4. Och, zamknij się Carter.

115 1 1
                                    

Kiedy już doszłam do siebie i wyszliśmy z tej przeklętej ciemnicy zostałam od razu pochłonięta przez natłok informacji o mieście, które fundował Samuel. Aktuallnie byliśmy na jkimś wielkim parkingu gdzie już nikogo o tej porze nie było. Czy zachowałam się cholernie nieodpowiedzialnie? Tak. Czy żałuje? Niekoniecznie.

— Chłopie zamknij się już.— jęknął Jackson uderzając go w żebra.

— Ała! Nie bij mnie!— ten mu oddał i w ten sposób zaczęła się niewielka mam nadzieję, że dla żartów bójka między tą dwójką. Uśmiechnęłam sie zatrzymując i patrząc na tę parę debili. Każdy miał jakiś swój oryginalny charakter...o ile debilizm w wykonaniu Samuela można nazwać charakterem.

— Szybko się do nich przyzwyczaiłaś.— powiedział Logan stając obok mnie i uśmiechnął się.

— Powinnam dłużej?—  spojrzałam na niego unosząc brew. Ten zaśmiał się krótko kręcąc głową.

— Nie, nie. Ale zwykle ludzie potrzebują przynajmniej trzech spotkań, żeby zrozumieć ich poczucie humoru. — powiedział obejmując mnie ramieniem.

— Chyba po tym w jaki sposób mnie przywitaliście zaskoczy mnie tylko jeśli Nathan się uśmiechnie.— uśmiechnęłam się, a Logan się zaśmiał. 

—Tak właściwie to ja tu stoje i cię doskonale słyszę.— powiedział przy moim uchu na co się wzdrygnęłam. Popatrzyłam na niego i zobaczyłam jego jak zwykle surowe spojrzenie, poważny wyraz twarzy i poczułam nieprzyjemną aurę.

— Zawsze masz kij w dupie czy tylko dzisiaj?— rzuciłam z lekkim uśmiechem, który nieco się powiększył gdy jego szczęki się zacisnęły. Oh yeah, Pen robi furorę. Mhmmm!

— Wyjątkowo odkąd się pojawiłaś.— prychnął odsuwając się razem z Loganem, który z wielkim uśmiechem oglądał naszą rozmowę.

— Interesujące. Nie martw się nie ukradę ci twojego haremu.— puściłam mu oko odwracając się dumna z własnej błyskotliwości.

— Koty nie drapać się.— powiedział Samuel idąc do nas z Jacksonem pod ręką i też się uśmiechał.

— Kto wygrał?— spytałam wkładając ręce do kieszeni kurtki.

— No oczywiście, że ja. Widzisz te mięśnie.— wyprostował się Sam pokazując na swoje ramiona.

— Wmawiaj sobie.— parsknął Jackson dźgając go w żebro przez co się zgiął na co zareagowaliśmy śmiechem.

Poparzyłam na zegareek i momentalnie zbladłam. 23 nieodebrane połączenia od ojca i co gorsza dochodziła 1. Ależ mam przesrane.

— Muszę wracać.— powiedziałam patrząc na chłopaków.

— Ou...odprowadzić cię?— zaproponował Sam podchodząc bliżej.

— Chciałabym odmówić, ale nie dojdę sama.— przyznałam drapiąc się po policzku.

— Rozumiem, że mamy pomóc ci dojść?— odezwał sie Dave z złośliwym uśmiechem. Popatrzyłam na niego pokrywając się czerwienią na policzkach i nosie.

-— Zboczeniec.— wystawiłam środkowy palec do niego gdy zaczął się śmiać.

— Uroczo się zawstydzasz. — dodał chcąc mnie chyba bardziej skrępować, ale jedynie przewróciłam oczami z lekkim uśmiechem. 

— Dobra chodźmy.— westchnęłam ruszając w losowym kierunku, ale zatrzymało mnie odchrząknięcie.

— Świetnie, ale idziesz w złą stronę.— tym razem przemówił Nathan, a ja nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że się uśmiecha.— Kupić ci mapę?— zapytał gdy go mijałam.

— Och zamknij się Carter.— warknęłam idąc juz w dobrą stronę przy akompaniamencie głośnego rechotu czarnowłosego chuja. Tak, zauważyłam, że jest chujem i chyba nie tylko ja, a wy też. Nic mu nie zrobiłam, a on był wredny. Totalnie go nie rozumiałam.

— Nie przejmuj się.— drgnęłam słysząc Alexandra, któy ogólnie niewiele mówił z tego co zauważyłam. Spojrzałam na niego i machnęłam ręką.

— Nim? Nie bądź głupi. Nie reaguje na takie zaczepki.— uśmiechnęłam się dla potwierdzenia, ale szybko przestałam widząc, że on się nie uśmiecha. Popatrzyłam znów przed siebie bawiąc się wisiorkiem mojego naszyjnika.— Zawsze taki jest?

— Przecież się nie przejmujesz.— przypomniał Alexander, ale widząc moją minę westchnął.— Przepraszam. Niemalże zawsze. Nie jest szczególnie towarzyski no i ma raczej ostry styl. Z czasem pewnie poznasz jego bardziej pozytywne strony.— wyjaśnił na co pokiwałam głową. Puściłam wisiorek i wsłuchując się w rozmowy innych szliśmy do mnie pod dom.

***

Spodziewałam się rozmowy z ojcem, ale nie tego, że jak pies będzie warował pod drzwiami i czekał. Gdy tylko mnie zobaczył wstał z schodków i ruszył w moją stronę.

— Tato, wyjaśnie...— zaczęłam stajac na początku ścieżki, a on zatrzymał się przede mną. Ze mnie przeniósł wzrok na chłopaków, którzy wyprostowali się pod ostrym spojrzeniem ojca.

— Wyjaśnisz. I to zaraz. Jest za dwadzieścia pierwsza, a ty szlajasz się niewiadomo gdzie z kim popadnie, nie ma z tobą kontaktu i nawet wiadomości nie zostawiaś!— uniósł się wkurwiony, a to jedyne dobre określenie jego stanu. — Czy ty zdajesz sobie sprawę jak się martwiłem?

— Przepraszam. To się nie powtórzy.— spuściłam głowę.

— Przepraszam, ale to nasza wina.— wtrącił Samuel chcąc choć trochę go obłaskawić.— Oprowadzaliśmy ich i zeszło nam się...

Mój tato przeniósł wzrok na niego, a ten zbladł. Podszedł do nich biorąc głeboki oddech chyba, zeby ich nie zabić.

— Nie chce żadnego z was widzieć koło mojej córki. Zrozumiano?— pokiwali głowami jak jeden mąż.

— Tato nie przesadzaj. Nic mi nie jest.— westchnęłam robiąc krok w ich stronę.

— Nie przesadzam. Dobranoc.— zwrócił się do nich i zawrócił łapiąc mnie pod rękę delikatnie, ale to wystarczyło bo posłusznie poszłam za nim. — Cieszę się, że nic ci nie jest.

Słyszałam co mówił, ale nie skupiłam się na tym. Odwróciłam głowę machajac chłopakom i patrząc przepraszająco jak odchodzą. Samuel pokazał mi palcami, że zadzwoni na co skinęłam głową. W domu dostałam pół godzinny wykład o odpowiedzialności no i musiałam sie tłumaczyć kim są chłopcy i tak dalej. Standard






No i tyle by było z zwiedzania! Dziś was spytam: co myślicie o chłopcach? Jak dla mnie mają w sobie coś uroczego, a przynajmniej niektórzy XD
A może macie ulubieńca już teraz?

Zostaw coś po sobie!

Torleq❤️

MY BREATH [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz