Rozdział II

10 2 0
                                    

   Minęło już parę dni, od kiedy oficer odwiedził mieszkanie Katashiego. Chłopak od tego czasu nie czuł się najlepiej. Wrócił do samookaleczania, przez co znów całe jego przedramiona były owinięte bandażem. Stracił jakiekolwiek chęci do życia, nie potrafił sobie poradzić z kolejną stratą. Leżał na kanapie, wpatrując się pusto w sufit, nie mając nic lepszego do roboty. Bandaże zdążyły już przesiąknąć krwią, jednak nie zwracał na to szczególnej uwagi. Czuł pustkę w sercu, której nic nie potrafiło zapełnić. Od dawna nie jadł też nic porządnego, przez swoją żałobę rzadko spełniał swoje jakiekolwiek potrzeby. Wszędzie walały się brudne ubrania, książki, a zlew był zapełniony po brzegi naczyniami.

   Nagle po raz kolejny usłyszał dzwonek do drzwi. Ledwo podniósł się z kanapy i podszedł do nich. Otworzył drzwi i spojrzał na osobę, która stała przed nim. Był to jego brat, Ukai. Wysoki, ciemnowłosy mężczyzna widząc stan swojego brata, przeraził się. Ostatnio widział go tak nie zadbanego po śmierci ich matki, co miało miejsce jakieś pięć lat temu. Od razu przytulił Katashiego do siebie, chcąc go jakoś pocieszyć. Nie mógł wręcz znieść widoku jego cierpiącego brata.

- Mój Boże, co ci się stało..? Martwię się o ciebie - powiedział ze smutkiem Ukai, spoglądając na młodszego brata. Zauważył przy tym zakrwawione bandaże na jego przedramionach. Cicho westchnął tylko i przytulił go jeszcze mocniej. Skoro chłopak znowu zrobił sobie krzywdę to musiało stać się coś poważnego.

- H-heroku... O-on nie żyje - wydukał jasnowłosy, przytulając mocno starszego. Przez chwilę Ukai nie uwierzył mu. Przecież miał im pomóc przygotować wesele, wszystko miało być w porządku. Bez słowa przytulił brata jeszcze mocniej. Był wściekły, że jego brat znów cierpi przez utratę bliskiej osoby, przez co zaczął winić oddział, w którym walczył Heroku za to, że Katashi znów utracił kogoś, na kim najbardziej mu zależało. Młodszy po raz kolejny się rozpłakał. Ukai tylko ponownie cicho westchnął, głaszcząc go po głowie. Nienawidził patrzeć na łzy brata, czuł się wtedy winny, że nie mógł im jakoś zapobiec.

- Wszystko jakoś się ułoży, obiecuje... Tylko proszę nie rób sobie krzywdy. Nie wiem jak bardzo cierpisz, ale chce ci pomóc - próbował jakoś poprawić mu humor, na co Katashi tylko kiwnął głową, ocierając łzy. Starszy wszedł z nim powoli do mieszkania i posadził go na kanapie.

- Odpocznij chwilę, zrobię ci coś do jedzenia

- Nie jestem głodny...

- Katashi... Nie okłamiesz mnie, widzę jak wyglądasz. Jeśli nie będziesz jadł to znowu wylądujesz w szpitalu jak kiedyś - młodszy nie odezwał się i tylko lekko spuścił głowę. - Zaraz wrócę - Ukai poszedł do kuchni i otworzył lodówkę. Nie było w niej dużo, jednak starczyło jedzenia na jakiś ciepły posiłek. Zobaczył jednak, że większość naczyń jest brudna, więc postanowił umyć je w pierwszej kolejności i dopiero później wziąć się za przygotowywanie jedzenia. Gdy już ugotował dla niego posiłek, wrócił do salonu. Położył talerz przed nim i usiadł obok. Katashi wziął talerz i zaczął jeść powoli i trochę niechętnie, a Ukai siedział obok i obserwował go. Nie chciał go co prawda zmuszać do jedzenia, jednak musiał przypilnować go trochę, by na pewno coś zjadł. Gdy Katashi zaczął jeść już z trochę większą chęcią, Ukai wziął się za sprzątanie mieszkania. Wrzucił brudne ubrania do pralki, posprzątał książki leżące praktycznie w każdym zakamarku mieszkania i pościelił łóżko w sypialni. Gdy wrócił do salonu, jego brat zdążył już zjeść wszystko.

- Zuch chłopak - pogłaskał go po głowie i odniósł talerz do kuchni by go umyć. Wziął małą apteczkę z szafki i przyszedł po raz już kolejny do salonu.

- A teraz zajmiemy się twoimi rękami. Trzeba ci to porządnie opatrzyć - Katashi zdjął brudne bandaże. Miał dwa razy więcej ran niż Ukai zapamiętał, co trochę zmartwiło starszego mężczyznę. Odkaził starannie rany po czym nałożył na nie opatrunek, owijając go później bandażem.

- I po krzyku. Później wymienimy je znowu i wszystko będzie dobrze - z uśmiechem na ustach poczochrał brata po jego jasnych włosach. Katashi uśmiechnął się słabo, trochę sztucznie, a trochę naturalnie. Przytulił brata i zamknął oczy.

- Jesteś najlepszym bratem, Ukai... - wyszeptał młodszy, powoli zasypiając w ramionach Ukaia, gdyż z wyjątkiem zaniedbywania prawidłowego odżywiania się, zaniedbywał także sen. Ciemnowłosy tylko pogłaskał go po głowie.

- Ty też Katashi...

- I Need To Move On -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz