Dlaczego nikt nam nie wierzy?

65 2 0
                                    

Wchodząc do szafy znajdującej się w pokoju poczułam dziwną energię, która mnie ciągnęła w głąb mebla. Coraz bardziej można było odczuć zimne powietrze. W końcu wylądowałyśmy twarzą w śniegu. Wstałyśmy na równe nogi i rozejrzałyśmy się po miejscu, w którym się znajdujemy. 

- Emma jak myślisz gdzie jesteśmy? - zapytała Lusia rozglądając się.

- Nie wiem. - odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą bo przecież nigdy mnie tu nie było.

Postanowiłyśmy, że skoro już tutaj jesteśmy to udamy się na mały spacer. Będąc przy latarni dostrzegłyśmy jakąś postać więc szybko się schowałyśmy. 

- Ktoś wy? - zapytał raczej męski głos.

Wyszłyśmy z naszej "kryjówki" i mnie podobnie jak Łucję wmurowało. Postać, a raczej połączenie zwierzęcia i człowieka, upuściła paczki, które trzymała. Wraz z dziewczynką postanowiłyśmy pomóc. Byłam pewna, że gdzieś już widziałam podobną postać, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. Po chwili wpatrywania się w pół zwierzę pół człowieka zorientowałam się kto to. Postać stojąca przed nami to faun, czyli pół kozioł pół człowiek. Zwierzę przedstawiło nam się jako Tumnus. Oczywiście my też powiedziałyśmy jak się nazywamy. Faun zaprosił nas do siebie na herbatę. Ja co prawda nie byłam do końca przekonana ale najmłodsza Pevensie mnie przekonała. Po drodze dowiedziałyśmy się, że miejsce do którego trafiłyśmy to Narnia. 

Gdy dotarliśmy do domu naszego towarzysza mogłam na pewno stwierdzić, że był on bardzo przytulny. Faun zaparzył nam herbaty i zagrał kilka narnijskich piosenek. Niestety tak szybko jak się tam znalazłyśmy tak szybko musiałyśmy się zbierać. Pan Tumnus mówił coś o złej królowie. Postanowiliśmy nie ryzykować i praktycznie biegiem udaliśmy się w kierunku latarni. Tam pożegnałyśmy się z Faunem i udałyśmy się z powrotem do szafy. 

- Hej, już jesteśmy! Nic nam nie jest! - krzyknęła Łucja

- Siedź cicho. - powiedział Edmund wynurzając się zza zasłony.

- Nie obchodzi was gdzie byłyśmy? - zapytałam zauważając Piotra w przejściu.

- To co wygrałam? - zapytała się Zuza dołączając do nas.

- Dziewczynom się chyba odechciało. - powiedział Piotr.

- Ale nie było nas kilka godzin. - powiedziałam razem z Łucją. 

Łucja zaprowadziła całe rodzeństwo do pokoju z szafą aby wszystko im powiedzieć. Jak na złość gdy wszyscy oglądali mebel z każdej strony nie było śladu po przejściu.

- A może wy się naftaniny nawdychałyście? - zapytała Zuzia.

- Przyrzekam, że naprawdę tam byłyśmy. - zaczęłam lecz najmłodsza weszła mi w słowo.

- I poznałyśmy fauna Tumnusa. - dopowiedziała Lusia.

- Ja wam wierzę. - powiedział Edmund ale ja już wiedziałam co się święci.- Tak. A w szufladzie widziałem sto pięćdziesiąt krasnoludków. - dokończył. 

- Lubisz się nad nimi znęcać co nie? - zagaił Piotrek. - Nie możesz sobie nigdy odpuścić.

- Spadaj! - krzyknął brązowo włosy. - Co ty myślisz, że tata jesteś?

Widząc najmłodszą ze łzami w oczach natychmiast ją przytuliłam, a sama powstrzymywałam swoje łzy. 

Gdy nadszedł wieczór poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka, w którym już od jakiegoś czasu spała Łucja. Nie chcąc jej budzić chwyciłam za książkę. Czując ciężkie powieki odłożyłam lekturę na stolik nocny i zasnęłam. W środku nocy usłyszałam jak ktoś chodzi po pokoju, a następnie z niego wychodzi. Poszłam w ślady osoby i z zapaloną świeczką szłam za dźwiękiem kapci uderzających o podłogę. Dźwięk ucichł gdy tylko znalazłam się przy pokoju z szafą. Uchyliłam delikatnie drzwi i sama nie wierzyłam swoim oczom. Edmund wszedł do szafy. Ja wolałam się w to nie pakować więc wróciłam do pokoju, zgasiłam świeczkę i ponownie odpłynęłam do krainy Morfeusza. Nie wiem ile dokładnie czasu mogło minąć ale obstawiam, że dosyć mało, gdy Łucja wbiegła do pokoju budząc wszystkich swoim podekscytowanym głosem, a za nią szedł Edmund. 

- Miałam rację. Przed chwilą znowu byłam w Narnii i u pana Tumnusa. - zaczęła dziewczynka. - Zresztą Edmund też tam był.

- I widziałeś Fauna? - zapytał blondyn.

- Wiecie... Bo my w zasadzie to nie do końca byliśmy cały czas razem. - powiedziała Łucja po czym po chwili dodała. - Tak właściwie to co ty tam robiłeś?

- No wiecie bawiłem się z nią. Podpuściłem też trochę. Ale małe dzieci już takie są. - zobaczyłam w oczach najmłodszej łzy po czym wybiegła z pokoju, a za nią pobiegli Zuzia z Piotrkiem.

- Zadowolony z siebie jesteś? - zapytałam ale nie doczekałam się odpowiedzi więc położyłam się ale już nie zasnęłam bo świtało.  

Macie drugi rozdział jeszcze dzisiaj a co. Mam pytanie do was. Chcielibyście mały maraton w sylwestra? Taki mały prezent ode mnie na nowy rok. 





Promise me / E.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz