10 LAT PÓŹNIEJ
JULIETTE / JULIA
Przyglądałam się jak mój mąż ubierał idealnie wyprasowany garnitur, a zaczesane do tyłu jasne włosy dodawały mu uroku. Aż miałam ochotę zatopić w nich dłonie.
– Znowu wychodzisz – stwierdziłam.
Spojrzał na mnie brązowymi oczami.
– Kochanie wiesz, że czasami muszę spotykać się z kontrahentami na kolacji.
– To twoje „czasami" jest prawie co wieczór – powiedziałam lekko podenerwowana.
– Muszę dbać o moje interesy. A teraz naprawdę szykuje nam się coś wielkiego. Chcemy nasze produkty wprowadzić na europejski rynek. Czy to nie wspaniale? Będę więcej zarabiał, a moja żona będzie mogła sobie kupić to, na co tylko ma ochotę – objął mnie czule w talii i pocałował w usta.
– Ale ja potrzebuje męża, a nie pieniędzy. – Delikatnie pogładziłam jego krocze z nieukrywaną nadzieją na coś więcej.
W odpowiedzi złapał mnie za nadgarstek.
– Obiecuję, że jak tylko wrócę to się tobą zajmę, ale teraz naprawdę muszę iść. – Pośpiesznie złożył pocałunek na moim czole i wyszedł.
Taylor często wychodził, co mnie irytowało. Nie chciał zabierać mnie ze sobą. Zresztą może nawet i lepiej, nienawidziłam takich przyjęć. Sztuczne uśmiechy tych ludzi i chwalenie się na każdym kroku wszystkim, byle tylko wyprzedzić i być najlepszym. Nie chodziło tutaj wcale o dobre intencje, wręcz przeciwnie byle tylko upokorzyć i zgorszyć kogoś w wyrafinowany sposób. Te wszystkie datki na cele charytatywne– kto da więcej, ale nie by pomóc tylko, aby nazwisko było jak najwyżej na liście.
Czy dobro jeszcze w ogóle istnieje?
Przez chwilę myślałam, że Taylor może spotykać się z inną kobietą, ale szybko odrzuciłam ten scenariusz. Pracuje z nim jego siostra, która jest moja przyjaciółką i zna firmę mojego męża od podszewki.
Demi była jego prawą ręką i wiem, że skopałaby mu dupę, gdyby zrobił mi krzywdę.
Tym razem też musiałam wiedzieć.
Zerknęłam tylko do córeczki, która smacznie spała w kołysce i poprawiłam jej ulubiony żółty kocyk w maki.
Usiadłam w ogrodzie i wybrałam numer przyjaciółki.
– Udam, że jestem zaskoczona twoim telefonem – zaśmiała się Demi, gdy tylko odebrała telefon.
– Za dobrze mnie znasz – odpowiedziałam zrezygnowana.
– Restauracja Castello, temat to wprowadzenie na zagraniczny rynek naszych produktów. Konkretniej leki wytwarzane przez nasz koncern farmaceutyczny. Zero ściemy. – Brzmiała jak automat.
– Dziękuję.
– Kurwa Juli, myślisz, że gdyby mój brat dupek coś kombinował, to ja bym nie wiedziała? Nic się przede mną nie ukryje i on wie, że go zabije jak cię skrzywdzi.
– Odpuść mu trochę, ostatnio wkurzył się na mnie, że nakręcam cię przeciwko niemu i grozisz mu kastracją – powiedziałam rozbawiona.
– Dupek! Jesteś jak siostra zawsze będę po twojej stronie. Zresztą jesteś też najlepszą rzeczą jaka mogła spotkać mojego brata. Więc ma się pilnować i uwierz ja też go pilnuję.
– Zawsze mi to powtarzasz, aż jest to podejrzane Demi – roześmiałam się.
– Ty i te twoje podejrzenia. W skrócie, mój brat nic nie kombinuje to tylko biznes i kasa, którą kocham. Wiec siedź cicho i nie wkurwiaj go jak wróci. Wiesz, że nie lubi jak go podejrzewasz. Sprawiasz wrażenie jakbyś mu nie ufała. Zadowolony braciszek to i moja wypłata też będzie zadowalająca.
– Taka moja natura.
– Włosi z natury są uparci – skwitowała. – Spadam.
– Dzięki Demi. Pa.
Naprawdę potrzebowałam się rozluźnić. Rozłożyłam się na leżaku i wsłuchiwałam w głuchą ciszę, ale nawet ona nie była w stanie uspokoić mojej duszy.
Kocham męża i wiem, że on mnie też. Ufam mu, ale moja natura jest silniejsza. Podejrzliwość to moje drugie imię i od razu wyobrażam sobie nie wiadomo co. Przy nim czuję się bezpieczna i wiem, że mogę mu ufać, ale coś w środku krzyczy i chce się wydostać.
Za dużo myślę.
Z kolei Demi ma pojęcie o tym co robi. Jest w tym dobra, dlatego pracuje z Taylorem. Walczy o swoje i wie czego chce od życia. Jest bardzo zdeterminowana i gdyby nie ona, firma mojego męża nie prosperowała by tak dobrze.
A ja?
Ja z kolei uciekam, uciekam od tego co dogania mnie coraz większymi krokami.
Czułam to.
***
Taylor wrócił bardzo późno. Był zły i nie mogłam nic z niego wyciągnąć.
Wszedł do salonu i nawet na mnie nie spojrzał.
– Taylor wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. Nie będę cię oceniać – powiedziałam po dłuższej chwili.
– Odczep się okej? To nie jest twoja sprawa – warknął na mnie, co mnie zaskoczyło, bo nigdy się tak nie zachowywał.
Ściągnął krawat i cisnął nim na podłogę. Wkurzony podszedł do barku i polał sobie ulubionej whisky.
– Taylor, proszę...
– Zamknij się! – przerwał mi. – Zamknij się rozumiesz? To twoja wina – podszedł, złapał mnie mocno za ramiona i potrzasnął.
Moja wina? O czym on mówił?
– Co ty kurwa robisz? Puszczaj, to boli. – Jego oczy były puste, jakby myślami był gdzieś bardzo daleko.
Był moim mężem od dwóch lat, znaliśmy się od sześciu i mieliśmy cudowną córeczkę. To on po czterech latach życia na ulicy, znalazł mnie, pomógł zmienić tożsamość i pozwolił żyć normalnie.
Zaopiekował się mną bezinteresownie i dał dom. Pokochałam go za to jaki dla mnie był i jak o mnie dbał. Wiedziałam, że jestem dla niego wszystkim, ale w tym momencie to był ktoś inny.
– Taylor, proszę. – Jego wzrok zaczął robić się obecny.
– Jezu, przepraszam – puścił mnie nagle. – Wybacz mi, proszę. Nie wiem co we mnie wstąpiło.
– Już dobrze, wszystko będzie dobrze – przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam.
– Nie udało się.
– Ale następnym razem uda się na pewno, nie poddawaj się.
– Nie uda się. Kurwa – odsunął się szybko, złapał za szklankę z whisky i wychylił ją do dna.
– To tylko jeden klient. Będzie następny i nie ma sensu się denerwować. – Próbowałam załagodzić sytuację.
– Co ty możesz wiedzieć? Siedzisz cały dzień z dzieckiem, nie masz o niczym pojęcia!
– Nie krzycz – syknęłam. – Chloe śpi i nie chcę żeby się obudziła. Możesz mi powiedzieć co się stało do cholery? Takie zachowanie... to nie jest do ciebie podobne. Co się dzieje?
– Nie udało się! Mam przesrane. Stracę przez tego gościa dużo, za dużo.
– Może porozmawiamy jutro? Prześpisz się z tym i razem coś wymyślimy, okej?
– Idę do Chloe – odpowiedział jakby nie słyszał co powiedziałam.
Wyszedł i zostawił mnie samą. Zawsze kiedy coś nie szło po jego myśli to uciekał do Chloe, jakby dawała mu ukojenie.
Wiem, że kocha naszą córkę nad życie i pewnie dlatego denerwuje się, gdy coś w pracy nie wychodzi. W końcu robimy to wszystko dla niej.
Czekałam do późna, aż do mnie wróci, ale to się nie stało. Nie chciałam mu przeszkadzać. Wolałam dać mu chwilę na ochłonięcie.
Zostałam sama w naszej dużej sypialni. Starałam się zasnąć, ale z drugiej strony bałam się, bo sny czasami lubią zmieniać się w koszmary, gdy tylko stracimy czujność.
CZYTASZ
Utracony Raj #1
Chick-LitWydane przez Wydawnictwo Niezwykłe Z mafii nie da się uciec. Juliette naiwnie wierzyła, że będzie to możliwe. Juliette od dziecka rozumiała prawa rządzące jej światem. Wiedziała, kim jest jej ojciec i czym się zajmuje. A co gorsza, że kiedyś ona ja...