Wszyscy po kolei zajmowali swoje pozycje chcąc być gotowi na atak, który może nastąpić już za chwilę. Stałam trzęsąc się w środku koło Zuzi, gdy podeszli do nas chłopcy. Chyba każdy z nas bił się teraz ze swoimi myślami i odtwarzał każde możliwe zakończenie tego gówna. Cały czas czułam na sobie czyjś wzrok.
- Uważaj Edek, żeby ci oczy z orbit nie wyleciały. - powiedziałam, śmiejąc się do chłopaka, a ten widocznie zawstydzony tym, że zauważyłam jego wzrok odwrócił swoją twarz w innym kierunku.
Z każdą kolejną sekundą było co raz bliżej wojny. Gdy na horyzoncie pojawiła się Biała Czarownica od razu poczułam charakterystyczny chłód. Po chwili rozpoczęła się prawdziwa wojna. Zabijałam każdego przeciwnika, którego spotkałam na swojej drodze. A przynajmniej starałam się. Co jakiś czas rozglądałam się czy nikomu z rodzeństwa nic się nie stało. Zauważyłam, że Zuzka średnio sobie radzi z pięcioma stworami, więc pobiegłam jej pomóc.
Bitwa toczyła się zacięcie, lecz nigdzie nie zauważyłam Czarownicy. Odwróciłam się na chwilę i zobaczyłam ją i Edmunda walczących razem. Chciałam pomóc chłopakowi gdy jej różdżka przebiła bok Edka. Od razu pobiegłam do niego wołając przy tym resztę rodzeństwa. Mimo tego, że wcześniej się nienawidziliśmy teraz martwiłam się bardzo o przyjaciela. Uklękłam przy nim i wzięłam jego głowę na swoje kolana. Dosłownie moment po mnie przybiegło też rodzeństwo. Łucja podała bratu eliksir, a ja dalej trzymając jego głowę prosiłam w duchu żeby nic mu nie było. Nagle pierścionek, który dostałam od Mikołaja zaczął świecić, przez co wszyscy skupiliśmy na nim swoją uwagę. Chwilę po tym Edmund się ocknął, a ja bez namysłu przytuliłam chłopaka. To samo uczyniło rodzeństwo.
- Musisz nas tak zawsze straszyć? - zapytał Piotrek śmiejąc się przez łzy.
Gdy wracaliśmy do osady mijaliśmy ciała przeciwników jak i naszych żołnierzy. Mimowolnie łzy napłynęły mi do oczu ale nie pozwoliłam żadnej z nich na wypłynięcie.
<skip time>
Następnego dnia wszyscy świętowali wygraną. Ja natomiast rozmyślałam o co chodziło z moim pierścionkiem. Pamiętałam, że Mikołaj powiedział mi, że moje uczucia zostaną wystawione na próbę. Nie rozumiałam jednak jakie uczucia. I czemu zabłysnął on dopiero gdy komuś z kim się dopiero pogodziłam stała się krzywda. Stwierdziłam, że więcej dowiem się kiedy indziej.
Wchodząc do sali gdzie wszyscy się bawili uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Odszukałam wzrokiem moich przyjaciół i ruszyłam w ich stronę. Rozmawiali oni z Panem Tumnusem. Przywitałam się z każdym i włączyłam się do rozmowy. Była ona w zasadzie o wszystkim i o niczym ale pasowało mi to.
Gdy księżyc świecił jasno na niebie postanowiłam wrócić do swojej komnaty aby położyć się już spać. Nie należałam do osób, które długo wytrzymują w nocy bez spania. Wykonałam swoją wieczorną rutynę i ruszyłam do swojego łóżka, z wielką niewiadomą co przyniosą dla mnie kolejne dni.
Nazajutrz obudziłam się dość wcześnie jak na mnie. Dochodziła 7, a ja nie mogłam już zasnąć. Przeciągnęłam się więc i poszłam do łazienki wykonać moją codzienną rutynę. Nie chciałam budzić reszty rodzeństwa po wczorajszym wydarzeniu więc postanowiłam, że udam się do biblioteki w poszukiwaniu czegoś na temat starej narnijskiej biżuterii. Miałam nadzieję na znalezienie tam czegoś o moim pierścionku.
W pałacowej bibliotece spędziłam dobre dwie godziny, a tego na co odpowiedzi pragnęłam nie znalazłam. Stwierdziłam, że warto będzie pójść na śniadanie. Zabrałam więc jedną z książek, które aktualnie moim zdaniem mogły mi pomóc i skierowałam się do wielkiej sali. W pomieszczeniu jak zwykle panowała wesoła atmosfera. Wszyscy zebrani siedzieli przy stołach i żywiołowo rozmawiali. Ja postarałam się znaleźć rodzeństwo Pevensie co nie było trudne bo nie było jeszcze tyle osób. Gdy zauważyłam Łucję podeszłam do niej i przywitałam się. Nałożyłam sobie trochę jajecznicy i tosta. W trakcie śniadania nie zauważyłam nikogo więcej z moich przyjaciół ale nie przeszkodziło mi to w rozmowach z Lusią. Po skończonym jedzeniu we dwójkę udałyśmy się do mojej komnaty na małe plotki. Chciałam jej opowiedzieć o pierścionku. Miałam cichą nadzieję, że ona będzie w stanie mi jakoś pomóc.
Rozmawiałyśmy tak aż do popołudnia. Pożegnałam się więc z przyjaciółką i poszłam na mały spacer po pałacu. Za dnia jak i w nocy był cudowny. Moje nogi jak by instynktownie zaprowadziły mnie do drzwi Edmunda i Piotra. Chciałam chyba w głębi duszy upewnić się że z brunetem wszystko jest w porządku. Nie zrobiłam jednak tego. Nie weszłam wtedy do tego pokoju. Obawiałam się że potwierdzą się moje najgorsze obawy.
HEJKA.
DAWNO MNIE NIE BYŁO ZA CO PRZEPRASZAM. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE ZABIJECIE MNIE ZA KOŃCÓWKĘ. POSTANOWIŁAM DODAĆ JESZCZE KILKA ZDAŃ DO TEGO ROZDZIAŁU.
DO NASTĘPNEGO <3
CZYTASZ
Promise me / E.P
FanfictionHistoria ta zaczyna się gdy nad Londynem trwa wojna. Pewna 12 - letnia dziewczynka nie mająca rodziców wychowuje się u - rodziny Pevensie - dobrych przyjaciół jej zmarłej rodziny. Ma ona dobry kontakt z każdym z rodzeństwa lecz nie każdy jest taki s...