Klątwa

201 8 2
                                    

Leże na drewnianej pustej podłodze, w pokoju z pustymi białymi ścianami i czuje tylko pustkę.

Na tej podłodze lub ewentualnie na łóżku spędzałem ostatnio cały czas. Od kąt tylko zaczęły się wakacje, praktycznie nie ruszam się z niej. Wychodząc tylko po jedzenie.

Taki system mi pasuje. Jednak nic nie może to trwać wieczne. A szkoda. Z taką myślą powoli wstając, rozprostowuje obolałe i praktycznie nieużywane kończyny. Trzeba coś ze sobą zrobić, bowiem zaraz skończy się wolne i będę musiał wrócić do szkoły.


Swój "glow up" planuję  zacząć od pokoju. Podobno pokój odzwierciedla dusze, czy coś takiego.

Tylko... od czego zacząć.

Wstając poczułem dziwny zapach, jakby stęchlizny, na początek trzeba będzie się nim zająć. Spoglądam na szafkę nocną, i szybko domyślam się, że to pewnie od tej czekolady, którą otwartą mam już chyba od miesiąca. Chwytając opakowanie wzdycham ponuro i wrzucam ją do kosza. Nadal pamiętam, kiedy mama kupiła mi ją na poprawę humoru. Mam nadzieję, że nie zauważy jej w worku.

Kolejną rzeczą, która rzuca mi się w oczy jest sterta talerzy –jestem ciekaw, skąd mamy nadal na czym jeść, skoro tyle jest w moim pokoju – podnoszę je z lekkim trzaskiem i układam równo na siebie, czując na palcach resztki jedzenia wzdrygam się.

Schodzę schodami i już widzę w głowie, jak te wszystkie talerze spadają. Nie mogąc jednak do tego dopuścić, zwinnie obracam palcami, utrzymując wszystko w jednym stosie.


– Kochanie, wszystko okej? – słyszę zmartwiony głos mamy, która chwilę później znajduje się obok mnie, od razu zabiera z moich rąk brudną porcelanę.

– Tak, dzięki za pomoc. – wykrztuszam z skrępowaniem, równocześnie wkładając naczynia do zmywarki.

– A dlaczego tak nagle sprzątasz? Stało się coś, czy coś chcesz?

– Nie – przeciągam ostatnią głoskę z zaskoczeniem i zmieszaniem w głosie – Po prostu chciałem posprzątać w pokoju, wraz z zbliżającym się rokiem szkolnym.

– Racja, przecież nikt nie przyszedłby do ciebie ponownie, wiedząc, że masz taki syf w pokoju.


Wzdrygam się na samo wspomnienie, że ktoś miałby tu przyjść do mnie. Od dawna nawet z nikim nie rozmawiałem, do czego już przywykłem, a co dopiero żeby ktoś przychodził do mojego domu. Woląc jednak nie napędzać awantury, mrukam tylko, żeby zawołała mnie na kolację, a sam wracam do siebie.


Idę korytarzem, gdy rzuca mi się w oczy jedno zdjęcie. Oprawione w piękną niebieską ramkę zdjęcie. Przedstawia ono mnie i mojego byłego najlepszego przyjaciela. Obaj ubrani byliśmy w odświętny strój, z okazji pierwszego dnia szkoły.

Targany silnymi emocjami, podchodzę bliżej i przyglądam się. Moje oczy szklą się w jednej chwili. Prawą ręką zasłaniam oczy żeby nie daj boże nikt nie zauważył, mimo świadomości, że jestem sam.

W głowie robi mi się dziwnie ciemno, trwa to kilka sekund, w których momentalnie wszystkie wspomnienia wracają. Chwytam ramkę i totalnie nie kontrolując tego, co robię, zrzucam ją z impetem na podłogę.


Opanowuję się dopiero, gdy moja rodzicielka przybiega, słysząc dźwięk zrzucania, a następnie roztrzaskiwania się szkła. Czuję jak do stóp wbijają mi się odłamki szkła, a matka krzyczy, że mam się odsunąć, bo będzie jeszcze gorzej.

Przyjaciel z dzieciństwa || Kuroken || HaikyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz