Po tym jak zjedliśmy postanowiliśmy skorzystać z ładnej pogody. Świeciło słońce i wiał przyjemny wiatr. Wraz z Łucją usiadłam przy drzewie i zaczęłam pleść wianki z kwiatów znajdujących się na około. Najmłodsza natomiast zajęła się książką. Co jakiś czas wymieniałyśmy pojedyncze zdania gdy nasze czynności przerwał dźwięk tłuczonego szkła. Podeszłam do reszty rodzeństwa, a w ślad za mną dziewczynka.
- Ty to masz talent. - rzekł Piotr pełen wściekłości na młodszego brata.
- Odwal się. - odpowiedział równie wrednie Edmund.
W oddali domu usłyszeliśmy krzyki gospodyni więc całą piątką rzuciliśmy się do ucieczki. Każde drzwi, za którymi moglibyśmy się ukryć były zamknięte po za jednymi. Pokój z szafą był jako jedyny otwarty więc nie mając za dużo czasu oraz słysząc dźwięk obcasów oraz donośny głos coraz bliżej nas namówiliśmy z Łucją i Edmundem starsze rodzeństwo. Przechodząc przez mebel potykaliśmy się o wszystko co znajdowało się pod nami. Gdy znaleźliśmy się w Narnii Piotrek i Zuza nie mogli wyjść z podziwu.
- Ale wiecie, że nie mogliśmy wam na słowo uwierzyć. - powiedział Piotrek po czym rozpoczęła się bitwa na śnieżki, w której wszyscy braliśmy udział. No może wszyscy z wyjątkiem wiecznie nadętego bruneta.
- Ała. Przestań. - odparł brunet obrywając ode mnie śnieżką.
- Okłamałeś nas. - powiedział Piotrek z widocznym cieniem złości na twarzy.
- Wy też im nie wierzyliście. - powiedział Edmund na swoje usprawiedliwienie.
- Przeproś je.
- No dobra. Sory. - powiedział ledwo słyszalnie chłopak ale ja wiedziałam, że nie było to szczere.
- Dobra. To gdzie idziemy? - zapytał blondyn.
- Chodźmy do Pana Tumnusa. - rzuciła szczęśliwa Łucja chcąca się jak najszybciej spotkać z przyjacielem.
- Jasne. To przydały by się jakieś płaszcze co nie? - powiedział Piotr wyjmując z szafy stare futra. - Jak by nie patrzeć nie wyjęliśmy ich nawet z szafy.
- Ale to babskie futro! - wydarł się oburzony Edmund, na co brat odpowiedział mu tylko uśmiechem. Ja patrząc na tą całą szopkę starałam się tylko nie wybuchnąć śmiechem.
Dochodząc do domu fauna nie mogłam uwierzyć w ty co widzę. Drzwi wywarzono. Spojrzałam na Łucję i ta jak by rozumiejąc mnie rzuciła się biegiem w tamtą stronę, a ja od razu za nią. W środku wszystko było porozwalane. Dokładnie tak jak by ktoś tu czegoś albo kogoś szukał. Piotrek podszedł do jednej ze ścian zrywając z niej kartkę.
- Fauna Tumnusa uznaje się winnym zdrady stanu i obrazu majestatu jej wysokości królowej Narnii za udzielanie schronienia wrogom korony i zadawanie się z ludźmi. Podpisano kapitan Tajnej Policji Mogrim. Niech żyje królowa! - przeczytał Piotr, a następnie spojrzał po nas wszystkich.
- To wszystko przeze mnie. - rzuciłam, a najmłodsza dodała od razu.
- I mnie też.
- Musiała się jakoś dowiedzieć, że tu jesteśmy. Policji nawet nie ma co wzywać bo jak widać już tu była. - powiedziałam wskazując na kartkę, którą teraz trzymała Zuza.
- Nie ma się czego martwić. Na pewno jakoś można mu pomóc. - powiedział Piotr.
- Niby po co? Przecież to przestępca. - powiedział Edmund, a ja tylko spojrzałam na niego i założę się, że gdybym mogła nim zabijać już dawno by leżał martwy.
Wyszliśmy z domu zauważając ptaka siedzącego na gałęzi jednego z drzew.
- Czy ten ptak czegoś od nas chce? - zapytała Zuza.
Po chwili ptak odleciał a z za małej skały wyłonił się bóbr. Piotrek chcąc zwabić zwierze bliżej nas wyciągnął dłoń przed siebie.
- Co jest? Mam ci paznokcie poobgryzać? - wszyscy z wyjątkiem mnie i Łucji stanęli jak słupy.
- Łucja Pevensie i Emma Williams? - podszedł bóbr trzymając dobrze już znaną mi ściereczkę w jednej ze swoich łapek.
- Dał mi ją za nim go zwinęli. - dodał po chwili aby następnie oświadczyć abyśmy poszli za nim.
Nie obyło się oczywiście bez mądrych jak ,że wypowiedzi Zuzi, ale po kilku dobrze dobranych argumentach i ona postanowiła pójść za bobrem.
Gdy doszliśmy do domku pana bobra na wejściu powitała nas jego żona. Weszliśmy do środka i wszyscy usiedliśmy przy stole. Pani bobrowa zaparzyła herbatę.
- Ponoć Aslan ma powrócić. Zbiera armię do wojny. - zaczął pan bóbr.
- Kto to ten Aslan? - zapytałam razem z Edmundem co dla mnie było dziwne.
- Serio nie wiecie? - zapytał bóbr patrząc na nas wszystkich. - Skoro tak to pewnie nie słyszeliście tak, że o przepowiedni.
- Nie. - powiedział Piotr.
- Dobra. Aslan wraca. Tumnus siedzi. Policja szaleje! A to wszystko z waszego powodu!
- To nasza wina? - zapytała Zuza.
- Ależ skąd. - odpowiedziała jej pani bobrowa. - To zasługa.
- Uwaga pozwólcie, że zacytuję: Gdy w Ker Parvelu zasiądą na tronie, dzieci człowiecze, a każde w koronie, zło tego świata zostanie zgładzonie.
- Najlepsze rymy to to nie są. - zwróciła uwagę Zuza.
- Nie no ja zwariuję. Nie o rymy tu chodzi! - zezłościł się pan bóbr.
- Pra stare proroctwo mówi, że dwóch synów Adama i trzy córki Ewy pokonają czarownicę i przywrócą pokój w Narnii. - dodała pani bobrowa.
- Waszej mamie przecież o to chodziło abyśmy uniknęli wojny. - powiedziałam do Zuzy i Piotra.
- No to my się już chyba będziemy zbierać. - powiedziała Zuza.
Wstając spojrzałam na miejsce gdzie cały czas znajdował się Edmund lecz teraz go tam nie było.
- Ej.... Gdzie Edmund? - zapytałam rodzeństwa.
- Urwę mu łeb. - powiedział wściekły Piotrek.
- Możesz już nie mieć okazji. - odparł bóbr, a po chwili dodał. - On się już kiedyś tu zapuścił.
CZYTASZ
Promise me / E.P
FanfictionHistoria ta zaczyna się gdy nad Londynem trwa wojna. Pewna 12 - letnia dziewczynka nie mająca rodziców wychowuje się u - rodziny Pevensie - dobrych przyjaciół jej zmarłej rodziny. Ma ona dobry kontakt z każdym z rodzeństwa lecz nie każdy jest taki s...