Dziwna nieobecność

44 3 0
                                    


Ogólnie spałem jakieś 2 godziny, wiem, zdecydowanie za mało, a co gorsza dzisiaj jest jeszcze sprawdzian z matematyki, na który umiałem tyle, co nauczyłem się na lekcji, ponieważ przez to wszystko co ostatnio się działo, w głowie mam tylko to, a nie uczenie się do lekcji. Żeby było jeszcze gorzej, wchodząc do budynku szkoły, widzę przy krzakach tego gościa, co ostatnio mnie prawie pobił.

Dlatego zauważając go, robię taktyczny obrót i nie martwię się tym, że prawdopodobnie spóźnię się na lekcję, która rozpocznie się za 3 minuty, obchodzę szkołę, żeby wejść tylnym wejściem.


Będąc przy drugich drzwiach, słyszę dzwonek, no super, tak jak myślałem spóźniłem się. Biegnę szybko pod klasę, nawet nie odkładając kurtki w szafce i modlę się, że nauczyciela jeszcze nie ma.

Głośno oddycham, przemierzając drogę do klasy. Widzę wzrok wszystkich na mnie. Ale żenujące, jednak, jeśli wystarczająco szybko dobiegnę, to nauczyciela jeszcze nie będzie i nie dostane spóźnienia. Na szczęście, wszyscy stoją jeszcze pod klasą, co znaczy, że nauczyciel jeszcze nie przyszedł. Jednak coś nie gra, czuję na sobie jakiś wzrok. Jest to strasznie nie komfortowe, ponieważ nienawidzę, gdy ktoś w ogóle zwraca na mnie uwagę. Z drugiej strony co się dziwić, niecodziennie ktoś biega po korytarzach, jakby był w jakimś maratonie.

Jednak nie mam czasu się tym zamartwiać, ponieważ już widzę nauczyciele idącego z zadowoloną miną, co by znaczyło, że prawdopodobnie obleję test.


Tak jak myślałem, test jest trudny, okropnie trudny, jednak nie to jest najgorsze, ponieważ zawsze można poprawić. Najgorsze jest to, że cały czas czuj wzrok na sobie, znowu. Tak samo jak przed klasą. Taki sam oskarżający wzrok. A nie mogę nic z tym zrobić, ponieważ gdybym tylko obrócił się, żeby sprawdzić kto to, nauczyciel oskarżyłby mnie o ściąganie. No cóż. Muszę to wytrzymać.

Inną rzeczą, a raczej osobą, zaprzątającą aktualnie umysł jest Kuro. Nie widziałem go dzisiaj, także nie odpisał mi na porannego SMS'a w którym życzyłem mu miłego dnia i pisałem o tym, że nie mogę się doczekać spotkania.



Od razu po teście, wychodzę z klasy i widzę ze ktoś mi się przygląda. UGH, po prostu podejdź. Chwile stoję już przy drzwiach, gdy widzę, że w moją stronę idzie Kobayashi, do mnie znajomy Kuro i oskarżycielskim głosem pyta:

– Wiesz, dlaczego nie było dzisiaj kapitana na treningu? – Tak jak myślałem, nie pojawił się dzisiaj w szkole.

– Może zaspał? Wczoraj pisałem z nim jakoś o 4 i jeszcze nie spał, może dlatego – odpowiadam jedynym co mi przychodzi do głowy.

– Niemożliwe, kapitan traktuje te treningi niezwykle poważnie i zawsze karci nas, gdy chociażby się spóźnimy na rozgrzewkę. Tym bardziej od kąt mamy tylko dzienne. – Teraz poważnie się zmartwiłem, wczoraj także nie brzmiał jakby coś złego mu się stało.

– A właściwie, dlaczego macie teraz tylko poranne? –Może nie jest to najważniejsze, ale muszę wiedzieć z czystej ciekawości, czy to przypadkiem nie przeze mnie.

– To nie przez ciebie, jeśli o to chodzi. To prywatna sprawa trenera po prostu.

– Aha – Szczerze trochę mi ulżyło.

– Czyli nie wiesz co z nim?

– No nie, ale jeśli się czegoś dowie to ci powiem.

– Dobra.

Przyjaciel z dzieciństwa || Kuroken || HaikyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz