Spacerując ulicami Londynu z rodzicami nie myślałam o wojnie. Postanowiliśmy odwiedzić państwa Pevensie. Jedyne co mi było wiadomo wtedy to to, że ich ojciec oraz mąż wyjechał na wojnę więc mógł nie wrócić z niej cało. Pomagaliśmy im jak tylko mogliśmy. Będąc już u progu domu zapukałam do drzwi. W wejściu stanęła pani Pevensie, z którą się przywitaliśmy, a ta zaprosiła nas do środka. Po wejściu zdjęliśmy buty oraz odwiesiliśmy płaszcze i ruszyliśmy ku salonowi. Tam zauważyłam moich przyjaciół. Odchrząknęłam stojąc w drzwiach na co najmłodsza z rodzeństwa odwróciła się i natychmiast do mnie podbiegła. Łucja była dla mnie jak młodsza siostra. Co prawda była tylko rok młodsza ale mimo wszystko. Następnie przywitał się ze mną Piotr. Traktował mnie jak swoją małą siostrzyczkę, której nie może stać się krzywda. Następna w kolejce była Zuza, która przytuliła mnie tak jak poprzednia dwójka i powiedziała, że cieszy się, że mnie widzi. Z Edmundem wymieniłam jedynie spojrzenia i powiedzieliśmy sobie "Hej". Zwykle moja relacja z nim opierała się na tym, że się nie odzywaliśmy się do siebie, a jak już to Pevensie tylko się śmiał. Nigdy nie potrafił zachować się poważnie w stosunku do mnie czy Łucji.
Usiedliśmy wszyscy na kanapie pijąc wcześniej przygotowaną przez panią Pevensie. Następnie razem z rodzeństwem poszliśmy na ogródek. Ja czytałam książkę, Łucja huśtała się na huśtawce, Zuza uczyła się do szkoły, a Piotr i Edmund grali w coś czego nazwy nigdy nie umiałam zapamiętać. Będąc zatracona w lekturze zwykle zapominałam o wszystkim co mnie otacza. Byłam w swoim własnym wykreowanym świecie. Kochałam to uczucie. Nagle poczułam tylko jak ktoś wyrywa mi książkę, tym samym przywołując mnie do ponurej rzeczywistości.
- Edmund oddaj mi ją. - poprosiłam chłopaka z marnym skutkiem.
- Ty to tylko w tych książkach. - zaśmiał się - Zobaczmy o czym to nasza Emma czyta książki. Pewnie o księżniczkach, których historia kończy się szczęśliwie. - powiedział wrednie.
- Oddaj ją. - powiedziałam wstając z miejsca na co ten tylko się odsunął i uniósł dłoń, w której trzymał książkę do góry. Dobrze wiedział, że nie sięgnę przez naszą różnicę wzrostu.
- Edek nie wygłupiaj się. - zaczął Piotr - Oddaj jej po prostu książkę i po sprawie.
- Emma musimy wracać!!! - krzyknęła z salonu moja mama na co wkurzona odeszłam w głąb domu wcześniej żegnając się z rodzeństwem.
No tak. Nigdzie nie można było długo siedzieć w czasie wojny. Jak ja nienawidziłam godziny policyjnej. Jedyne o czym wtedy tylko marzyłam to wrócić do domu i ukryć się w swoim pokoju pod ciepłą pościelą.
Gdy dotarliśmy do domu pomogłam mamie z kolacją aby następnie po zjedzeniu posiłku pójść się umyć i zasnąć. Obudziłam się w nocy słysząc krzyki mamy i taty oraz bomby na dworze.
- Córeczko musimy uciekać! - krzyknął mój tata do mnie na co ja byłam bardzo zmieszana. Dlaczego mieli byśmy uciekać?
- Czemu?
- Naloty. Szybko musimy uciec do schronu.
Zabrałam wszystkie rzeczy jakie tylko były mi najbardziej przydatne i razem z rodzicami zaczęliśmy uciekać. Gdy byliśmy przy schronie jako pierwsza weszłam ja aby następnie mogli wejść moi rodzice. Jedyne co pamiętam z tego to moich rodziców postrzelonych i wykrwawiających się na środku ogrodu. Usłyszałam ostatnie słowa mojej mamy.
- Ucieknij do pani Pevensie. - powiedziała na ostatnim tchnieniu aby potem tylko zamknąć oczy. Poczułam tylko straszny ból przeszywający moje serce. Moi rodzice nie żyli, a ja nie miałam im jak pomóc wcześniej. Zamknęłam schron aby przeczekać tam noc i następnego dnia udać się do moich przyjaciół.
Na zajutrz ruszyłam do rodziny Pevensie. Zapukałam, a drzwi otworzyła mi Zuza. Widząc ją natychmiast ją przytuliłam i zaczęłam płakać. Wszyscy zjawili się w przedpokoju włącznie z Edmundem. Na jego twarzy widziałam coś w rodzaju współczucia co było dla mnie czymś nowym.
- Co się stało kochanie? - zapytała pani Pevensie.
- Rodzice. Oni... - nie dałam rady wykrzesać z siebie ani słowa więcej. Dzięki bogu nie musiałam nic więcej mówić bo kobieta tylko podeszła i mocno mnie przytuliła. Po pewnym czasie dołączyła do nas Łucja, która tak samo jak ja nie ukrywała łez. Odsuwając się rodzicielka rodzeństwa rzekła:
- Jutro pojedziecie do profesora Kirke. - powiedziała po czym skierowała swój wzrok także na mnie - Łącznie z tobą Emma.
Spojrzałam na kobietę zdziwiona. Rozumiem, że chciała nas ochronić przed wojną ale czy nie było innego sposobu? Pomyślałam, że o tyle dobrze, że pojadę tam z rodzeństwem, a nie obcymi mi ludźmi.
Następnego dnia stojąc na peronie wiedziałam, że to moje ostatnie chwile puki co tutaj. Czułam smutek, który przybrał na sile gdy tylko pomyślałam o rodzicach. Nie chciałam opuszczać Londynu ale tak było dla mnie i innych bezpieczniej. Całe rodzeństwo po pożegnaniu się z matką spojrzało na mnie i poszli w kierunku pociągu. Ja podeszłam do kobiety i przytuliłam ją.
- Bądź dzielna. Pamiętaj, że nic wam tam nie będzie. - powiedziała, a ja tylko kiwnęłam głową w geście zrozumienia. - No leć już. Czekają na ciebie.
Po tych słowach ruszyłam do rodzeństwa. Przed wejściem do pociągu stała pani sprawdzająca bilety. Poprosiła Piotrka o nie, a on nie zareagował w żaden sposób.
- Dawaj. - wyrwałam mu bilety z rąk.
- Proszę. - powiedziała kobieta wskazując nam abyśmy poszli do pociągu.
Wsiadając obejrzałam się jeszcze za siebie aby potem móc już tylko patrzeć na świat przez okno w pociągu. Gdy pociąg ruszył my pomachaliśmy ostatni raz pani Pevensie po czym udaliśmy się na poszukiwania wolnego przedziału. Po znalezieniu go Piotrek ułożył nasze bagaże na górze, a my usiedliśmy na siedzenia. Podróż przebywała mi tak długo, że nie wiem kiedy zasnęłam.
Hej. Możecie mnie pamiętać z innych moich opowiadań o Edmundzie albo jeśli jesteście tu nowi to miło jeśli zostaniecie na dłużej. Rozdziały zaczną się od domu profesora więc dlatego cały wyjazd i nalot jest w prologu. Mam nadzieję, że ta książka przypadnie wam do gustu gdyż będę się starać aby była ona dłuższa od innych. Widzimy się w następnym rozdziale. Do zobaczenia :)
CZYTASZ
Promise me / E.P
FanfictionHistoria ta zaczyna się gdy nad Londynem trwa wojna. Pewna 12 - letnia dziewczynka nie mająca rodziców wychowuje się u - rodziny Pevensie - dobrych przyjaciół jej zmarłej rodziny. Ma ona dobry kontakt z każdym z rodzeństwa lecz nie każdy jest taki s...