaj czeka, chociaż była jeszcze jedna rzecz, która zaprzątała jej głowę. ,,Kim jest Federic?". Nie wyglądał na służącego, ale wiedźmince nie przychodziło do głowy nic innego.
- Gdzie wczoraj byłaś? – Głos Geralta wyrwał ją z zamyślenia.
- Przeszłam się niedaleko stąd – Ines nie chciała mówić wiedźminowi o tajemniczym Federicu, którego spotkała. Nie wiedziała jak zareaguje. – W sumie nie ma tu nic ciekawego.
- Nic ciekawego? Przecież uwielbiasz stare zamczyska. – W głosie Geralta zabrzmiała nutka ironi, a na jego twarzy pojawił się szatański uśmieszek.
- Idziemy? – Dziewczyna próbowała zmienić temat.
- Tak – odparł.

Ines zarzuciła na szyję swój wisiorek i delikatnie go zapięła. Geralt zapiął swój pas i ruszyli schodami na dół zamku.

W wielkiej sali, w której wczoraj rozmawiali z królem Rolandem zobaczyli bogato zastawiony stół. Stały na nim talerze, miski, półmiski, a na nich owoce, ciasta i inne pyszności. Przy stole siedział już król. Jedzeniem ze stołu najadło by się co najmniej dziesięć osób, ale Roland siedział w samotności.

Ines i Geralt zeszli ze schodów i skierowali się do stołu. W sali panowała przytłaczająca cisza. Była zapewne spowodowana wczorajszym niezbyt ciepłym powitaniem.
- Dzień dobry – odezwał się w końcu o dziwo wesołym tonem król.
- Dzień dobry – odpowiedzieli prawie równo goście.

Znów cisza.

Ines nałożyła na swój talerz dwa rogale. Te same, którymi król ich wczoraj poczęstował podczas spotkania. Geralt wziął tylko bułkę z czymś co przypominało liście sałaty.
- Chciałem was przeprosić za wczoraj – zaczął w końcu Roland. – Po prostu (drugi król) był moim bardzo dobrym przyjacielem i ciężko mi mówić o jego śmierci.
,,Dlaczego on umarł?" – nagle nasunęło się na myśl Ines. Zastanawiała się, czy nie zadać takiego pytania królowi, ale jednak się rozmyśliła, zważywszy na wczorajszą wścibskość wiedźmina i reakcję króla.
- Nic się nie stało – odrzekł Geralt. Tak naprawdę dalej nie ufał królowi, w jego tonie głosu było to słychać.
- Przejdźmy do rzeczy – zaczął znowu Roland. – Nie powiedziałem wam jednaj istotnej sprawy...
- Potwór jest jednak pięć razy większy i pożera swoje ofiary w całości – Ines nie mogła się powstrzymać, żeby nie wtrącić trochę ironii. Na twarzy Geralta pojawił się lekki uśmiech, ale król pozostał dalej taki poważny.

Westchnął.

-Widzę, że jesteś skora do żartów, panienko Ines. – zaczął spoglądając na wiedźminkę z ukosa. – Jak zobaczysz potwora nie będziesz taka skora do żartów.
Teraz to król delikatnie się uśmiechnął. Ines tak jak Geralt zaczynała wyczuwać, że coś tu nie gra.
- Dobrze przejdźmy do rzeczy. Potwór akurat śpi. Został rzucony na niego czar przez mieszkającego niedaleko stąd maga. Niestety mag już nie żyje i dlatego poszukiwaliśmy pilnie kogoś, kto mógłby go zabić. Czar słabnie i jeśli nie odnowi się zaklęcia (potwór) się budzi i zaczynie polować na mieszkańców Nedranii. Jednak, jeżeli ktoś zakłuci mu spokój obudzi się wcześniej. Dlatego właśnie musicie uważać, - król wziął łyk herbaty z kubka. - jeśli wstanie będziecie musieli go zabić.
,,Poważna sprawa" – pomyślała Ines. Właśnie uświadomiła sobie, że jest jeszcze inna opcja: potwór może zabić ją i Geralta. Pocieszyła się myślą, że Geralt to przecież doświadczony wiedźmin, chociaż pocieszenie było marne.

Tajemnice gwiazd Tom 1 Zagubiona księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz