ᴏɴᴇ-sʜᴏᴛ. » ᴡᴇᴛ ʙᴜʀɢʟᴀʀʏ

1.1K 46 51
                                    

#sadandhornywriter

𓆗

     W grudniowe wieczory świat zwalnia. Ludzie przestają się spieszyć, a każdego ogarnia świąteczny nastrój, którym ludzie zarażają siebie nawzajem. Midgarczcycy ciepłe i szczere uśmiechy ubierają na twarz częściej, a z ich ust wypływa więcej miłych życzeń, kierowanych często do osób, których już nigdy w życiu nie zobaczą. Szczególnym wieczorem jest ten, w którym rodziny zasiadają przy dużych stołach i wspólnie spożywają syte posiłki w akompaniamencie śmiechów ich małych pociech, czekając na pierwsza gwiazdę.

     To był już jednak późny wieczór. Większość wigilijnych obiadów się zakończyła, a goście rozeszli do swoich domów. Nieliczni spacerowali, jednak byli to głównie samotnicy, którzy nie chcieli zmarnować rześkiego wieczoru.

     Merissa i Loki należeli do tych samotników. Kobieta stukała równomiernie obcasami bordowych szpilek o chodnik, co jakiś czas kopiąc kawałek wykruszonej płyty. Ogarniała ją tęsknota. Tęsknota za rodziną otaczającą syto przybrany stół. Z Lokim brakowało jej ciepła domowego kominka i wesoło nuconych kolęd. Loki był inny. On nie obchodził żadnych świąt, a te były dla niego niczym każdy następny dzień. Szare, przygnębiające... Samotne.

     Prawda była taka, że sam syn Laufey nie chciał, by one tak wyglądały. Chciał odmienności, o którą zawsze tak zawzięcie walczył. Wszystkie jego wybryki... Mężczyzna chciał zaburzyć nimi swoją nużącą rutynę, która przyprawia o mdłości.

     Nastolatka idealnie ją zaburzała. Była czymś nowym. W jej obecności czuł, jakby przez jego żyły przepłynęła świeża krew. Uwielbiał jej spontaniczność, młodzieńczy zapał, tajemnice, które w sobie kryła. Ale Loki widział, że dziewczyna przy nim gasła. Coraz rzadziej namawiała go na wspólne wyjścia, a jego przewidywalność, która nie pozwalała mu na posmakowanie nowych przeżyć, całkowicie ją demotywowała. Widział, jak Merissa się stara i widział ból w jej oczach, przychodzący z każdą kolejną odmową, jednak Laufeyson się bał. Bał się, że zrobi niewłaściwy ruch i ją straci.

     Nigdy nie czuł takiego napięcia w drugą osobą. Było to niecodzienne uczucie i mężczyzna gubił się we własnym umyśle. Podświadomość wysyłała mu sygnały sprzeczne z tymi płynącymi w serca, przez co bożek czuł się niczym spłoszone, dzikie zwierzę, które zostało schwytane i drży, zamknięte w klatce.

     ― Jeżeli teraz zapytałbyś czy wolę zostać pod ciepłym kocem, czy zaczerpnąć powietrza na spacerze, nadal byłabym bardziej skłonna, by wybrać pierwszą opcję ― mruknęła. Przechyliła głowę i kątem oka spojrzała na Lokiego, który chował ręce w kieszeniach płaszcza.

     ― Ale druga opcja jest znacznie ciekawszym wydarzeniem, które odświeży twój plan dnia. Ostatnio trochę się zasiedziałaś, młoda ― odpowiedział. Jego głos brzmiał pokrzepiająco, jednak chyba nie wywołał u dziewczyny pożądanej przez Laufeysona reakcji.

     Nastolatka nie reagowała, więc mężczyzna zasięgnął swoją magią do jej umysłu. Przyzwyczaiłam się już do tej bierności, którą wprowadziłeś. I ta myśl ze strony jego ukochanej go zabolała.

     Bo tak, Loki Laufeyson, Bóg Kłamstw i Podsępu, się zakochał. A przynajmniej tak twierdziła Frigga, która, jako dobra matka, odbyła z przybranym synem pogawędkę na temat jego uczuć. Chociaż prawdą, do której mężczyzna dobrowolnie by się nie przyznał, było, że on sam, pod wpływem mdłego zakłopotania, które nim kierowało, zasięgnął jej rady.

     ― Nie musisz się martwić. ― Zaśmiał się na myśl tego, co wymyślił poprzedniego wieczoru. ― Włączyłem kamerę w mieszkaniu i ustawiłem ją tuż przed drapakiem, więc nie ominie cię jak twój kot, poprzez magię wigilijnej nocy, zacznie biadolić o swoim nudnym żywocie.

HATEFUL » Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz