Gdy byłam mała, to byłam marudnym dzieckiem. Z czasem przestałam marudzić, ale gdy wyrażałam swoje emocje dalej pojawiały się słowa "nie marudź" ale ja przecież tego nie robiła!
Po czasie stwierdziłam, że bez sensu pokazywać co czuje skoro i tak nikogo to nie interesowało, przez dłuuugi czas żyłam w otoczce buntu, liczyły się tylko fajki, alkohol, pieniądze i sex. Miałam przyjaciółke była moim zupełnym przeciwieństwem ale.. była mi bliższa niż mój własny brat czy matka.
Wszyscy bliscy memu serca ludzie odeszli, ale ja nie marudziłam, zostawiła mnie moja przyjaciółka, brat, matka jej nie żałuje, ale żałuję za dwoje JEGO. Tą jedną osobę która pozbawiła mnie mojego muru, mojej ochrony, jako jedyny pokazał mi uczucia, ale i on odszedł, najbardziej bolało to, że z własnej woli, ale nie załamałam się.. no może w pierwszych chwilach tak. Jego decyzja dała mi porządnego kopa w tyłek.
Postanowiłam, że utre nosa wszystkim, którzy się mylili, którzy uznali mnie za kogoś bez przyszłość, pokaże im, że się mylą.