VI

380 49 34
                                    

Nacisnął klamkę wpatrując się w postać stojącą za progiem. Westchnął cicho i niechętnie skinął głową- panowała w nim ta pustka, w której wolał spędzać czas sam ze sobą. A teraz był wyciągany w głąb nieznanego lądu, którego nie miał ochoty poznawać. Nie dzisiaj, nie teraz. Teraz nie miał siły, nie miał ochoty. Nie zauważył nawet jak jego dłuższe zamyślenie zdezorientowało wyższego, który jak kretyn czekał na pozwolenie, aby wejść do domu. Otrząsnął się i przesunął w drzwiach.
- Daj mi jeszcze chwile- odparł niechętnie z nadzieją, że może tamtego zniechęci to do wyjścia, może zauważy, że blondyn nie ma na to najzwyczajniej ochoty.
Nie stało się tak.
Albedo spojrzał przez okno, jakby co najmniej miał możliwość ocenienia jaka pogoda panuje na zewnątrz, pomimo, iż panowała już całkowita ciemność , a ulice oświetlane były przez wątłe światła latarnii ulicznych. Zważywszy na to, że Kaeya miał zarzuconą jedynie dżinsową, podszytą lekkim, niezbyt grubym polarem kurtkę, stwierdził, że nie jest tragicznie zimno. Wyciągnął z szafy beżowy płaszcz zarzucając go na plecy i wychodząc do holu.
Dał ciemnowłosemu znak, że mogą wychodzić, a gdy opuścili pomieszczenie zamknął mieszkanie, chociaż robił to z nie małym żalem.

Kaeya najwidoczniej nie widział, albo udawał, że nie widzi niechęci blondyna. Wciąż wierzył, że ten ożywi się pod wpływem wyjścia do jednego z przytulniejszych lokali w mieście, chociaż zdawał sobie sprawę, że może to nie wypalić. Pamiętał jednak dalej o planie B- ile zajęło mu szukanie ustronnego miejsca na obrzeżach miasta, w które w razie potrzeby mogliby zajechać, żeby nie skończyć drętwo spotkania. Najbardziej ubolewał nad tym, że nie będzie mógł się tego wieczoru napić- mimo, że był w drugiej klasie przed przeprowadzką tutaj szedł innym programem nauczania, przez co edukacje zaczął rok później. Rocznikowo zbliżał się do dwudziestych urodzin, bo jeden rok zmuszony był powtórzyć po tym, jak bardzo odpuścił sobie uczęszczanie na nielubiane przedmioty. Jednak jak przyznał sam przed sobą w tym roku- wyszło mu to na dobre. Bo udało mu się poznać kogoś, kto budził u niego niezbadane i niepoznane odczucia.
Wsiadł razem z blondynem do samochodu odpalając silnik, po czym wyruszył w stronę wybranego klubu.
- Jak minął ci tydzień?- zaczął, aby rozładować nieprzyjemną ciszę, na co napotkał wzruszenie ramionami. Niechęć Albedo sprawiała, że chciał go przed sobą otworzyć jeszcze bardziej, ale czasem była dołująca. No bo kto po umówieniu się na wyjście milczy jak grób zabijając całą energię smętną obojętnością? Po chwili dotarł do niego jednak spokojny, równomierny i miarowy głos.
- Po wycieczce źle się czułem, a tak ogólnie to chyba normalnie.-odrzekł Albedo na którego Alberich spojrzał kątem oka- jego delikatnie falowane, gęste włosy równomiernie opadały na smukłe ramiona. Część kosmyków spleciona była warkoczami, złączonymi kitką z tyłu głowy. Zauważył, że Kreideprinz praktycznie nie zmienia swojego wizerunku- wszystkie jego ubrania są do siebie podobne, a on nie próbuje nic aby wyglądać inaczej. Chyba podlega to jego chęci niezauważalności. Przestał jednak się nad tym głowić w dalszym ciągu ilustrując jego sylwetkę. Patrzył przed siebie, przez co dobrze mógł przyjrzeć się jego profilowi- delikatne rysy twarzy, tęczówki o mocnym pigmencie kolorystycznym i lekko zadarty do góry nos- wszystko to sprawiało, że jego uroda jeszcze bardziej urzekała starszego.
- To dobrze. W sumie u mnie tak samo. Jednak, w szkole nudno było bez ciebie- odparł ponownie wbijając wzrok przed siebie, aby nie stracić kontroli nad pojazdem, czy nie pomylić drogi. Usłyszał ciche prychnięcie i dałby sobie uciąć w tym momencie rękę, że Albedo wywrócił oczyma. Uśmiechnął się do siebie- No co? Mówię jak było, jestem szczery- dodał z nadzieją, że rozpocznie to wreszcie konwersacje. Nic z tego nie wyszło. Denerwował go fakt, że nie może dotrzeć do młodszego, pozornie cichego, a jednak o zawziętym charakterze chłopaka. W szkole tego nie zauważał, jednak gdy byli sami o wiele szybciej to dostrzegał- nie zaczynał rozmowy, ani jej nie kontynuował. Nawet się nie starał, po prostu patrzył przed siebie. Kaeya zastanawiał się co może myśleć, co chodzi mu po głowie, o czym myśli.
A myślał o tym, że jest zmęczony.

꧁𝚆𝚊𝚛 𝚘𝚏 𝚝𝚑𝚎 𝚊𝚞𝚝𝚞𝚖𝚗꧂|| 𝐾𝑎𝑒𝑏𝑒𝑑𝑜 𝑓𝑎𝑛𝑓𝑖𝑐𝑡𝑖𝑜𝑛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz