Rozdział 1

322 10 3
                                    

Poniedziałek. Dla większości osób najgorszy dzień w tygodniu. Dla mnie niestety najbardziej pracowity. Obudził mnie zapach naleśników więc postanowiłam wstać z łóżka. Założyłam swoje piękne różowe kapcie i szlafrok w tym samym kolorze ( nie, nie jestem fanką różowego po prostu to prezent od mojej babci ) i ruszyłam w stronę drzwi do łazienki. Związałam włosy w wysoki kucyk, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół do kuchni. Przy blacie stała mama, w jednej ręce trzymając talerz z naleśnikami, a w drugiej sos czekoladowy. Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu.

- Cześć mamo ! – wparowałam do kuchni i od razu zabrałam się za jedzenie

- Dzień dobry kochanie, zrobiłam Ci naleśni... -  przerwała widząc jak wpycham jeden do buzi - widzę, że zdążyłaś zauważyć.

- Śpieszę się, nie chcę się spóźnić na pierwszą lekcje - mówiłam z pełną buzią - a i pamiętaj, że dzisiaj po szkolę jadę z Kelsey na casting więc będę dopiero wieczorem - wyjaśniłam 

- Dzisiaj ? myślałam, że to dopiero jutro. - jak zwykle, kiedy jej o czymś opowiadam ona mnie nie słucha, a potem marudzi, że o niczym jej nie mówię..- dobrze, więc zadzwoń kiedy będzie już po wszystkim i powiedz jak Ci poszło bo teraz muszę lecieć do pracy - wzięła jeden naleśnik z blatu i pobiegła w stronę drzwi.

- Pa Mamo ! Kocham Cię ! – krzyknęłam za nią ale nie wiem czy usłyszała, ponieważ nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.

Powolnym krokiem skierowałam się z powrotem do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać ubrania. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi.

- Ughhhh jasne przejdę się jeszcze jakieś 20 razy po tych schodach czemu nie ? - gadam sama do siebie. To na pewno od tego cukru. Zawsze gdy zjem coś słodkiego gadam głupoty i robię się nadpobudliwa.

Otworzyłam drzwi w których stała niska szatynka - Kelsey, co Ty tu robisz ?- Kelsey jest moją najlepszą przyjaciółką. Sama się sobie dziwię, że wytrzymałam z nią już ponad 8 lat. 

- To raczej ja powinnam zapytać dlaczego jesteś jeszcze nie gotowa ?!- wykrzyczała w moją stronę. - Melody Summers jeśli za pięć minut twój zgrabny tyłek nie będzie siedzieć w moim samochodzie jadę do szkoły bez Ciebie, zrozumiałaś !?

- Yyy, a która jest godzina ?- zapytałam nie przejmując się jej porannym wybuchem agresji co moim zdaniem było zupełnie nie potrzebne.

- Jest moja droga..- spojrzała na swój złoty zegarek ,który nawiasem mówiąc dostała od Chrisa, swojego chłopaka- 8:30 i pragnę Cię poinformować , że pierwsza lekcja zaczyna się za 30 minut więc proszę Cię pośpiesz się !

- CO ?! Daj mi 5 minut - wykrzyczałam rzucając się w stronę swojego pokoju. Jak to możliwe ? Wychodzi na to że jesteśmy już spóźnione, ponieważ dojazd do naszej szkoły zajmuje około pół godziny. Nie mając czasu aby zastanowić  się nad tym co ubiorę postawiłam na zwykłą, czarną koszulkę, granatowe, obcisłe spodnie i czarną, skórzaną kurtkę. Kiedy byłam już ubrana pobiegłam do łazienki i umyłam zęby. W korytarzu założyłam jeszcze swoje czarne converse za kostkę i ruszyłam do wyjścia.

Zapraszam do czytania mojego pierwszego ff . Rozdziały będą coraz dłuższe. Do następnego ;* 

Casting. I h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz