IV

451 57 33
                                    

     Ostatni dzwonek rozbrzmiał w uszach Kreideprinza. Serce chłopaka w moment zaczęło bić jak szalone. Stresował się- i to bardzo. Jednak miał nadzieję, że po spotkaniu czarnowłosy wreszcie odpuści, da mu spokój. Wtedy blondyn na nowo zaszyje się w swojej depresyjno-artystycznej komorze zwanej jego mieszkaniem, jednocześnie wracając do samotnego trybu życia.

Nie spodziewał się jednak, że spotkanie okazać się może chwilą, która wywróci jego dotychczasowe życie do góry nogami.

Kaeya za to mimo nerwów, od dawna był świetnie przygotowany na wyczekiwane tak długo spotkanie. Wiedział, że ma jeden, jasno wyznaczony cel- pokazać blondynowi jak dużo wart może być i to, że zasługuje na jego uwagę. Pewnym krokiem wyszedł przed budynek szkolny wyczekując z uśmiechem na pojawienie się Albedo.
Gdy w końcu dostrzegł sylwetkę smukłego, niższego chłopaka zmierzył w jego stronę.
- Obiecuje ci, że nie pożałujesz- zapewnił niższego, którego wyraz twarzy w żadnym stopniu nie był zadowolony z wyjścia. Może miał nadzieje,iż w ten sposób uda mu się zniechęcić Albericha od spotkania z nim? Cóż, najwidoczniej nie znał upartości i stanowczości Kaeyi, który nigdy nie odpuści jeśli chce coś osiągnąć. Jednak jedyne co usłyszał ze strony niższego to cichy, w żadnym stopniu nie zrozumiały dla niego pomruk. Cóż, spotkanie jeszcze się nie zaczęło, prawda?

Ruszyli w stronę dobrze znanej ekstrawertykowi kawiarni, do której zaglądał na tyle często, że każdy z kelnerów, barmanów a nawet sam właściciel znali go tam doskonale. Przez drogę starał się zacząć rozmowę, ale blondynowi nawet przez myśl przeszło aby powiedzieć więcej, niż to, do czego zmuszany był przez uciążliwe pytania czarnowłosego.

Gdy dotarli na miejsce wyższy otworzył drzwi kawiarni z ciepłym uśmiechem, przepuszczając w nich Albedo. Owy chłopak rozejrzał się po nowo napotkanym na swojej ścieżce budynku. Przytulne miejsce, z twórczym wystrojem wnętrz- podobało mu się tu. Spojrzał skrępowanym wzrokiem na swojego towarzysza, a Kaeya widząc nieporadność chłopaka zaśmiał się cicho i wskazał jeden ze stolików.
- Dzień dobry!- wykrzyknął ciepłym, a za razem basowym głosem. Zza lady wyłonił się starszy mężczyzna, który pomachał do Albericha
- Dzień dobry Kaeya! Proszę, proszę. Widzę, że wreszcie kogoś przyprowadziłeś- odparł z szerokim uśmiechem. Dla Albedo te słowa zabrzmiały zbyt dwuznacznie. Wbił zniesmaczony wzrok w stolik modląc się o koniec tego dnia.
Za to drugiego bardzo zaintrygowały słowa właściciela. Kaeya należał do osób, które często flirtowały z innymi. Cóż, nawet na takiego wyglądał. Jednak zawsze gdy się z kimś umawiał, albo zostawał wystawiony, albo zwyzywany od dupka, a niekiedy zdarzało się, że potencjalny partner czy partnerka nie przypadły mu do gustu. W ten właśnie sposób od dłuższego czasu był sam. Jednak, gdy w jego życiu wiele się zmieniło. A to wydarzyło się właśnie za sprawą niższego chłopaka, o blond włosach, pięknych, a za razem tajemniczych i niechętnych oczach i smukłych dłoniach.
Jednak, Kaeya nie wiedział czemu akurat on tak zawrócił mu w głowie. Mimo tego, że widział jak drugi w żadnym stopniu nie paja do niego sympatią, nawet tą koleżeńską nie miał zamiaru odpuszczać.
W pewnym sensie Kaeya znalazł sobie w życiu nowy cel- za wszelką cenę przyrzekł sobie zdobyć serce skrytego na każdym froncie artysty.

Zamówili kawę, na koszt Albericha, pomimo tego, że Albedo tysiąckroć zaprzeczał temu, aby ktoś opłacał jego napój. Gdy kelnerka przyniosła zamówienie wyższy mężczyzna podziękował jej wyraźnym i głośnym słowem, za to Kreideprinz jedynie skinął nieznacznie głową. Zastanawiał się, w dalszym ciągu, dlaczego Kaeyi tak bardzo zależało na tym spotkaniu. Przecież był zwykłym, nic nie znaczącym uczniem, a patrząc na sylwetkę, mięśnie i całokształt wyższego mógłby równie dobrze znaleść sobie dziewczynę czy chłopaka-jakie tam miał preferencje, Albedo nie miał zamiaru się w to zagłębiać. Zrobił łyk swojej kawy, która smakowała naprawdę dobrze. W zamyśleniu toczył zaciętą walkę ze swoimi myślami. Wiedział o tym, że choruje, i bał się mówić to komukolwiek- dlatego unikał kontaktów z innymi ludźmi. Gdyby coś mu się stało na jakimś spotkaniu, ktoś mógłby się niepokoić, a on sam słynął z tego, że mało mówił ogólnie, a o sobie praktycznie wcale
- Wszystko w porządku?- z zamyślenia wyrwał go głos towarzysza, a on pokręcił gwałtownie głową podnosząc wzrok
- Tak, tak, wszystko dobrze- wystękał na jednym, płytkim oddechu na co drugi się zaśmiał.
- Może powiesz mi coś o sobie? Jesteś naprawdę intrygujący. Chciałbym się czegoś dowiedzieć- tego pytania blondyn obawiał się najbardziej. Mówienie o sobie stanowiło dla niego naprawdę olbrzymią przeszkodę. Nie wiedział, co może zainteresować drugą osobę, a raczej zanudzić ją mniej niż bardziej, bo jednak nic w jego życiu nie było interesujące. Ta sama monotonia. Dom-szkoła, szkoła-dom. I tyle. Nic więcej. Tylko to. Wzruszył ramionami nieco spinając mięśnie w zdenerwowaniu.
- Nie wiem, co chcesz wiedzieć. Nie wydaje mi się, aby kogoś takiego jak ty mogło interesować życie ludzi mojego pokroju- stwierdził w końcu beznamiętnie. Jednak widział w oczach drugiego wielkie zainteresowanie. Za wielkie. Wolał zostać w cieniu, być przysłowiową szarą myszką, której nikt nie dostrzega i traktuje ją jak powietrze.
- Dlaczego tak uważasz? Nigdy nie widziałeś, do jakich osób ciągnie ekstrawertyków?- powiedział unosząc brwi i uśmiechając się szarmancko. Chciał sprawdzić, czy może jednak takie podejście zmieni zdanie chłopaka. Kto wie, co, jak działa u tego człowieka? Jednak tak jak się spodziewał- jedyne co otrzymał to chłodny wzrok drugiej strony. Coś co udało mu się dowiedzieć- na Albedo nie działają zaloty. No cóż, będzie musiał znaleść inną drogę. Ale kto jak nie on da radę.
- Dobra, dobra. Przepraszam, to było nie na miejscu- przyznał niechętnie, bo jak dla niego było to jak najbardziej na miejscu. Drażnienie ludzi komplementami, czy podrywanie innych było można by powiedzieć jego hobby. Chociaż nie w tym wypadku. Tym razem chodziło o coś więcej.
Ostatecznie dowiedział się, że Kreideprinz mieszka sam, bo jego rodzice pracują w ciągłej delegacji, ma kota, i jedyne co robi w wolnym czasie to rysowanie, nauka, czytanie książek czy zwykle leżenie i patrzenie na świat lub biały sufit w jego sypialni. Pomimo tego, że nie było to dla niego interesujące miał ochotę zabrać gdzieś chłopaka. Tak, aby ten się rozerwał, zobaczył „inną stronę świata". Nie wiedział tylko do końca, jak się za to zabrać, bo ledwo dał się wyciągnąć na kawę.

Gdy wyszli z kawiarni zebrał się na odwagę i wbił przenikliwy wzrok w Albedo, z którego teraz nie dało się odczytać żadnej emocji.
- Słuchaj, miło mi się z tobą rozmawiało. Naprawdę. Co powiedziałbyś na...-zaczął jednak nie dane mu było skończyć
- Zgodziłem się na jedną kawę. Nic więcej.- odrzekł chłodno blondyn krocząc powoli po mokrym po przeszłym jesiennym deszczu chodniku. 
- Albeeedo. Nie daj się prosić. Obiecuje, że nie pożałujesz. Z resztą znam miejsce, które napewno ci się spodoba. Zaułek ze sztuką brzmi kusząco, prawda?- w rzeczywistości w klubie, nad jedną z kanap wisiało sporo rożnego rodzaju obrazów, ale „zaułek ze sztuką" brzmiał o wiele lepiej. Zgodnie z planem chłopak spojrzał na niego z dołu unosząc brwi do góry. Nigdy nie był w takim miejscu, pomimo wielkiego zainteresowania sztuką
- No dalej, wiem, że chcesz tam pójść. Nie odrzucaj mojego zaproszenia- ponowił wyższy, a Albedo westchną i niepewnie skinął głową
- Niech ci będzie... Tylko kiedy.- powiedział, bo nie miał zamiaru tracić tygodnia na jakieś zbędne wyjścia.
- Piątek? Sobota? Z resztą kiedy tobie pasuje- odrzekł rozemocjonowany. Rany zgodził się!
- Może być sobota...- powiedział niepewnie
- Sobota wieczór! Jestem za!- odpowiedział nieco za bardzo dając ponieść się emocją Kaeya. Nic nie poradzi na to, że był dumny z tego, iż jego plan wypalił. Kreideprinz tylko ponownie westchnął niechętnie kiwając głową.

Po tym rozeszli się w swoje strony. Alberich jeszcze chwile stał, obserwując oddalającą się sylwetkę blondyna, do którego coraz bardziej go ciągnęło. Podjął już decyzję, był jej w stu procentach pewien. Chociażby zajmowało to tygodnie czy miesiące, rozkocha w sobie swój nowy obiekt westchnień. Będzie to trudne, oj będzie. Ale z jego darem przekonywania (który tylko sobie wmawiał, nie miał takowego) nie ma możliwości, aby się mu nie udało.

_________

Hej hej!
Co u was? Mam nadzieje, że udało mi się nadrobić tym rozdziałem poprzednie badziewie.
Trzymajcie się zdrowo <3

꧁𝚆𝚊𝚛 𝚘𝚏 𝚝𝚑𝚎 𝚊𝚞𝚝𝚞𝚖𝚗꧂|| 𝐾𝑎𝑒𝑏𝑒𝑑𝑜 𝑓𝑎𝑛𝑓𝑖𝑐𝑡𝑖𝑜𝑛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz