33. Ebenezer.

64 2 0
                                    

Wigilia przyszła szybciej niż się spodziewałam. Dzień wcześniej wszyscy dowiedzieliśmy się o tym, za Jackson i Samuel są razem co mnie ogromnie ucieszyło. Wiedziałam, że powinien z nim pogadać i raduje mnie fakt, że to zrobił.
No i tego samego dnia Samuel z Dave'em dostali pierdolca na punkcie ozdabiania domu i tego całego syfu.
Nie lubiłam szału świątecznego. Świąteczne piosenki, wymuszone życzenia i w ogóle. To nie dla mnie. Poza tym nie umiałam kupować prezentów, o czym przekonał się Nate kupując ostatnio prezenty ze mną. Masakra.
Szczerze mówiąc to nawet trochę się posprzeczaliśmy i teraz się do mnie nie odzywał. Nic złego nie powiedziałam, ale sami wiecie. "Mężczyzna zmienną jest." jak to powiedział Olaf w krainie lodu, którą wczoraj oglądałam. Apropop Nathana to wspomnę jeszcze, że całymi dniami rucha się z Kate, że też mu kutas jeszcze nie odpadł. Naprawdę. To chyba nie do końca zdrowe.

Kucharki od samego rana gotowały, chłopcy z Abigail biegali po całym domu szykując siebie i prezenty, a ja leżałam na łóżku z słuchawkami w uszach i słuchałam czegoś innego niż świąteczne piosenki. A konkretnie "Queen of broken hearts". Bez konkretnego nawiązania, po prostu uwielbiałam tę piosenkę.

I'm the queen of broken hearts
Left you with a thousand scars
Used to be a shooting star
When did I become so dark?
Tell me, tell me I'm the worst
Make you cry and make you hurt
I'm the queen, bow down to me
I will leave you out to bleed — nuciłam zamykając oczy. Po tych słowach do pokoju ktoś wbił z impetem.

— Tu jesteś!— otworzyłam oczy słysząc Samuela i zmarszczyłam brwi siadając gdy za nim stała cała kompania.

— Co się stało?— zatrzymałam piosenkę wyjmując z uszu słuchawki.

— Myśleliśmy, że gdzieś wyszłaś i nie wracasz!— stwiedził Sam siadając na moim łóżku. Do pokoju weszła reszta chłopaków... nawet Nate co było dla mnie zaskoczeniem bo myślałam, że pójdzie.

— Kryje się przed świątecznym szałem. — przyznałam opierając się o poduszkę, a mniejszą wzięłam na kolana przytulając.

— Co?— zmarszczył brwi Jackson nie rozumiejąc.

— Biegacie, ozdabiacie, szykujecie to wszystko. Schowałam się przed tym. — westchnęłam i omiotłam wszystkich wzrokiem.

— Nie rozumiem. — tym razem odezwał się Dave, a ja westchnęłam chcąc wyjaśnić.

— Nie lubi świąt. — podniosłam wzrok na Nathana, który opierał się o ścianę wpatrując we mnie. Chyba jedyny zrozumiał.

— Dlaczego?— spytał Samuel marszcząc brwi. Spojrzałam na niego przeczesując palcami włosy.

— Po prostu nie lubię. Pod ładnie ozdobioną otoczką mieści się mnóstwo fałszu. Ludzie udają, że się lubią, udawają, że życzą sobie dobrze i, że są tacy idealni, a w rzeczywistości wszystko to kłamstwo. Jeden utopi drugiego w łyżeczce wody. — wyjaśniłam odłączając od telefonu słuchawki.

— Wow. — mruknął Jackson na co Samuel dał mu kuksańca w żebra.

— Przecież to nie prawda. Święta są magiczne. Wspólny czas, prezenty. — powiedział energicznie, a ja pokręciłam głową.

— Szkoda, że ludzie nie spędzają razem czasu poza świętami. — mruknęłam wyłączając yt i odpalając Instagrama.

— Ebenezer Scrooge we własnej. — parsknął Nathan odbijając się od ściany i idąc w moją stronę. Uniosłam brew spoglądając na niego.

— Jakiś masz z tym problem? — prychnęłam ostro.

— Nie, ale jakiś problem mogę wymyślić. — warknął, a ja zmrużyłam oczy.

MY BREATH [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz